Czy chodzi o to, by pozbyć się balastu?


MIEJSKI SZPITAL ZESPOLONY

Sypie się plan restrukturyzacji Miejskiego Szpitala Zespolonego. Nadal nie ma chętnego na dzierżawę placówki przy ul. Mickiewicza. Do drugiego przetargu również nikt nie przystąpił. Zdaniem zainteresowanych zaproponowane przez miasto warunki nie gwarantują trwałości dzierżawy. Wiceprezydent Jacek Betnarski, odpowiedzialny za przekształcenie, rozważa możliwość sprzedaży szpitala.

Miasto postawiło wygórowane warunki: 300 tysięcy złotych czynszu miesięcznego i trzyletnia umowa dzierżawy, bez gwarancji przedłużenia oraz zobowiązanie przeprowadzenia kapitalnego remontu, bo tego budynek wymaga. – Trudno się dziwić, że nie ma chętnych. Taka oferta nie przyciąga nikogo, a wręcz odstrasza. Każdy poważny przedsiębiorca chce mieć pewność, że jego pieniądze, włożone w modernizację, nie przepadną. Wygląda na to, że miasto chce się pozbyć problemu, problemu pracowników – komentuje Mirosław Kowalik, przewodniczący NSZZ „Solidarność”. Jak stwierdza, prezydentowi wcale nie chodzi o gwarancje dla zatrudnionych, tylko o niezobowiązującą dzierżawę. – Po trzech latach miasto przejmie wyremontowaną placówkę. Dzierżawa powinna być na okres minimum 10 lat lub bezterminowa z możliwością rozwiązania z ważnych przyczyn. Działania wiceprezydenta wyraźnie jednak zmierzają w kierunku sprzedaży placówki bez pracowników – dodaje.
Wiceprezydent Betnarski całkowicie odrzuca tę interpretację. – Problem jest, ale od początku koncepcja przekształcenia opierała się na wydzierżawieniu szpitala. Nikt nie myślał o sprzedaży – tłumaczy. Dlaczego zatem tak wysokie kryteria, niekorzystne dla ewentualnych kontrahentów? – Trzyletni okres wynajęcia szpitala wynika z ustawy. Prezydent nie może proponować dłuższego. Na podobnych warunkach został wynajęty oddział kardiologiczny w placówce przy ul. Mickiewicza. Zainwestowali i nikt im nie wymówił. Po dwóch latach wnieśli o przedłużenie okresu dzierżawy i Rada Miasta rozszerzyła ją na kolejne 15 lat. Oddział dzisiaj bardo dobrze prosperuje – wyjaśnia wiceprezydent. Nie wyklucza jednak sprzedaży placówki, a nawet mocno tę ewentualność rozważa.

Dokończenie str. 2.

– Pozostają nam dwie drogi: sprzedaż z gwarancją kontynuowania usług medycznych lub wkomponowanie szpitala przy ul. Mickiewicza do spółki ze 100-procentowym udziałem gminy, która ma objąć placówki przy ul. Bony i ul. Mirowskiej, a funkcjonować pod szyldem Częstochowskiego Centrum Zdrowia. Od stycznia 2009 roku, jeżeli nic i nikt na górze nie przeszkodzi, nowa instytucja zacznie działać – mówi Betnarski. Na dzisiaj nie umie odpowiedzieć, na co się miasto zdecyduje. Trzeba przy tym zaznaczyć, że gdy zostanie przyjęta opcja sprzedaży, wówczas jak bańka mydlana prysną dotychczasowe ustalenia ze związkami zawodowymi co do gwarancji pracowniczych (praca minimum przez trzy lata dla całego personelu – 200 osób).
Tematu sprzedaży wiceprezydent Betnarski nie omawiał jeszcze z organizacjami związkowymi. – Sami musimy określić jaką drogę wybierzemy. W obu przypadkach – sprzedaż i włączenie do spółki – decydować będzie Rada Miasta – stwierdza.
Aktualnie wiceprezydent jest po rekonesansie placówek w innych miastach. Wspólnie z naczelniczką Wydziału Zdrowia Małgorzatą Baran i Dariuszem Kopczyńskim, wicedyrektorem MSzZ wizytował Ząbkowice Śląskie, gdzie sprzedano szpital powiatowy wrocławskiej spółce akcyjnej EMC oraz Zamość – tu gmina przeprowadziła restrukturyzację szpitala według systemu, jaki ma być wprowadzony w Częstochowie. Jest zauroczony lecznicą w Ząbkowicach. – To piękny szpital, świetnie prosperujący. Równie dobrze rozwija się szpital w Zamościu. Spółka inwestuje w nowoczesny sprzęt i przynosi zysk – opowiada. Inne zdanie ma przewodniczący Kowalik. – W Ząbkowicach szpital może dobrze funkcjonuje, ale kosztem redukcji pracowników. Nowy właściciel z sześciuset osób zatrudnił jedynie 130. To nie do przyjęcia u nas, w mieście o najwyższym bezrobociu w województwie. Jak wygląda prywatyzacja pokazały ostatnie doświadczenia z przychodniami specjalistycznymi, z którymi NFZ nie podpisuje umów – mówi.
Tych danych nie potwierdza Betnarski. – Skąd są te liczby? Jestem po rozmowie z dyrektorem w Ząbkowicach. Wcześniej pracowało tam 230 osób, teraz 130 – oponuje.
Na 10 czerwca „Solidarność” zapowiada wielką, ogólnopolską manifestację przeciwko trendom w szpitalach samorządowych.– Będziemy protestować na Placu Pamięci Narodowej. Będzie sporo atrakcji – zapowiada Mirosław Kowalik.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *