Są w Polsce takie miejsca, są tacy ludzie…


To miał być zwykły, redakcyjny wyjazd „w sprawie”. Listopadowa sobota, raczej ponura i senna, nie zapowiadała żadnych wyjątkowych zdarzeń.

Kiedy jednak dojechałam do celu, już po kilku chwilach rozmowy z Księdzem Proboszczem i Panią Anią Kijak wiedziałam, że będzie to jedno z tych spotkań, które określa się słowami: „To Pan Bóg postawił na mojej drodze owych ludzi”. Dlaczego? O tym pewnie kiedyś się przekonam.
Parafia i Sanktuarium
Wąsosz Górny – niewielka, schludna wioska, około 35 kilometrów od Częstochowy, o bogatej, bo niemal tysiącletniej tradycji. Dzięki urokliwemu położeniu z pewnością w niedługim czasie stanie się ważnym ośrodkiem turystycznym, nie tylko w skali gminy czy powiatu. Zadbane siedliska świadczą o gospodarności i dbałości wąsoszan, również o gości, czego dowodem przystań dla coraz liczniej Wartą spływających kajakarzy. Dodatkowy atut – cudowne, wręcz krystaliczne powietrze, bo jak twierdzi Ksiądz Proboszcz – Wąsosz Górny to jedno z pięciu miejsc w Polsce o tak specyficznym mikroklimacie.
Pierwszym znakiem niedalekiej osady jest widok wieży kościelnej. Wzmianki o kościele parafialnym pw. św. Andrzeja Apostoła w Wąsoszu Górnym pochodzą z XIV wieku. Obecnego kształtu świątynia nabrała w latach 1934/37, kiedy to ówczesny proboszcz, ks. Wincenty Spirra dobudował nawę i prezbiterium. Po zakończeniu II wojny światowej ksiądz proboszcz Franciszek Bar odrestaurował kościół i położył nową polichromię, a we wrześniu 1961 roku jego konsekracji dokonał bp Stefan Bareła. Dziś – od pięciu lat gospodarz parafii ks. Krzysztof Jeziorowski – dba o kościół i parafian, aby wszystko co z przeszłości, zachowane zostało dla następnych pokoleń. Robi to z ogromną wiarą, sercem i determinacją. I widać to nie tylko w świątyni, której każda nawa, każdy w niej obraz czy figura stanowią cząstkę historii miejsca i ludzi tu osiadłych. Wszystkie one z ich darów pochodzące dziś hojnością i zrozumieniem żyjących potomków fundatorów są odnawiane, by o ich szczodrości i świadomości historycznej kiedyś zaświadczyć. Mówiąc o świątyni nie sposób pominąć znajdującego się w głównym ołtarzu obrazu Matki Bożej Pocieszenia, Wąsoską zwanej, pochodzącego najprawdopodobniej z XV wieku. To za sprawą łask, jakich doznali wierni modlący się przed jej wizerunkiem, w roku 1989 abp. Stanisław Nowak ogłosił świątynię w Wąsoszu Górnym Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. 12 lutego 2011 r. został wydany oficjalny dokument podnoszący kościół św. Andrzeja Apostoła do rangi Sanktuarium Pasyjno-Maryjnego. Obecnie cała wspólnota przygotowuje się do koronacji papieskiej Obrazu Wąsowskiej Hodegetrii.
W centralnej części dużej, bocznej kaplicy znajduje się pochodzący z XVIII wieku piękny, drewniany krucyfiks. Jego wyjątkowość polega na niezwykle wiernie odtworzonych anatomicznych szczegółach umęczonego ciała Chrystusa, zwłaszcza twarzy – z wyraźnym grymasem wielkiego bólu.
Kalwaria
Dumą wąsoszan jest powstawała w latach 60. ubiegłego wieku Kalwaria. Pięknie usytuowana nad zakolem lewego brzegu Warty, w jarach o długości 600 metrów jest miejscem idealnym dla refleksji i zachwytu ogromem Bożej Łaski i Miłości. Początkiem Kalwarii była idea zbudowania Drogi Krzyżowej, którą miały stanowić ustawione w 1936 r. przez ks. Wincentego Spirrę krzyże: 14 na 14 okolicznych wzgórzach. Z czasem każda wieś należąca do parafii postawiła swoją kaplicę, co spowodowało, że w miarę upływu lat skromna wizja Proboszcza Spirry przekształciła się, za sprawą – między innymi – poprzedniego proboszcza ks. Zygmunta Pilarczyka, w zupełnie wyjątkową Kalwarię Wąsoską w lipcu 1993 roku poświęconą przez abp Stanisława Nowaka, ówczesnego metropolitę częstochowskiego. Dziś wszystkich stacji dróżek Męki Pańskiej jest 33. Rozmieszczone są symbolicznie na kształt krzyża. Dzięki aktywności obecnego Księdza Proboszcza, wsparciu władz gminy i wielu życzliwych osób w 2011 roku został zrealizowany projekt zagospodarowania Kalwarii Wąsoskiej. Pięknie wykończone alejki, oświetlone kapliczki, nadają miejscu niezwykłą oprawę i umożliwiają tysiącom już pielgrzymującym tu wiernym, również niepełnosprawnym, możliwość modlitwy w bezpośredniej bliskości całego Misterium Golgoty.
Świadectwo grobów
Wystarczyłoby już tych kilka informacji wyżej, żeby stwierdzić, że Wąsosz Górny jest miejscem, które Pan Bóg sobie upodobał w sposób szczególny. A jednak… Jest jeszcze spraw kilka, które muszą być dla dopełnienia historii miejsca dopowiedziane. A są one wagi ogromnej, bo w historię narodu wpisują i ludzi i samą wieś. Pierwsze wydarzenia to dramatyczne dni roku 1863. Powstanie Styczniowe trwa już kilka miesięcy. Bitwy rozlały się na cały kraj. 23 kwietnia 1863 roku również ziemia wąsoska spłynęła krwią powstańczą. Spoczęło w niej 34 powstańców, walczących w okolicach Warowej Góry, pod dowództwem majora Aleksandra L?tticha. Nie mieli wielkich szans z przeważającymi siłami podpułkownika Smirnowa. Tylko 16 poległych powstańców udało się rozpoznać. W 1963 roku na mogile powstańczej odsłonięto pomnik “Gloria Victis”, który zastąpił zniszczony przez Niemców w czasie II wojny światowej, odsłonięty w sierpniu 1938 roku, Pomnik – Mauzoleum. Historia Polski jeszcze raz upomniała się o Wąsosz Górny po przeszło 90. latach. Za sprawą postępu technicznego… Wiosną 1956 roku, kiedy elektryfikowano wieś, w ogrodzie przy plebanii wykopano zwłoki nieznanego żołnierza. Pochowane były w miejscu, gdzie stoi słup energetyczny. Żołnierza rozpoznano po dobrze zachowanym mundurze, guzikach i dystynkcji: dwie belki i gwiazdka. Zwłoki Majora przeniesiono w tajemnicy na stary cmentarz. Wszystkie zbierane przez ostatnie dziesięciolecia relacje wskazują na to, że w Wąsoszu spoczywa Henryk Dobrzański – legendarny major Hubal.

Przez niemal trzy godziny chodziłam i słuchałam Kapłana, który z żarliwością i miłością opowiadał o swych parafianach, z którymi każdego dnia dokonuje rzeczy wielkich i to w wymiarze zarówno materialnym jak duchowym. Wysłuchałam o Parafianach od pokoleń opiekujących się kalwaryjskim kapliczkami, Radnym, który każdą sobotę przez kilka godzin pracuje dla wspólnego pożytku wespół z więźniami. O Wójcie, który służy radą i wsparciem, pani Ani – piszącej, zachowującej dla przyszłych pokoleń każde wydarzenie wspólnoty. Dyrektorze gimnazjum, który nie waha się urządzić uroczystości Święta Niepodległości w dzień niedzielny i nauczycielach, których praca z młodzieżą daje okazję do wzruszeń tego dnia wyjątkowych. Zobaczyłam książeczkę „Katechizm Polskiego Dziecka” autorstwa Władysława Bełzy, którą Księża rozprowadzają wśród wiernych… Ksiądz Proboszcz ma wielkie wsparcie w swoim wikarym – ks. Piotrze Rutkowskim. Od lat czterech całym sercem zaangażowanym w pracę dla dzieci i młodzieży. Prowadzi ich do Pana Boga modlitwą – również śpiewaną. Ks. prob. Jeziorowski podkreśla jego talenty organizacyjne i niespożytą energię. I nie byłoby tych Księdza Proboszcza opowieści, gdyby nie wiele pokoleń ludzi, gdyby nie Boża Opatrzność, która ścieżki ich właśnie tu skrzyżowała. Może to obecność Matki Bożej Pocieszenia, może modlitwy tysięcy wędrujących dróżkami Wąsoskiej Kalwarii? Faktem jest, że od dawna nie usłyszałam tak emocjonalnej opowieści o czasach, ludziach i miejscu.
I w to sobotnie, jesienne popołudnie, które na kilka godzin rozjaśniło gasnące powoli słońce, poczułam, że mamy jeszcze szanse na normalność, skoro są w Polsce takie miejsca i ludzie, którzy je tworzą. Bóg zapłać Księże Krzysztofie za to piękne doświadczenie prawdziwej Polski! Wiernej Bogu, pamiętającej Polskich Bohaterów!

Proboszcz ks. Krzysztof Jeziorowski i wikariusz Ks. Piotr Jan RUTKOWSKI – poranna Msza Święta odpustowa

Anna Dąbrowska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *