Dzisiaj, 26 kwietnia, jeden tirów wożących piasek, wskutek drgań i wstrząsów wywołanych jazdą do dziurach wpadł do rowu melioracyjnego. Na ratunek przyjechał dźwig, ale coś z trudem idzie mu pomoc. Pewnie potrzebne będą wzmocnione siły.
![](https://gazetacz.com.pl/wp-content/uploads/2023/04/343270537-513622054319830-7245588114711765675-n.jpg)
O słynnej już – dziurawej – ulicy Borówkowej w Częstochowie coraz głośniej i niestety coraz… śmieszniej. Ale, co grosza, ulicy coraz bardziej niebezpiecznej. Już nawet samochody ciężarowe nie dają rady pokonać przeszkód, jakie od lat, dzięki bezczynności i niefrasobliwości władz miasta i MZD, na ulicy Borówkowej hoduje się od wielu, wielu lat.
Dzisiaj, 26 kwietnia, jeden tirów wożących piasek, wskutek drgań i wstrząsów wywołanych jazdą do dziurach wpadł do rowu melioracyjnego. Na ratunek przyjechał dźwig, ale coś z trudem idzie mu pomoc. Pewnie potrzebne będą wzmocnione siły.
Całe szczęście w tym tragicznym zdarzeniu, że nic się nikomu nie stało. Tylko, jak długo jeszcze mieszkańcy ul. Borówkowej będą narażeni na niebezpieczeństwo i tragiczne w skutkach przejazdy? Kiedy władze miasta, z prezydentem Krzysztofem Matyjaszczykiem na czele oraz władze Miejskiego Zarządu Dróg rozumieją, że tę ulicę trzeba zbudować od podstaw, a nie co rusz łatać? – Czy specjaliści z MZD są tak mało świadomi? Przecież to łatanie jest na pięć minut, po każdym deszczu dziury robię się większe i głębsze. A poza tym, jak wygląda ta częstochowska gospodarka drogowa? Czy nie lepszą inwestycją byłoby przeznaczenie 100 000 zł na budowę drogi niż na bezużyteczne świecące ludziki? – pytają mieszkańcy ul. Borówkowej.
zdjęcia: Mieszkańcy ul. Borówkowej