Enea Puchar Polski w Częstochowie


Siatkarze sprawili sensację w miniona sobotę pokonując w Bełchatowie PGE Skrę 3-2. W najbliższy weekend PlusLigę czeka przerwa, która zagospodarowana zostanie na turniej finałowy Pucharu Polski. Najlepsze drużyny o to cenne trofeum zagrają w nowej częstochowskiej hali.

Teoretycznie ranga Pucharu Polski nieco podupadła po tym jak władze europejskiej siatkówki zadecydowały, iż zdobywcy krajowych pucharów nie będą już mieli zapewnionego miejsca w Lidze Mistrzów na kolejny sezon. Patrząc jednak na skład tegorocznego turnieju finałowego nie należy się spodziewać, aby którakolwiek z drużyn potraktowała te zmagania ulgowo. W Częstochowie spotkają się bowiem cztery aktualnie najwyżej sklasyfikowane drużyny naszej ligi. Celem najlepszych drużyn jest zdobywanie kolejnych trofeów, a Puchar Polski jest właśnie takim trofeum i najbliższą okazją do powiększenia kolekcji klubowych gablot – mówi trener wciąż aktualnego mistrza Polski, Asseco Resovii Rzeszów. Jego drużyna w drugim półfinale częstochowskiej imprezy spotka się z liderującą aktualnie rozgrywkom PlusLigi Delectą Bydgoszcz (26 stycznia, godzina 18:00). Nim dojdzie jednak do tego starcia, wcześniej w pierwszym półfinale (godzina 14:30) ZAKSA Kędzierzyn zagra z Jastrzębskim Węglem. Oba te zespoły będą mogły z pewnością liczyć na głośny doping swoich kibiców, którzy zapewne w pokaźnych liczbach odwiedzą naszą halę ze względu na niewielką odległość dzielącą ich miasta od Częstochowy. Zwycięzcy sobotnich meczów, w niedzielę zmierzą się w wielkim finale (godz. 14:30). Poziom sportowy wszystkich drużyn jest tak zbliżony, że ciężko spekulować nawet o nieznacznych faworytach. Dla wielu kibiców zaskoczeniem zapewne jest brak w decydującej rozgrywce najlepszej polskiej drużyny ostatnich lat – PGE Skry Bełchatów, ale podopieczni trenera Jacka Nawrockiego poza Ligą Mistrzów zawodzą w tym sezonie na całej linii przegrywając w rozgrywkach ligowych mecz za meczem. Jak głęboki kryzys dosięgnął bełchatowian świadczy najlepiej ich ostatnia porażka 2-3 z częstochowskim Wkręt-metem AZS-em. Nasza drużyna zbiera w tym sezonie cięgi od wszystkich, we własnej hali nie zdobyła dotąd nawet jednego punktu, a tymczasem pokonała europejskiego potentata na jego terenie. To z całą pewnością największa sensacja całych tegorocznych rozgrywek, większa nawet od wcześniejszej wygranej AZS-u w Rzeszowie z Resovią. Podsumowanie na dwie kolejki przed zakończeniem rundy zasadniczej PlusLigi może wprawić w osłupienie i trudne jest do ogarnięcia rozumem: Wkręt-met AZS przegrał czternaście z szesnastu meczów, wygrał tylko dwa razy, z mistrzem oraz wicemistrzem Polski i żeby tego jeszcze było mało dokonał tego w halach przeciwników. Ostatnia szansa w rundzie zasadniczej na zdobycie pierwszego punktu w hali na Zawodziu czekać będzie podopiecznych Marka Kardosa 2 lutego, kiedy to zmierzą się z zajmującą aktualnie drugą pozycję w tabeli ZAKSĄ Kędzierzyn. Początek meczu o godzinie 17:00.

Mariusz Rajek

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *