Kaplica jak strażnica


Kiedy przed dziesiątkami lat powstawał na prawej stronie Wieluńskiego Rynku w Częstochowie maleńki kościółek pod wezwaniem Pana Jezusa Konającego, budowany silą i wiarą parafian i ówczesnego proboszcza Piotra Waśkiewicza, mało kto przypuszczał, że dotrwa swego stulecia. – Dziś ta kaplica jest jak strażnica parafii, bo przecież nieopodal mamy wielki, piękny, wzniosły kościół. Podwyższenia Krzyża Świętego – – mówi stary parafianin pan Piotr.

– To była pierwsza świątynia tej parafii, która oficjalnie powstała w 1925 roku, na mocy dekretu księdza biskupa Stanisława Żdzitkowskiego z Wocławka – mówi obecny proboszcz ksiądz Zdzisław Gilski. Wchodzimy do środka. Półmrok, w którym pięknie rzeźbiony w drzewie ołtarz Jezusa Konającego nabiera szczególnie pełnego ekspresji wyrazu. Ściany boczne bogate w tryptyki, także w drzewie: św. Antoni, św. Józef z Dzieciątkiem, Pan Jezus Miłosierny, Matka Boża Karmiąca, św. Andrzej Bobola, św. Teresa, św.Stanislaw Kostka, św. Maria Magdalena … – Te bezcenne rzeźby, to dzieło naszego parafianina Tomasza Imielińskiego i w okresie późniejszym T. Surmy – objaśnia mi półgłosem proboszcz Gilski.
Mimo, że kościołek położony jest przy ruchliwej arterii, przy zamkniętych drzwiach panuje tu bezdźwięczna cisza, sprzyjająca skupieniu, głębokiej modlitwie, medytacji. Kościołek był świadkiem polskich dziejów XX wieku. Tu modlono się o wyzwolenie Ojczyzny spod zaborów, trwały dziękczynne modły za odzyskaną niepodległość e 1918 roku, o wyzwolenie Polski spod ludobójczej okupacji niemieckiej. Tu oddawali swój los Jezusowi Konającemu częstochowscy żołnierze Armii Krajowej. Tu radowano się wolnością, przyniesioną przez pierwszą Solidarność sierpnia 1980 roku. Tu modlono się w intencji internowanych i poniżonego narodu w stanie wojennym. Wśród parafian dość powszechna jest wiara w cudotwórczą moc Pana Jezusa Konającego w ołtarzu głównym, dlatego upowszechnił się zwyczaj, że gdy ktoś nie może skonać, cierpi mocno, to członkowie rodziny modlą się o łaskę dobrej, spokojnej śmierci i ulgę w cierpieniu. W czasie trwania takiej modlitwy cały czas dzwoni dzwon zamocowany na dzwonnicy przy kościołku.
W latach szalejącego stalinizmu (1949-1954) ciężko chory ówczesny proboszcz, męczennik obozów koncentracyjnych Auschwitz i Dachau, znalazł odwagę i przy wielkiej pomocy parafian wybudował monumentalny kościół pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego, do którego drogę, od strony Rynku Wieluńskiego, otwiera właśnie mały kościołek Pana Jezusa Konającego. Tak od połowy lat 50-tych tworzą jedność Domu Bożego. Ale maleńka, stuletnia świątynia tętni nadal rytmem wiary i modlitwy. Ludzie starszego, ale i młodego pokolenia są do niej bardzo przywiązani. – Poza majem, czerwcem i październikiem odprawiamy tu rano i wieczorem Msze święte, a w każdy piątek trwa od rana do wieczora Adoracja Przenajświętszego Sakramentu – mówi ksiądz Gilski.
W historie tej parafii w szczególny sposób wpisują się życiorysy ich pasterzy-proboszczów. Antoni Mietliński, budowniczy dużego kościoła – męczennik Auschwitz i Dachau, Augustyn Kańtoch – męczennik Dachau, Marian Łosoś – męczennik Dachau i Wronek, już w PRL-u. Ich postawa i życiorysy wywarły niezatarte piętno na duchowości całej parafii. Jej dominantą był głęboki patriotyzm i żarliwa wiara. Polska jedność dwu najwyższej próby wartości. Kontynuatorem tej tradycji jest obecny proboszcz ksiądz Zdzisław Gilski. W czasie każdej sprawowanej przez niego Mszy świętej jest modlitwa wiernych w intencji ocalenia Ojczyzny i cierpiącego narodu. Tak osobiście odebrałem te modlitwy.
– W każda środę wydajemy chleb dla potrzebujących, biednych. Serce mi się ściska, kiedy patrzę na dzieci spragnione chleba, pączka, ciastka czy cukierka. Na bezradne młode, bezrobotne małżeństwa. Tu, na moich oczach, dokonuje się przerażający finał teatru okrągłego stołu. Za naszych czasów komuniści z dziadów stali się kapitalistami. Wygrali wolność do kapitału, własności i bogactwa. A społeczeństwo “wygrało” wolność nędzy biedy i ubóstwa. To jest też wina społeczeństwa. Biernego, manipulowanego przez media, które wszystkim obrzydzają politykę i uczestnictwo w życiu publicznym i politycznym. A to jest na rękę wrogom Polski, pazernym elitom komunistycznym. Przypomnę tu naszego wieszcza Zygmunta Krasińskiego, który pisał w wierszu: “Na nic Sybir, na nic knuty, lecz narodu duch zatruty. To dopiero “bólu ból.” I właśnie teraz przeżywamy ten “bólu ból. W 16 roku wolności, w 25 roku “Solidarności”. “Upadek” komunizmu był przez komunistów kontrolowany i kierowany. Dziś kpią sobie z narodu. A nam jest brak społecznego katolicyzmu i na tym żerują komuniści. Jan Paweł II wielokrotnie ostrzegał, że nie możemy być bierni. Moim marzeniem jest by w Polsce naród katolicki wreszcie się obudził. Bo kto, jak nie chrześcijanie, może naprawić Polskę? Czas najwyższy żeby naród dorósł do demokracji, obudził się politycznie. Żeby odebrać władzę nikczemnym ludziom. Mówię o tym dlatego, ze skutkami nikczemności rządzących spotykam się na co dzień. To poraża – mówi proboszcz Gilski.

15 września 2005 r. odbędzie się święto imienia parafii – Święto Podwyższenia Krzyża – połączone z uroczystymi obchodami 80-lecia powstania parafii.

PIOTR PROSZOWSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *