Dodatek wedlowski kością niezgody


Jak pisaliśmy w poprzednim numerze pracownicy częstochowskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego domagają się wzrostu wynagrodzeń – średnio o 800 zł

Sprawa roszczeń zakończyła się desperackim akcentem – okupacją gabinetu dyrektora. Rozpoczęła się we wtorek, 15. stycznia, ponieważ na negocjacje nie stawił się żaden dyrektor – jeden przebywał na szkoleniu w Zakopanem, drugi na zwolnieniu L-4. To, jak mówił przewodniczący NSZZ „Solidarność” Mirosław Kowalik, nie było usprawiedliwieniem. – Problem był przez dyrektorów celowo odsuwany w czasie. Pismo z prośbą o spotkanie było przekazane dwa tygodnie wcześniej – argumentował.
Niezadowolenie pracowników wywołał podział w ubiegłym roku tzw. dodatku „wedlowskiego” (Sejm uchwalił go 22. lipca 2006 r., stąd nazwa), który zgodnie z ustawą przewidywał, że jego rozdysponowanie będzie uzgodnione ze związkami zawodowymi. Tak się jednak nie stało. – Dodatki, które średnio na jednego pracownika miały wynieść 450 zł, dyrekcja przydzieliła według własnego klucza. W rezultacie 10 osób administracji otrzymało po 800 zł, co automatycznie obniżyło kwoty dla pozostałych pracowników i dla sanitariuszy przypadło jedynie po 300 zł – mówi przewodniczący NSZZ „Solidarność” Mirosław Kowalik.
Od 15. stycznia, gdy do pikietujących dotarł zastępca dyrektora Leszek Łyko, rozpoczęto negocjacje. Pierwsze rozmowy zakończono deklaracją przedstawienia przez dyrektora ubruttowionych zarobków pracowników i ponownego wyliczenia dodatku. Na kolejnym spotkaniu – 21. stycznia – porozumiano się co do wzrostu płac na bieżący rok. – Każdy pracownik, co wynika z wyższego od ubiegłorocznego o 21 procent kontraktu z NFZ, dostanie po 340 zł brutto – mówi nam dyr. Łyko. Jak dodaje pierwotnie miało to być niecałe 300 zł, ale w wyniku negocjacji podwyżkę zwiększono o 10 procent. W tej kwestii związkowcy nie mieli zbyt wielu zastrzeżeń, bo zgodnie z prawem uregulowano ją w porozumieniu i przy ich akceptacji. – Ważniejsza jest sprawa dodatku „wedlowskiego”, który od tego roku wszedł do podstawy pensji, a nadal jest niesprawiedliwie rozdzielony – mówi przewodniczący NSZZ „Solidarność” Mirosław Kowalik,
– Istotnie dodatek „wedlowski”, przy podziale którego braliśmy pod uwagę staż pracy, włączono teraz do zasadniczego wynagrodzenia, co zasadniczo wpłynęło na wysokość podstawy pensji – mówi dyrektor Łyko. Obiecał, że do 28. stycznia, daty kolejnych rozmów, zrewiduje wysokość dodatku oraz kwotę, jaka jest do rozdysponowania za zeszły rok. – Idzie to jednak opornie, bo dyrektor informację nam cedzi. Uważamy, że każdy pracownik powinien dostać równy dodatek, ale nie wiemy jaki ma być, bo raz dyrektor mówi, że 450 zł powinno wzrosnąć o 16 zł, raz że o 30. A może jeszcze więcej na przykład do 500 zł – mówi Kowalik. Jak powiedział nam dyr. Łyko z pierwszych wyliczeń dodatek powinien wynieść średnio 466 zł na jednego pracownika.
Z ostateczną decyzją co do dalszych działań związkowcy czekają do 28. stycznia. – To ostatni wyraz dobrej woli. Jeżeli nie podpiszemy porozumienia, to nastąpi zaostrzenie protestu, łącznie z ograniczeniem wyjazdu karetek – zapowiada przewodniczący Mirosław Kowalik.
W częstochowskim pogotowiu pracuje 400 osób, w tym 290 pracowników etatowych, którym podatek się należy.

UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *