Nadrabiać aktywnością


Rozmawiamy z Jackiem Krawczykiem (24 lata), najmłodszym radnym miasta Częstochowy. W wyborach startował z trzeciego miejsca listy Platformy Obywatelskiej w okręgu nr 4, obejmującego dzielnice: Raków, Błeszno, Ostatni Grosz, Wrzosowiak.

Czemu tak wcześnie zdecydował się Pan na rozpoczęcie kariery politycznej?

– Zostałem zaproszony do udziału w wyborach samorządowych przez panią poseł Halinę Rozpondek z PO, która uznała, że to będzie dobry pomysł. Wierzyła we mnie od początku. Doszedłem do wniosku, że może moje szanse nie są duże, ale, mając takie wsparcie duchowe i wstawiennictwo, postanowiłem spróbować. Jak się okazało później, był to dobry ruch.

Ruch dobry, bo w wyborach odniósł Pan sukces. Jak wyobraża sobie Pan swoją rolę w Radzie Miasta?

– Myślę, że będę ciężko pracował. Po czterech latach okaże się, co tak naprawdę udało się zrobić. Wiele osób zarzucało mi brak doświadczenia, zamierzam je nadrabiać aktywnością i pokazać, że najmłodszy wcale nie oznacza najgorszy.

Od kiedy działa Pan publicznie?

– Można tak nazwać moment, w którym stworzyłem stronę internetową, relacjonującą remont stadionu żużlowego. Wtedy wykazałem żywsze działania na rzecz miasta. Robiłem fotorelacje, informowałem mieszkańców na temat prowadzonych tam prac. Myślę, że już w tym okresie byłem bardziej widoczny na polu publicznym. Jednak starałem się działać już na studiach (Akademia im. Jana Długosza – przyp. red.), gdzie należałem do Koła Myśli Administracyjno-Prawnej. Udało nam się zorganizować prareferendum unijne oraz wernisaż związany z polską kulturą.

Jeżeli chodzi o internet, to często korzysta Pan z niego do lansowania swojej osoby, poglądów.

– Nie mówiłbym tutaj o lansowaniu mojej osoby, bo nie o to chodzi. Traktuję Internet jako pewne medium kontaktu z ludźmi – w końcu mamy XXI wiek. Na co dzień nie sposób porozmawiać z tak wieloma osobami. Na forach, czatach można znaleźć cenne opinie, wskazówki, spotkać się z różnymi sytuacjami, które niepokoją mieszkańców. Często, poprzez rozmowę, od razu można odpowiednio zadziałać i spełnić oczekiwania. Myślę, że internet jest dobrą formą kontaktu.

Czy dużą rolę w kampanii odegrała Pańska aktywność w sieci?

– Z pewnością tak. Wielu ludzi dostrzegło to, co robiłem. Może nie były to zbyt wielkie rzeczy, jednak dało to możliwość zapoznania się z moją osobą, zauważenia, że faktycznie chcę działać. Dzięki temu na pewno było łatwiej idącym do wyborów zdecydować, czy się nadaję, czy nie.

Co Pan sądzi na temat aktualnej sytuacji w Częstochowie. Czy należy coś zmieniać?

– Sytuacja w mieście jest obecnie niezbyt kolorowa. Brakuje miejsc pracy, bardzo dużo osób wyjeżdża. Szczególnie ludzie młodzi uciekają do Irlandii, Anglii. Problem ten dotknął całą Polskę, ale myślę, że w Częstochowie jest wyjątkowo widoczny. Drugą sprawą jest nasza pozycja w województwie śląskim. Przegrywamy różne inwestycje, wnioski, które składamy, przepadają. Zatem pieniądze nie płyną do nas takim strumieniem, jakim byśmy chcieli.

Jaki program ma Platforma Obywatelska dla naszego miasta?

– Przede wszystkim, Platforma Obywatelska stawia na rozwój gospodarczy. Chcemy, by podejmowane działania były prorozwojowe. Potrzeba nam bardzo wielu inwestorów, miejsc pracy. Jeżeli udałoby się po czterech latach zwiększyć ich ilość, automatycznie, nie dość, że zatrzymamy ludzi w mieście, to na dodatek zwiększą się wpływy z podatków od nieruchomości, od osób prawnych czy fizycznych i de facto nie będziemy już musieli utrzymywać tych ludzi ze świadczeń socjalnych, bo sami na siebie zarobią. A wiadomo, że większy budżet, to więcej inwestycji w mieście. Myślę, że Platforma pewien fragment swojego programu już zrealizowała, za co chcemy podziękować prezydentowi. Została utworzona komórka, specjalizująca się w pozyskiwaniu inwestorów i pozyskiwaniu środków z UE. Przez te cztery lata na pewno dołożymy wszelkich starań, aby zmienić Częstochowę.

Aktualnie są dwie sprawy, które na najbliższej sesji mogą wywołać burzliwą dyskusję. Pierwsza to wniosek Komisji Rewizyjnej o nie udzielenie absolutorium prezydentowi Tadeuszowi Wronie za wykonanie ubiegłorocznego budżetu.

– Oczywiście zapoznałem się z tym wnioskiem, każdy radny otrzymał go do tzw. półki. Przyjrzałem się dokładnie uzasadnieniu Komisji Rewizyjnej i mogę powiedzieć, że przekonują mnie zawarte tam uwagi. Od strony formalnej opinia jest pozytywna, nie ma zastrzeżeń co do legalności wykonania budżetu. Pojawiają się one, jeżeli chodzi o gospodarność, celowość i oszczędność działań.

Druga sprawa, która od dłuższego czasu jest na ustach wielu częstochowian, to zakaz sprzedaży alkoholu w rejonie ul. Dekabrystów. Jakie jest Pana stanowisko w tej kwestii.

– Od początku podkreślam, że problem ul. Dekabrystów nie został rozwiązany. Myślę, że w sytuacji, kiedy można było użyć skalpela, użyto siekiery. Było naprawdę dużo czasu, aby od 2003 r. wypracować jakieś porozumienie. Bardzo ciekawą propozycję przygotowało Stowarzyszenie Progresja. Po konsultacjach z prawnikami i osobami ze środowiska naukowego Uniwersytetu Jagiellońskiego przedstawili projekt kompromisu pomiędzy miastem, właścicielami a mieszkańcami. Natomiast, ciężko mi odpowiedzieć w tej chwili, jaki będzie wynik głosowania w sprawie Dekabrystów. Zdania w Radzie są mocno podzielone. Osobiście uważam, że trzeba patrzeć sprawiedliwie. Nie tylko na samych mieszkańców, ale także na przedsiębiorców, którzy dużo zainwestowali w swoje puby, a teraz tak naprawdę zostali bez jakiejkolwiek szansy, aby coś zaoferować od siebie.

Ostatnio modnym słowem jest “rewitalizacja”, odbyła się konferencja w sprawie jej aktualizacji. Pan jest w Komisji Rewitalizacyjnej Miasta. Jaka jest Pana opinia?

– Pragnę wyjaśnić na wstępie, że rewitalizacją nie jest, jak większość mieszkańców może sobie wyobrażać, pomalowanie elewacji kamienicy. Nie, ta nazwa określa działania, które pozwolą na przywrócenie do życia terenów zdegradowanych. Pierwsza część, która wszystkim kojarzy się jak wspomniałem, jest realizowana bardzo skutecznie. Mamy remont III Alei, odrestaurowano kamienice w Alejach i przy Katedralnej. Wizerunek miasta cały czas się zmienia na plus. Są też pewne działania osób prywatnych, na przykład dom towarowy Merkury, w miejsce którego ma powstać nowa galeria handlowa. Dzięki temu również wzrośnie prestiż miejsca. Dobrym pociągnięciem rewitalizacyjnym jest budowa galerii handlowej na terenie po dawnej papierni. Rada Miasta podjęła już stosowną uchwałę. Na chwilę obecną, rejon ten wywołuje wśród mieszkańców strach. Ulica Krakowska i okolice są omijane szerokim łukiem. Teraz nastąpi tam ożywienie, poprawi się też bezpieczeństwo. Podobne działania powinny być podjęte na Rakowie i Ostatnim Groszu. Zapoznałem się aktualizacją programu rewitalizacji, uwzględniono w niej te dzielnice. Nikt jednak nie powiedział, że zmiany będą widoczne od razu. Jest to długofalowy proces o szerokim zakresie, nad którym trzeba pracować systematycznie.

Jakie swoje działania przewiduje Pan w najbliższym czasie, jakieś nowe projekty, interpelacje?

– Staram się być na bieżąco i myślę, że jestem aktywny na sesjach. Także poza obradami staram się pomagać ludziom, aby te sprawy najpilniejsze były załatwiane od ręki. Jeżeli chodzi o inne działania, to ostatnio wnioskowałem na Komisji Rozwoju Regionalnego i Gospodarki, aby Częstochowa przystąpiła do Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski. Członkowie komisji przychylili się do tego, poprosili przewodniczącego o przygotowanie projektu uchwały. Na ostatniej sesji udało się to wprowadzić w życie, czym jestem usatysfakcjonowany i pragnę podziękować innym radnym, którzy poparli ten pomysł. W najbliższym czasie planuję również przygotować projekt stanowiska Rady Miasta Częstochowy w sprawie podejmowanej próby likwidacji Izby Skarbowej w Katowicach Ośrodka Zamiejscowego w Częstochowie przez Ministerstwo Finansów. Docierają do mnie niepokojące informacje, że możemy zostać pozbawieni drugiej instancji administracji skarbowej w Częstochowie, co prowadziłoby do dalszej degradacji miasta oraz sporych utrudnień dla mieszkańców jak i przedsiębiorców. W planach mam także przygotowanie projektu uchwały w sprawie ładu estetycznego miasta. Chciałbym również zająć się kwestią jednolitego oznakowania pojazdów MPK. Do końca kadencji na pewno wyjdą kolejne problemy, którymi trzeba będzie się zająć.

Wspomniał Pan o sprawach najpilniejszych. Jakieś przykłady?

– Na przykład duże zagrożenie dla ruchu drogowego, jakim była melamina, stojąca przy wyjeździe z ul. Brzozowej koło Jagiellończyków. Nikt nie interesował się tym, a była przez nią bardzo słaba widoczność, mogło dojść do potrącenia mieszkańców. Na skutek interpelacji, ale także, muszę podkreślić, interpelacji innych radnych z naszej dzielnicy, Miejski Zarząd Dróg usunął przeszkodę. Przy okazji uporządkowano teren, zrobiono chodnik i w tej chwili jest już bezpiecznie. Są też inne, drobne rzeczy. Nie sposób je w tej chwili wszystkie wymienić.

Członek trzech komisji stałych w Radzie Miasta, obecny na wielu spotkaniach. Aktywność naprawdę wysoka. Znajduje Pan czas na życie prywatne, spotkania z dziewczyną, przyjaciółmi, jakieś hobby?

– Jak już mówiłem, aktywnością chcę nadrobić swój brak doświadczenia. Nie po to zostałem wybrany na radnego, by przez cztery lata być biernym. Jestem przeciwny takiej postawie. Wolę być aktywny, działać dynamicznie i mieć satysfakcję z tego, że coś udało się w Częstochowie zrobić. Jeżeli chodzi o komisje, to jestem w tych, które zajmują się sprawami z zakresu moich zainteresowań. Uważam, że obowiązkiem radnego jest też uczestniczenie w spotkaniach Rad Dzielnic. Tam można w bezpośredni sposób porozmawiać, nie tylko drogą internetową. Jest to bardzo ważne i nie zamierzam odpuścić żadnego posiedzenia. Są również inne debaty, na których obecność uważam za konieczną. Moją działalność jakoś godzę z życiem prywatnym. Myślę, że na razie jest wszystko w porządku. Moja dziewczyna nie ma do mnie większych pretensji, rozumie, że ta funkcja ode mnie wymaga wiele poświęcenia. Bardzo jestem jej za to wdzięczny.

Gdy poszukiwałem informacji o Panu. Natknąłem się na parę ciekawostek. Fan piłki nożnej i żużla. Wybrał się Pan nawet do Włoch na mecz swojej ulubionej drużyny (Juventus Turyn – przyp. red.).

– Ja w ogóle jestem prosport tak najkrócej ujmując. Jeśli tylko jestem w Częstochowie, wybieram się na każdy mecz Włókniarza i AZS. Mocno trzymam kciuki za naszych sportowców. Natomiast, już od dawien dawna interesuję się włoską Serie A i miałem okazję być na jednym z meczów (Juventus Turyn – AC Milan – przyp. red.), spełniłem w ten sposób takie swoje, małe marzenie. Kibicuję także naszym, częstochowskim piłkarzom Rakowa. Można powiedzieć, że to przejaw lokalnego patriotyzmu. Lubię też podróżować, zarówno po regionie, jak i dalej.

Z tego co się dowiedziałem, to z Włochami łączy Pana nie tylko zamiłowanie do sportu. Jest Pan, prawdopodobnie, jednym z niewielu częstochowskich radnych, który pizzę robi samemu.

– Nie rozmawiałem na tematy kulinarne z kolegami, ale lubię włoską kuchnię. W ogóle interesuje mnie kultura tego kraju. Swojego czasu nawet zakupiłem sobie materiały i bez żadnych kursów nauczyłem się języka na tyle, że jestem w stanie porozumieć się z Włochami. Ta fascynacja jest taką moją odskocznią od polskiej rzeczywistości.

No tak, wybierając się na mecz, trzeba także coś zjeść

– Oczywiście (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał:

Łukasz Giżyński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *