Chcą sprawę ukręcić


SKANDALICZNE ZACHOWANIE RADNYCH

Wręczyca Wielka

Mimo 21 zarzutów prokuratorskich radni gminy Wręczyca Wielka nie znaleźli powodów, by wystąpić z wnioskiem o ściganie wójta Henryka K. Stosowną uchwałę odrzucili w porażającym stosunku głosów 12:3. – Większość radnych stoi murem za wójtem. Wszystko sprowadza się do tego, żeby sprawę ukręcić – wyrokuje radny gminy Tomasz Szymański z Prawa i Sprawiedliwości, który od początku obecnej kadencji stara się ukrócić nieprawidłowe działania wójta i jego pracowników

O sprawie pisaliśmy już w numerze 32/33. Sytuacja okazała się na tyle poważna, że poseł PiS Szymon Giżyński na przełomie lipca i sierpnia br. zorganizował konferencję prasową, na której radny Szymański przedstawił dziennikarzom problem. – Wszystko zaczęło się prawie dwa lata temu, kiedy w listopadzie 2006 r. organy Rady Gminy ukonstytuowały się nie pomyśli wójta, ponieważ ja zostałem przewodniczącym Komisji Rewizyjnej. Z funkcji zostałem odwołany po czterech miesiącach, bo odważyłem się wytknąć niewłaściwe finansowanie działających na terenie gminy OSP – relacjonował wówczas.
Z biegiem kolejnych miesięcy okoliczności stawały się coraz bardziej drastyczne. Przeprowadzone przez Najwyższą Izbę Kontroli i Regionalną Izbę Obrachunkową inspekcje wykazały szereg nieprawidłowości. Najważniejsze dotyczyły organizacji przetargów na budowy dróg, które podinspektor w Referacie Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej, Handlu i Usług Urzędu Gminy Andrzej J. ustawiał tak, by wygrywała firma jego ówczesnego teścia. Dodatkowo, na ustne polecenia wójta, niejednokrotnie zlecał wykonanie w ramach konkretnej inwestycji prac kompletnie z nią niezwiązanych. Kosztowało to gminę 128 tys. zł.
Inny zarzut dotyczy antydatowania przez Henryka K. dokumentu. – W tym wypadku sprawa jest ewidentna. Gdy minął termin sporządzenia planu zagospodarowania przestrzennego, wójt wysłał do zleceniobiorcy pismo ponaglające. Jednak później się okazało, że jest drugi list, który na miesiąc przed upływem terminu wydłużał go o rok – tłumaczy T. Szymański. Tu szkoda wynosi ponad 200 tys. zł.
Łącznie o udział w procederze podejrzanych jest kilka osób. Główny to Andrzej J.; wójt K. ma 21 zarzutów, a obecny przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Ryszard M. – kilkanaście. Firma tego ostatniego występowała w przetargach jako tzw. „zając”, czyli tylko po to, żeby był więcej niż jeden oferent. Startowała kilkanaście razy, ani jednego nie wygrała.
Sprawa wydawała się oczywista, właściwie czekano jedynie na skierowanie do sądu aktu oskarżenia, co miało nastąpić na jesieni. Tymczasem we wrześniu prowadzenie sprawy przejął nowy prokurator, który zmienił kwalifikację prawną zarzucanych czynów na art. 305 Kodeksu karnego, czyli zakłócanie toku przetargu. Z tym że to przestępstwo ścigane jest na wniosek pokrzywdzonego, w tym wypadku gminy.
Wystąpiono więc do Rady o przegłosowanie stosownej uchwały. Jednak przewodniczący Marek Prubant podał w wątpliwość, czy organ ten w ogóle może taką decyzję podjąć. – Na spotkaniu Komisji Rewizyjnej zasugerowałem, by wystąpił w tej sprawie do nadzoru prawnego przy wojewodzie śląskim. Ale ograniczył się do poproszenia o opinię radcy prawnego gminy, który stwierdził, że Rada nie powinna podejmować żadnych decyzji, bo godziłoby to w dobre imię wójta i całej gminy. Przecież on jest jego pracownikiem, co innego miał napisać? – zastanawia się radny Szymański.
Przewodniczący Prubant zasugerował, że radni nie mają wystarczającej wiedzy i zwrócił się do prokuratury o przekazanie do wglądu materiałów w sprawie. Przyszły w połowie października, każdy z rajców otrzymał kopię. Jak się jednak okazało na sesji, to nie wystarczyło. – Przewodniczący stwierdził, że nie ma wystarczających danych i że radni nie znają wyników przeprowadzonych kontroli, choć sami wcześniej głosowali przeciwko ich przedstawieniu (na jednej z sesji odrzucili wniosek radnego Szymańskiego, który chciał je zaprezentować – przyp. red.) – relacjonuje radny PiS. Uchwała przepadła.
Najciekawsza w tym kuriozum jest reakcja Henryka K. na przebieg głosowania. – Następnego dnia TVP3 Katowice wyemitowało reportaż na ten temat, w którym wójt żalił się, jak bardzo chce oczyścić się z zarzutów, a radni mu nie pozwalają. Bo on przecież czuje się niewinny – z przekąsem podkreśla T. Szymański.
Jak się dowiedzieliśmy w katowickiej Delegaturze NIK, wójt swoją szansę otrzyma. – Wystąpimy z wnioskiem o ściganie w sprawie, ale nie przeciwko konkretnym osobom – mówi wicedyrektor Gabriela Tutak.

Tadeusz Dołęga

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *