CZĘSTOCHOWA – PÓŁNOC, ANIOŁÓW, WYCZERPY, RZĄSAWY Zagrożenie śmieciowiskiem – protest mieszkańców


– Nie ma zgody na zapis w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dopuszczający składowanie śmieci w naszej dzielnicy. Taki paragraf został naniesiony do planu, który aktualnie jest w procedowany. Jego wdrożenie może zakończyć się budową wysypiska lub przetwórni śmieci czy też składowiska odpadów niebezpiecznych. Dlatego nie możemy do tego dopuścić
– tak mieszkańcy Północy, Aniołowa, Wyczerp i Rząsaw podsumowali spotkanie konsultacyjne z zastępcą prezydenta Częstochowy Mirosławem Soborakiem, które miało miejsce 7 maja 2018 roku w Zespole Szkolno−Przedszkolnym, przy ul. Połanieckiej 50 w Częstochowie.

Konkretnie chodzi o zapis w Rozdziale 3, paragraf 9, ust. 5 Miejskiego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla tych dzielnic. który mówi: „5. Z uwzględnieniem powyższego ust. 4, wprowadza się zakaz lokalizacji obiektów przeznaczonych do: 1) zbierania odpadów – za wyjątkiem terenów oznaczonych symbolami: UP i PU; 2) przetwarza nia odpadów − za wyjątkiem terenów oznaczonych symbolami PU.”
Z uwagi, że tereny UP i PU stanowią ok. 50 procent całego planu zagospodarowania, fakt ten spowodował protesty mieszkańców i masowe zgłaszanie magistratowi uwag do projektu Miejskiego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Mieszkańcy zauważają, że tereny UP i PU są w bezpośrednim sąsiedztwie terenów stanowiących tereny zlewni wód powierzchniowych. Są też pełni podejrzeń, co do formuły zapisu, również dlatego, że SANEPID oraz Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska nie wnieśli zastrzeżeń do takiego projektu Miejskiego Planu Zagospodarowania Przestrzennego.
W związku z tym mieszkańcy domagają się wykreślenia z projektu MPZP wskazanych wyjątków i żądają całkowitego zakazu lokalizacji obiektów związanych z odpadami.
Spotkanie, w którym uczestniczyło blisko dwieście osób (wszyscy nie zmieścili się na sali) przeszło w burzliwej atmosferze.
Padały zarzuty wprost: o lekceważeniu przez prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka głosu mieszkańców, o wprowadzaniu zapisów szkodzących środowisku i zdrowiu bez wiedzy i woli mieszkańców. Padły stwierdzenie o zagrożeniu zdrowia i bezpieczeństwa życia. – Mamy obawy, że ten nieszczęsny zapis spowoduje, że za kilka lat w naszej spokojnej i czystej ekologicznie dzielnicy będą powstały zakłady składające odpady długotermino. I mogą być to różne odpady: chemiczne, przemysłowe czy bytowe. A to będzie stanowiło zagrożenie dla nas, mieszkańców oraz dla czystości środowiska.
Wokół nas są pola uprawne, teren Rząsaw to enklawa z zbudowaniami mieszkalnymi.
Nie ma tu przemysłu, więc jeśli dopuścimy do akceptacji tego zapisu sprowadzimy sobie na głowę kłopoty – mówi mieszkanka Rząsaw Barbara Michalak. Jak dodaje mieszkańcy nie ustąpią. – Będziemy naciskać. Jest rok wyborczy i politycy muszą słuchać mieszkańców. Jak nie będą nas słuchać będziemy protestować i organizować akcje. Pan prezydent tłumaczy swoje racje językiem prawniczym, uważa że wszystko jest w porządku i nie ma zagrożenia, bo ten zapis wynika z ustawy i dotyczy firm, które aby funkcjonować muszą na swoim terenie składować odpady do momentu ich odbioru przez firmę śmieciową. Natomiast nie tylko pan prezydent jest prawnikiem. Są i inni, którzy potrafią czytać ustawy i twierdzą, że jest to zagrożenie, bo zapis w takiej formule stwarza furtkę do wykorzystania. Ponadto tłumaczenie pana prezydenta jest błędne, ponieważ już z ustawy wynika, że firmy mogą składować swoje odpady na swoich posesjach do momentu odbioru i nie potrzeba do tego żadnych, specjalnych zapisów w uchwałach – stwierdza pani Barbara.
Wiceprezydent Mirosław Soborak dwoił się i troił. Wszedł nawet w tłum mieszkańców, by tłumaczyć punkt widzenia magistratu. Niewiele jednak potrafił objaśnić zgromadzonym. Jak ognia unikał deklaracji, że zapis ten może zostać usunięty, o co prosili mieszkańcy. W końcu stwierdził, że nie jest przygotowany, bo spotkanie miało dotyczyć planu, a nie kasacji punktów w uchwale. Niezbyt trafiony był także przykład podany przez wiceprezydenta Soboraka o potencjalnej firmie komputerowej, mającej może powstać w przyszłości, która potrzebowałaby składować swoje poprodukcyjne odpady. Podziałało to na mieszkańców jak płachta na byka i jeszcze bardziej utwierdziło ich w przekonaniu, że w krytykowanym zapisie projektu MPZP kryje się dla nich jakieś zagrożenie. W rozmowie z „Gazetą Częstochowską”, dość nieoczekiwanie skontatował, że nie ma przeciwników w tej sprawie. – Jest tylko kwestia w interpretacji zapisów. Moim zdaniem nie stwarzają one zagrożenia, ale skoro są obawy mieszkańców, to ustosunkujemy się do ich sugestii i podejmiemy decyzję – powiedział „GCz” Mirosław Soborak. Na pytanie: Jaką decyzję? Usłyszeliśmy: „Dobrą.”– Nie, będę składał deklaracji w sprawie, na którą nie mam wpływu – spuentował.
Obecny na spotkaniu wiceprzewodniczący Rady Miasta Artur Gawroński, zakwestionował stwierdzenie wiceprezydenta Soboraka o braku jego wiedzy na temat konsultacji z mieszkańcami. – Na ostatniej sesji Rady Miasta poruszyłem temat tego kontrowersyjnego zapisu i spotkania z mieszkańcami, więc nie może pan prezydent twierdzić, że nie orientuje się o celu tego zgromadzenia. Mieszkańcy nie chcą zapisu o możliwości składowania odpadów, sadzę że bez problemu można go usunąć i przystąpić do nowego opracowania planu. Klub Prawa i Sprawiedliwości na pewno nie poprze aktualnie skonstruowanej formuły i zagłosuje przeciwko – powiedział radny Artur Gawroński. W podobnym tonie wypowiedział się drugi radny Klubu PiS Andrzej Sowa. – Należy uwzględniać potrzeby mieszkańców, oni wiedzą, co dla nich jest dobre – stwierdził radny Andrzej
Sowa.
Trzeba podkreślić, że Artur Gawroński jako jedyny z 28 radnych napisał interpelację w sprawie spornego zapisu. W piśmie wskazał, że wystarczy usunąć niepokojący mieszkańców zapis i zamienić na: „Wprowadza się zakaz lokalizacji obiektów przeznaczonych do składowania odpadów oraz zbierania i przetwarzania odpadów ulegających biodegradacji, w tym kompostowni.”
Zastępca prezydenta Andrzej Szewiński w odpowiedzi stwierdził, że procedura planistyczna zgodnie z ustawą (art. 17 z dn. 27 marca 2003 r.) o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przewiduje ponowienie czynności związanych z wprowadzeniem zmian wynikających z uwag. Ich zakres będzie decydował o ponowieniu procedury planistycznej i ponownym wyłożeniu projektu planu do publicznego wglądu. Stąd jest nadzieja, że uwagi mieszkańców zostaną uwzględnione.
Teraz ruch jest po stronie prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka, bo to on ma ostatecznie postanowić o kształcie uchwały. Kolejnym decydentem są radni, bo oni mają ją głosować. Radni Prawa i Sprawiedliwości oraz Mieszkańców Częstochowy zadeklarowali poparcie mieszkańców. Jak zachowają się radni SLD i PO (na spotkaniu nie było żadnego radnego tej partii) zobaczymy podczas sesji, gdy uchwała zostanie poddana głosowaniu. Stosunek radnych SLD jest dość czytelny.
Obecni na spotkaniu radni tej partii – Małgorzata Iżyńska i Tomasz Kot – murem stali za argumentacją SLD−owskiego wiceprezydenta Mirosława Soboraka. Radna Iżyńska pozwoliła sobie nawet na ubliżający mieszkańcom komentarz. Broniąc racji prezydenta stwierdziła, że „uchwały nie mogą być pisane językiem spod budki z piwem”. Wprawdzie potem przeprosiła zgromadzonych, ale gorzki smak sfermentowanego piwa pozostał.

Wiceprezydent Mirosław Soborak dwoił się i troił. Wszedł nawet w tłum, by tłumaczyć punkt widzenia magistratu

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *