Zadomowić się w czołówce


Rozmawiamy z młodzieżową mistrzynią świata w racketlonie MARTĄ JEŻ z Częstochowy

Kiedy zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?
– Ze sportem jestem związana od najmłodszych lat. Około szóstego roku życia zaczęłam trenować tenis ziemny. Później spróbowałam swoich sił w tenisie stołowym, by powrócić do ziemnego. Od dwóch i pół roku uprawiam racketlon. Równolegle cały czas występuję w turniejach tenisowych.

Dlaczego zdecydowałaś się akurat na racketlon? To dość mało popularna dyscyplina.
– O tym, że w ogóle istnieje dowiedziałam się od koleżanki z tenisa. Nakłoniła mnie, żebym się sprawdziła w tym sporcie. Wcześniej trenowałam już i tenis ziemny, i stołowy – dwie z czterech dyscyplin, z których składa się racketlon – więc miałam szansę wykazać się w rywalizacji. Zdecydowałam się. W listopadzie dwa lata temu pojechałam na turniej do Poznania, gdzie osiągnęłam dosyć dobry wynik. To dało motywację do dalszych startów. Od tego czasu zaczęłam ćwiczyć również badminton i squash.

Mogłabyś przybliżyć zasady racketlona?
– Mecz składa się z czterech dyscyplin: tenisa stołowego, badmintona, squasha i tenisa ziemnego. W każdej z nich gra się z tym samym przeciwnikiem seta do 21 punktów, wyniki sumuje się. Ten, kto ma lepszy bilans, wygrywa.
W rywalizacji drużynowej w skład ekipy wchodzi trzech mężczyzn i jedna kobieta. Zasady są podobne. Każdy gra z jednym przeciwnikiem cztery sety, tylko że w tym wypadku do jedenastu punktów.

A jak takie mecze – w singlu i drużynie – wyglądają pod względem taktycznym?
– Przede wszystkim staram się jak najmniej punktów stracić w swoich mocnych dyscyplinach, tj. tenisie ziemnym i stołowym. Natomiast stawiam wszystko na jedna kartę w badmintonie i squashu.

Jakie wrażenia wyniosłaś z Mistrzostw Świata w Löhne pod Hannoverem?
– Bardzo pozytywne. Szczególnie złoty medal w drużynie sprawił wiele radości. Nie spodziewaliśmy się, że osiągniemy taki sukces. Nikt na nas nie stawiał, a pokonaliśmy i Szwedów, i Finów, i Austriaków, czyli całą światową czołówkę. Byliśmy czarnym koniem turnieju i do tego wygraliśmy. Moim prywatnym sukcesem w tych zawodach było zwycięstwo nad Finką Michaelą Björnström, która jest aktualną mistrzynią świata elity.
Natomiast w rywalizacji kobiet do 21 lat zrealizowałam swój plan i obroniłam mistrzowski tytuł z zeszłego roku. Niestety ze względu na ranking nie dostałam dzikiej karty do turnieju głównego seniorek. Wystąpiłam w grupie B, którą również wygrałam.

W bieżącym roku już nie możesz startować w gronie młodzieżowców. Jak oceniasz swoje szanse w elicie?
– Trudno jednoznacznie powiedzieć. Wygrałam z tą Finką, więc do najlepszych daleko nie jest. Mam nadzieję, że w przeciągu paru lat uda mi się zdobyć mistrzostwo świata w elicie. W tym roku liczę na dojście chociaż do fazy ćwierćfinałowej, żeby na początek zadomowić się w czołówce i nawiązać w niej równorzędną walkę.

Jesteś studentką trzeciego roku wychowania fizycznego w Akademii im. Jana Długosza. Jakie masz dalsze plany?
– Po zakończeniu licencjatu – magisterium. A później… ciężko powiedzieć. Może zajmę się trenowaniem zawodników, albo uda się znaleźć pracę na uczelni. Mam kilka pomysłów, ale jeszcze nie do końca sprecyzowanych. W szkole nie chcę uczyć. Na pewno w jakimś zakresie swoją przyszłość wiążę z racketlonem. Zamierzam też jeździć na turnieje tenisowe, ale w tej dyscyplinie ciężko się przebić.

Masz jakieś sportowe marzenie?
– Na ten moment – mistrzostwo świata elity w racketlonie.

Sportowy idol?
– Roger Federer.

Z informacji na Twój temat można się dowiedzieć, że trenujesz w Zgierzu…
– Tak, ale tylko squash, bo w Częstochowie nie ma do tego warunków. W naszym mieście ćwiczę zaś badminton w Hali Polonia, przy Klubie Kolejarz; natomiast tenis w Akademickim Centrum Sportu.

Z tych czterech dyscyplin, która jest Twoją ulubioną?
– Tenis ziemny, a w dalszej kolejności stołowy.

To uprawiać, a oglądać?
– Też tenis ziemny. Chociaż squash również jest ciekawym sportem do oglądania – bardzo fajne mecze, naprawdę widowiskowe.

Poza sportem interesujesz się…
– Lubię oglądać filmy i chodzić do kina, a poza tym – spędzać czas ze znajomymi.

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał: Łukasz Giżyński

Turnieje racketlona wiążą się z zagranicznymi wyjazdami, w Polsce jest zaledwie kilka. W naszym kraju nie istnieje oficjalny związek tej dyscypliny, co skutkuje, że zawodnicy muszą sami zatroszczyć się o kwestie finansowe. Nad Martą Jeż sponsorską opiekę objęło częstochowskie biuro podróży Travelek.pl. Zapytaliśmy jego szefa Marka Drygasa, dlaczego zdecydował się na takie posunięcie
– Jako firma dostrzegliśmy w Marcie wielki talent i duże pokłady możliwości. Na swój skromny sposób staramy się jej pomagać. Chcemy pokazać, że mamy w Częstochowie mistrzynię świata, że jest to młoda, fantastyczna osoba, która wkłada wiele wysiłku, aby osiągać takie wyniki.
Uważam, że wielkim błędem poprzednich władz miasta był brak wspierania osób, osiągających w sporcie największe sukcesy. Pieniądze nie powinny iść tylko na żużel czy siatkówkę. Tym bardziej, gdy Marta jako mistrzyni świata potrzebuje funduszy na zagraniczne wyjazdy, aby mogła ugruntować swoją pozycję w międzynarodowych rozgrywkach.
Jestem wiceprezesem Obywatelskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Częstochowy, które aktywnie uczestniczy w życiu miasta. Stojąc na stanowisku, że jedną z najważniejszych spraw jest promocja uzdolnionych częstochowian, również postanowiliśmy wesprzeć Martę od 2010 roku.

ŁuGi

MARTA JEŻ na Mistrzostwach Świata w drużynie wystąpiła razem z Krzysztofem Samonkiem, Rafałem, Rykowskim, Norbertem Stolickim, Markiem Wojnarskim i Robertem Wyszyński. W rywalizacji indywidualnej młodzieżowców była już wicemistrzynią (2007) oraz dwukrotnie mistrzynią świata (2008, 2009). W 2009 r. na MŚ wygrała także grupę B seniorek. Jest również aktualną mistrzynią Polski seniorek w singlu i w mikście w parze z Grzegorzem Sylwestrzakiem. W br. zwyciężyła także w drużynie (razem z Agatą Pastor, Yang Xin i Rachelą Dytko) w Akademickich Mistrostwach Polski w Tenisie Stołowym. Za osiągnięcia sportowe otrzymała w tym roku wyróżnienie rektora AJD.

Młodzieżowa mistrzyni świata Marta Jeż z Markiem Drygasem, szefem biura podróży Travelek.pl

ŁuGi

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *