Częstochowa na tle Europy


„Skrajna zapaść cywilizacyjna” – zdaniem posła Szymona Giżyńskiego; „potencjał ludzki” – w opinii posła Jacka Kasprzyka; „flagi i honorowe odznaczenia” – według posłanki Haliny Rozpondek. Tak częstochowscy parlamentarzyści widzą Częstochowę w krajobrazie Europy.

Częstochowa, miasto w południowej Polsce, Europie Środkowo-Wschodniej, wschodniej części Unii Europejskiej. W przestrzeni geograficznej, nie ulega wątpliwości, Częstochowa jest miastem europejskim. Jednakże określenie „europejskość” nie ogranicza się tylko do zasięgu terytorialnego. Jak zatem jest z Częstochową?
Kiedyś słowem „europejski” określało się to, co spełnia wysokie standardy, jest kojarzone z odpowiednim poziomem życia, nowoczesnością. Pozytywne nacechowanie istniało wraz z mentalnym dzieleniem na rozwinięty Zachód i zacofany Wschód. Obecnie takie binarne postrzeganie nie jest popularne. Konsumpcyjny styl życia, masowa kultura rzucają cień na świetność „europejskości”. W związku z tym, proces europeizacji nie jest utożsamiany z określonym wzorcem. Przebiega autonomicznie, kierując się własnymi potrzebami i zasadami; swoim rytmem. Rozwój w kosmopolitycznej Europie jest jednak szybszy i bardziej efektywny, gdy czerpiemy z jej dorobku to, co dla nas najlepsze, a odrzucamy niekorzystne rozwiązania, ucząc się na doświadczeniach innych. Do nas jednak należy decyzja, co chcemy otrzymać od wspólnej Europy.
W sprawach europeizacji Częstochowy głos zabierają częstochowscy politycy. Halina Rozpondek, posłanka na Sejm RP z Platformy Obywatelskiej, mówi, że tak jak wszystkie miasta w Polsce, również Częstochowa stała się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. – Przejawia się to przede wszystkim w intensywnej współpracy różnych jednostek miejskich ze swoimi partnerami w całej Europie, korzystaniu z funduszy europejskich, licznych spotkań i przyjazdów mieszkańców Europy do naszego miasta, pełnej możliwości wyjazdów w ramach Schengen – uważa posłanka.
W jej opinii do miana europejskich obiektów, spełniających standardy europejskie pretendować mogą: Filharmonia, Teatr, Gaude Mater, Muzea, Stadion Miejski, nowa hala sportowa na Zawodziu. Posłanka zwraca też uwagę, że priorytetami Częstochowy pod względem europeizacji są przede wszystkim podtrzymywanie więzi z miastami partnerskimi w całej Europie, wymiana młodzieży, ale także nawiązanie stosunków gospodarczych, które przeradzają się w inwestycje. Halina Rozpondek dostrzega dziedziny, które jednak spowalniają proces europeizacji Częstochowy. – To słaba infrastruktura drogowa i gospodarcza i niewystarczająca promocja turystyczna. Z pewnością miasto wojewódzkie ma większe możliwości w nawiązywaniu współpracy z partnerami w Europie, ale nie jest to jedyny ważny czynnik. Znam wiele nawet małych gmin w Polsce, które mają bardzo intensywną więź z gminami europejskimi. Wszystko zależy od dobrej oferty promocyjnej. Częstochowa otrzymała wszystkie nagrody Rady Europy: w 1993 – Flagę, w 1995 – Tablicę, a w 1998 – jako pierwsze miasto w Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej – Grand Prix. Te wyróżnienia wynikały z intensywnej współpracy z miastami europejskimi od początku działalności wolnego samorządu i podpisania w 1996 roku Porozumienia o współpracy europejskich miast pielgrzymkowych (Częstochowa, Lourdes, Altoting, Fatima, Loreto). Oprócz nich mamy wielu innych przyjaciół w Europie: Pforzheim w Niemczech, Szawle na Litwie, Beketsaba na Węgrzech – mówi posłanka.
Z innej perspektywy na europeizację Częstochowy patrzy Jacek Kasprzyk, poseł na Sejm RP z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. – Częstochowa utraciła wiele szans rozwoju wraz z utratą statusu województwa. Po wstąpieniu do Unii dotacje były przyznawane jedynie szesnastu województwom. W tym czasie musiała pogodzić się z brakiem inwestycji. Nie pobudowaliśmy dróg. Ucierpiała przede wszystkim infrastruktura. Negatywne skutki odczuła także edukacja. Ograniczone zostały możliwości rozwoju młodych osób, co jest ogromną stratą dla miasta. W Częstochowie żyje wielu zdolnych i kreatywnych ludzi, którzy tylko czekają, by dać im szansę. Podczas gdy zyskiwały Katowice, Kielce, Rzeszów, Częstochowa była odsunięta od wspólnego integracyjnego sukcesu – mówi poseł. Jak podkreśla Częstochowa jest wyjątkowym miastem, o ogromnym potencjale. – Mieszkają tu twórczy ludzie, którym należy jedynie otworzyć furtkę sukcesu zawodowego. Niestety, siła wybicia jest o wiele słabsza niż w innych miastach otrzymujących większe dotacje unijne, a przecież porównywalnych pod względem aktywności do Częstochowy – zauważa.
Zdaniem posła Kasprzyka mocnym atutem wyróżniającym Częstochowę na tle innych miast jest także silne zakorzenienie w religii chrześcijańskiej. – Jasna Góra jest przywiązaniem do religii i tradycji. To najważniejszy w Polsce ośrodek kultu maryjnego i jeden z ważniejszych w Europie. Świadomość religijna wiąże się nie tylko z przestrzenią lokalną i krajową, ale sięga do tradycji całej Europy – mówi. Z innych atutów miasta wymienia różnorodność, wielokierunkowy rozwój, choć – jak zaznacza – pomysły nie zawsze są realizowane. Zaznacza, że dobrą okazją do rozwoju może być projekt na lata 2013-2020, połączenie myśli naukowej z przemysłową. – Należy się przygotować na ten rozwój, aby nie popełniać błędów z przeszłości. Europeizacja Częstochowy nie może być spowalniania przez korki na autostradzie A1 albo brak obwodnicy – podkreśla Kasprzyk.
W jego opinii priorytetem Częstochowy w dziedzinie europeizacji jest infrastruktura. – Zmierzając do standardów europejskich Częstochowa powinna stawiać na nowe technologie. Przyczyni się to do większego zatrudnienia i powstawania nowych miejsc pracy. Także poszerzanie możliwości rozwojowych w przestrzeni kultury i sztuki oraz wykorzystanie atutu turystycznego należy do zadań priorytetowych. Częstochowa jest miastem różnorodnym, które doskonale wpisuje się w wielokulturową przestrzeń rozwijającej się Europy – podsumowuje poseł.
Szymon Giżyński, poseł na Sejm RP z Prawa i Sprawiedliwość, najdobitniej podkreślił bolączki naszego miasta. – Od 20 lat Częstochowa jest w stanie skrajnej zapaści cywilizacyjnej. Wyludnia się. Kilkanaście lat temu tendencja demograficzna była jeszcze wzrostowa. Dziś mieszkańców jest 240 tysięcy, o 30 tys. mniej niż w latach dziewięćdziesiątych. Za czasów prezydenta Tadeusza Wrony miasto opuszczali nie tylko ludzie młodzi – w poszukiwaniu pracy, ale nawet właściciele firm z dawien dawna tu zakorzenionych i zlokalizowanych. A potencjalni inwestorzy z zewnątrz byli przez ówczesne władze miasta programowo przepędzani z korytarzy magistratu. Nie była to wiec droga ku Europie dobrobytu, dostatku, sytości i spokoju.
Jak podkreśla Giżyński, jedyną instytucją, par excellence, europejską, w tym najlepszym: duchowym i wartościującym sensie jest w Częstochowie i na zawsze pozostanie – Jasna Góra.
Odznaczenia Rady Europy uważa zaś poseł Giżyński za fikcję. – Jedyny ich skutek to ożywiona urzędniczo-kumplusiowska turystyka, zresztą na zasadzie, jak za czasów PRL-u – wymiany zagranicznej. Za znaczkami, plakietkami, chorągiewkami czy innymi gadżetami, które nam podsuwano, nie szła jakakolwiek marka, dolar, euro; żadna materialna korzyść, żadna inwestycja. Pamiętam jak dostaliśmy plakietkę Rady Europy, przyjechał pewien profesor z Niemiec. Ów niemiecki propagandzista kazał nam wysłuchiwać bzdur o tym, że przyjęliśmy chrześcijaństwo z rąk ratyzbońskich mnichów. Europeizacja zrównała się z kulturowo-polityczną niemiecką ekspansją, tak jak przed wiekami, tak i teraz – paralele są jednoznaczne. Kilka lat temu wielkie peany na cześć Europejczyka, pana Tadeusza Wrony wypowiadał w Częstochowie gość oficjalny, niemiecki eurodeputowany, przy tym jeden z najbliższych współpracowników Eriki Steinbach, Bernd Posselt – mówi poseł Giżyński.
W opinii Giżyńskiego polityka samorządowa powinna polegać na robieniu interesów dla miasta, a nie własnych wizerunkowych interesów – kosztem miasta.
– Nam nie jest potrzebna żadna europeizacja. To jest pojęcie całkowicie sztuczne. Europa kulturowo-postmodernistyczna, politycznie-poprawnościowa i odcinająca się od swych chrześcijańskich korzeni nie stanowi żadnych cywilizacyjnych wzorców. My musimy ściągać do Częstochowy inwestycje z całej Polski i z całego świata, tworzyć nowe miejsca pracy, rządzić się po swojemu – po polsku i częstochowsku. Odrzucam zachodnioeuropejskie wzorce poprawności politycznej i postmodernistycznej kultury. Tęsknię za Europą, wyrosłą z Grecji oraz starożytnego i chrześcijańskiego Rzymu. Jestem wielbicielem wielkiego dzieła – wiecznie aktualnego i potrzebnego światu – Soboru Trydenckiego. Miejscem, które łączy polską i prawdziwie europejską tradycję jest częstochowska Jasna Góra – konkluduje poseł Giżyński. – Odwrotnie: prezydent Tadeusz Wrona na kilka miesięcy przed swoją sromotną porażką referendalną sprokurował i przedstawił na forum Rady miasta kapitulancko-defetystyczno-dywersyjny dokument zakładający, między innymi, że za dwadzieścia lat będzie nas – częstochowian – 170 tysięcy i nazwał ten kompromitujący dokument-badziewie – jak na ironię – „strategią rozwoju Częstochowy”. Wygłosiłem wówczas na Radzie miasta przemówienie, nie zastawiające na tej strategii atrofii i zwijania się miasta – suchej nitki, a radni Prawa i Sprawiedliwości byli i glosowali – zdecydowanie przeciw; prezydenta Wronę poparli natomiast radni – jego polityczne filary obu kadencji: 2002-2010 – Platformy Obywatelskiej i Wspólnoty Samorządowej. Jedyną dziedzina, w której prezydent twórczo podążał ku Europie, ale tej bardzo wyraźnie sprofilowanej: poprawnie politycznie i postmodernistycznej – jest kultura. To Tadeuszowi Wronie i jego muzycznej ekipie zawdzięczamy posadzenie w Częstochowie jednego z najważniejszych, postmodernistycznych festiwali muzycznych w Europie – Gaude Mater – kontynuuje poseł Giżyński i dodaje: – Na ubiegłorocznym Festiwalu Gaude Mater musieliśmy wysłuchiwać bełkotliwego wywodu pewnej gwiazdy, która zapewniała, iż każda muzyka to jest sfera sacrum; jednocześnie ta sama gwiazda przepijała w częstochowskiej Archikatedrze w kierunku publiczności, co prawda mineralną, ale za to w prowokacyjnym, obscenicznym geście – jakby butelką żytniej – czyniąc tym samym czytelna aluzję do stereotypów, na temat nas: Polaków, krążących – zwłaszcza w szeroko pojętym zapleczu kulturowym owej ciemnoskórej gwiazdy. Główna organizatorska Gaude Mater poszła jeszcze dalej i nie pozostawiając cienia wątpliwości oświadczyła, iż Festiwal ma służyć idei przenikania się (sic!) różnych: europejskich i pozaeuropejskich kultur. To przenikanie wygląda i tak, że jak pamiętam: dwa lata temu Festiwal otworzyło „Stworzenie świata” Józefa Haydna, tego samego, co skomponował hymn Niemiec (oficjalnego hymnu państwowego Niemiec od czasów Republiki Weimarskiej do dzisiaj), przy którego dźwiękach w latach II wojny światowej Niemcy wymordowali ponad 6 milionów obywateli państwa polskiego, Także dwa lata temu w jednym z częstochowskich kościołów miał miejsce festiwalowy koncert muzyki irańskiej, akurat w ten wieczór, gdy w Iranie stracono Irankę za rzekome czy też nierzekome cudzołóstwo – dodaje poseł Szymon Giżyński.
Przytoczone tu opinie trojga częstochowskich parlamentarzystów świadczą, iż „europejskość” nie jest czymś oczywistym, jednoznacznie określonym. Bardzo często poruszana w dyskusji, nie zawsze znaczy to samo. Europeizacja nie równa się Unii Europejskiej. Jak wyraźnie widać oceny „europejskości” czy „europeizacji” mogą być nawet skrajnie różne, zarówno względem imponderabiliów jak i skutków.

PAULA Haładus

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *