Don-busy, czyli kampania w toku


MYŚLENIE NIE BOLI

Kampania trwa. Premier wsiadł w autobus i pojechał w Polskę. Jeżdżące z dziećmi szkolne autobusy nazywa się gim-busami czy stosując analogię możemy mówić o Don-busach? Chyba nie. Wyraz Don budzi, od czasu trylogii filmowej o rodzinie Corleone, złe skojarzenia. Premier pojechał, a w ślad za nim dzielni dziennikarze zaprzyjaźnionych – teraz już wszystkich (ziściły się marzenia naszego Wielkiego Reżysera) telewizji. Uściski rąk, setki autografów, słowa i zaduma wyrażająca się troską nad trudnym życiem Polaka na prowincji. Nic się od tych rozmów zmienić nie może, ale za to, jak dobrze wyglądają na ekranach telewizorów. Pierwszy Minister pochyli się nad problemem, pokręci głową, powie kilka gładkich słów z zastosowaniem wielokrotnym zwrotów grzecznościowych, znanych dobrze wychowanemu człowiekowi: „dziękuję, przepraszam, proszę”. Społeczeństwo się otworzy. Żale i pretensje wyartykułuje i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku i ono i Premier powrócą do swoich domów. Kto będzie spał lepiej? Trudno powiedzieć, bo o ile społeczeństwo ma lepiej, bo mniej wie, więc wolne od stresu, o tyle Pierwszy ze stresem oswojony a świadomość, że Kaczor autobusu nie posiada działa lepiej niż proszki usypiające.
Tak, kampania się zdecydowanie rozkręca. SLD proponuje, w ramach oszczędności oczywiście, zlikwidować wszystkie instytucje, które ewentualnie mogłyby jeszcze kiedyś przypomnieć, co oznaczał skrót PZPR i kto czym się w tej organizacji zajmował. Facet od sztucznych narządów w ręku, jako antidotum na kryzysy wszelkie, wymyślił odcięcie Polaków od katolicyzmu, zniesienie zakazu ćpania i zadekretowanie używania sobie do woli przyjemności wszelakich. Przerysowuję nieco, ale zgodnie z ostatnimi wyrokami sądu, każdy ma prawo do własnej interpretacji i wyrazu artystycznego. Co by żadne partie i politycy po sądach mnie nie włóczyli, zaznaczam dobitnie, że właśnie z tej wolności korzystam. Jakby, co, chcę być potraktowana, jak niszczyciel Biblii. Broń Boże, nie, jak podpalacz kukły rosyjskiego premiera, którego imienia na wypadek wszelki nawet nie wymienię. Tyle o wyborach na dziś. Słuchajmy i patrzmy, bo zapowiada się, że będzie się działo!

ANNA DĄBROWSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *