Tu nie będzie chryzantem i płonących zniczy.


W dniu 11. września 1942 r. Niemcy przeprowadzili w naszym regionie pierwszą publiczną egzekucję polskich zakładników.

Wcześniej mordowali Polaków skrycie w więzieniach czy obozach lub wybierali na swoje zbrodnie leśne odludzia (np. pod Olsztynem czy Apolonką). Teraz zmusili do przybycia na miejsce kaźni wszystkich mieszkańców Rudnik, by powiesić przy nich 20 więźniów. Miejsce tragedii – po północnej stronie torów, w pobliżu stacji PKP Rudniki – jest dobrze znane, bowiem na miejscu dawnej szubienicy znajduje się teraz betonowy obelisk z pamiątkową tablicą (na zdjęciu). Na tablicy tej upamiętniono 10 nazwisk ofiar, a wśród nich Józefa Szyfera, przedwojennego szefa rudnickich wapienników (tak niedawno rozebranych!). Jednym ze skazańców był też 22-letni Stanisław Wiewiórowski, którego śmierci musiał się przyglądać jego ojciec. Nazwisk pozostałych 10-ciu skazańców nie udało się ustalić. Udało się natomiast ustalić miejsce, gdzie Niemcy skrycie zakopali ofiary zbrodni, chcąc, by wszelki ślad i pamięć po nich zaginęła. Zbrodnię swą chcieli ukryć w północno-zachodnim narożniku lasu rozciągającego na wschód od Rudnik. Narożnik ten znajduje się w widłach, jakie wyznaczają tutaj dwie linie: kolejowa i energetyczna. Blisko 60 lat temu było to leśne ustronie. Po wojnie ofiary ekshumowano; znalazły miejsce wiecznego spoczynku na cmentarzu w Rędzinach. Mogiła ta znajduje się we wschodniej części cmentarza i jest bardzo dobrze utrzymana (na zdjęciu). Jednak miejsce, gdzie przez trzy lata wsiąkała w ziemię krew niewinnych Polaków, jest teraz w stanie godnym pożałowania. Jedynie ukryty w leśnej głuszy żelazny, lecz mocno zardzewiały krzyż z sylwetką Chrystusa (na zdjęciach) strzeże jeszcze odchodzący w niepamięć ślad, któremu należny jest status Miejsca Pamięci Wojennej.

Andrzej Siwiński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *