Jak go pokonać?


Szrotówek kasztanowiaczek jest owadem z rodziny kibitnikowatych, skupiającej najmniejsze motyle. Jego długość wynosi 2,8-3,8 mm, rozpiętość skrzydeł (barwy czerwono-złotej z domieszką ochry) sięga 10 mm. Pierwsze motyle wylęgnięte z poczwarek, które przetrwały na liściach z poprzedniego roku, wylatują w końcu kwietnia. Gromadzą się zwykle na pniach najbliższych drzew oraz u nasady ich koron. Samice składają na zewnętrznej stronie liści kasztanowca około 40-60 jaj, z których po 10 dniach wylęgają się larwy i natychmiast zaczynają wgryzać się w miękisz liści, zaś po 6 tygodniach przechodzą w stadium poczwarek, z niektórych wylatują motyle, dając początek nowemu pokoleniu, ale około jedna trzecia poczwarek, owiniętych w gruby kokon, pauzuje do przyszłego roku.

Maleńki motylek zagraża kasztanowcom w całej Europie. Wypowiedziano mu wielką wojnę, lecz jak dotąd jest niezwyciężony. Każdego roku podbija nowe tereny, a co gorsza, zaczynają mu smakować również inne drzewa.
Szrotówek kasztanowiaczek jest tym budzącym grozę szkodnikiem, który może doprowadzić do całkowitego wyniszczenia kasztanowców na kontynencie europejskim. Jego żarłoczne larwy pochłaniają miękisz liści, uszkadzając poważnie cały ich aparat asymilacyjny, co z kolei doprowadza drzewa do znacznego osłabienia, a w końcu do uschnięcia.
Czy są skuteczne metody walki ze szrotówkiem? Najlepszą okazuje się zbieranie liści, w których gromadzą się poczwarki motyla i palenie ich. Efekty przynosi też przykrywanie liści dziesięciocentymetrową warstwą ziemi, spod której owad nie może się wydostać. Skuteczne jest również stosowanie… odkurzaczy, bowiem duża część motyli po wylocie umiejscawia się na pniach oraz nisko położonych konarach. Dobrą metodą walki ze szkodnikiem jest wiosenne lepowanie, czyli owijanie pnia drzewa folią pokrytą lepem, znanym i stosowanym od lat w sadownictwie oraz leśnictwie. Jednak te mechaniczne metody walki nie wystarczą by zniszczyć szrotówka, choć są na pewno dużo lepsze i bezpieczniejsze niż opryski preparatami chemicznymi, tym bardziej, że kasztanowce rosną często w bliskim sąsiedztwie ludzi. Niektórzy naukowcy twierdzą, iż wstrzykiwanie drzewom substancji czynnej, imidachloprydu, jest ostatnią deską ratunku, inni mają co do tego poważne wątpliwości, ponieważ uboczne skutki iniekcji możemy odczuć dopiero po latach. Wszelkie metody chemiczne stanowią broń obosieczną.
Z najświeższych informacji (międzynarodowe sympozjum w Pradze) wynika, że szrotówek kasztanowiaczek jest wciąż w natarciu, atakowane są kasztanowce w Grecji, we Francji tempo rozprzestrzeniania się owada rośnie, odnotowano szkodnika w Rosji, na Białorusi, panoszy się prawie na całym obszarze Ukrainy i Mołdawii, zmagają się z nim mieszkańcy Wielkiej Brytanii, a we włoskiej Toskanii pobił rekordy płodności, wydając tylko od kwietnia do listopada aż pięć pokoleń. Tak więc miniaturowy szkodnik na razie swą wojnę wygrywa.
Wieści z Polski są również pesymistyczne. Owad dobrał się już do liści klonu, zaczął żerować na liściach jaworu. Jak widać, w razie przegęszczenia populacji, potrafi znaleźć sobie inny pokarm niż liście kasztanowca. Walka ze szkodnikiem jest niezwykle trudna, nie ma on jak dotąd w przyrodzie groźnego przeciwnika, jego naturalni wrogowie, głównie pajęczaki oraz ptaki, nie są dla niego żadnym zagrożeniem. Pozostaje mieć nadzieję, że naukowcy znajdą jakiś sposób na jego unieszkodliwienie. A może szrotówek zniknie sam, bo przecież wszystko, nawet i plaga, musi się kiedyś skończyć. Oby tylko zostały kasztany!

HALINA PIWOWARSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *