WSPOMNIENIA SYBIRAKA (3)


Cel podróży
Wioska, do której dotarliśmy, to – Kuszfa, zbudowana była przez wywiezionych “kułaków”, kupców, spekulantów i inteligencję carską. Uzupełniano mieszkańców tej wioski już trzykrotnie, ponieważ z pierwszego transportu ocalał jeden człowiek (mój brat z nim rozmawiał), z drugiego kilka osób, a z trzeciego pozostało znacznie więcej, bo poprzednicy przygotowali dla nich jako takie warunki egzystencji.
Po wykarczowaniu lasu powstały niewielkie ogródki, domki z drewna. Nam przydzielono domek dwuizbowy na dwie rodziny (jedna czteroosobowa, druga pięcioosobowa). Obecnie, z tej drugiej rodziny żyje p. Szwajowa – matka i jej córka, też wdowa i mieszkają w Pieszycach k. Dzierżoniowa.
Tak wyglądała podróż matek z dziećmi. Jak przetransportowano mężczyzn? Na “saniach”, ciągniętych przez traktor – staliniec gąsienicowy. Sanie wykonane były z dużej sosny o średnicy ok. 40 cm, ociosane trochę na kwadrat, a z przodu podcięte. Miały też kłonice i poprzeczki, a wszystko to poskręcane było śrubami. Na przodzie umocowany był stalowy dyszel. Załadowano na ten sprzęt dobytek pasażerów i ruszono w drogę. Początkowo mężczyźni siedzieli na swoim bagażu, ale niedługo. Było tak zimno, że tylko poruszanie się, czyli marsz koło owych sań, dawało szansę niezamarznięcia w pozycji siedzącej. Jechali nie rzeką, ale lasami. Odpoczywali, podobnie jak kobiety z dziećmi, w mijanych wioskach i ogrzanych świetlicach. Dołączyli do nas dopiero po trzech dniach, tj. ojciec, dwóch starszych braci i sąsiad, p. Szwaja. Ojciec mój opowiedział nam co działo się po drodze, m.in. taki przypadek: jeden z towarzyszy niedoli, zmęczony pieszym nadążaniem za traktorem i saniami usiadł na nich. W ten sposób odpoczywali wszyscy, ale po pewnym czasie zsiadali i szli na własnych nogach, aby nie zamarznąć. Natomiast wspomniany wyżej człowiek, siedział i siedział, a gdy zachęcano go do zejścia – mówił, że jest mu ciepło. Po pewnym czasie spadł sztywny. Na szczęście w pobliżu był zaplanowany postój i odpoczynek – ciepłe pomieszczenie i ciepłe picie, i to go uratowało od niechybnej śmierci.
Osiedlenie się we wsi Posiołek – Kuszfa
Wioska Posiołek była położona na zboczu góry od strony południowej i podzielona na trzy ulice, po dwa rzędy domków, biegnących z góry na dół. Na dole tej wioski było trochę równiny, na której stała stołówka, klub – dom ludowy, magazyn, siedziba władzy, tj. komendanta i biuro oraz bania – łaźnia. Dołem płynęła rzeka, a na środku wioski stał sklep. W sklepie tym sprzedawca miał za zadanie wydawać chleb na kartki, cukierki (cukru nie było), szampan, którego nikt nie kupował, walonki – filcowe buty. onuce i ubranie watowane. (cdn.)

JÓZEF HAMERLA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *