Marka, z której się nie rezygnuje


Rozmowa jubileuszowa

W tym roku przypada piętnasta rocznica powołania Ośrodka Promocji Kultury “Gaude Mater” w Częstochowie. O historii instytucji, poziomie kultury w mieście i planach na przyszłość rozmawiamy z dyrektor Małgorzatą Nowak.

Jak podsumowała by Pani piętnastoletni dorobek OPK “Gaude Mater”?

– W tym miejscu należałoby wymienić nasze największe osiągnięcia. Ośrodek powołany został 5 grudnia 1991 r., a jego głównym, statutowym zadaniem była organizacja Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Sakralnej “Gaude Mater”. Początkowo, było to jedyne duże, międzynarodowe przedsięwzięcie, z czasem dochodziły kolejne. W 1993 r. odbyła się pierwsza z dziesięciu edycji Ogólnopolskiego Festiwalu Pieśni Pielgrzymkowej i Liturgicznej “Gaudum and Gloria”. Organizowaliśmy go wspólnie z Regionalnym Ośrodkiem Kultury oraz Ośrodkiem Kultury, Sportu i Rekreacji w Koniecpolu. W tym samym roku podjęliśmy się pracy przy Dniach Częstochowy, a w następnym rozpoczęliśmy cykl koncertów letnich w altanie. Rok 2000 przyniósł kolejne dwa wielkie projekty międzynarodowe: Międzynarodowe Biennale Miniatury, które są jedynym tego typu konkursem plastycznym w Polsce oraz Dni Europejskiej Kultury Ludowej. Dni Kultury Chrześcijańskiej zainaugurowaliśmy w roku 2003, a w 2004 do kalendarza została wpisana Noc Kulturalna. To są nasze główne imprezy cykliczne, ale nie jedyne. Łącznie bierzemy udział w ponad stu projektach rocznie, co jest dużym osiągnięciem, bo od początku pracujemy w praktycznie niezmienionym składzie.

Jak wyglądała Pani kariera w Ośrodku?

– Pracę zaczęłam tu dokładnie pod koniec listopada 1992 r., rok później otrzymałam funkcję dyrektora Festiwalu. Wtedy był jeszcze podział w instytucji na Festiwal “Gaude Mater” i Ośrodek “Gaude Mater”. Połączono je w 1995 r.

Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej “Gaude Mater” jest niewątpliwie koronnym przedsięwzięciem Ośrodka.

– Koronnym, ponieważ po to Ośrodek został powołany. OPK “Gaude Mater” powstało na wzór wielkich projektów międzynarodowych w innych państwach. Ich organizacją zajmują się nakierunkowane głównie na ten jeden cel małoobsadowe instytucje. W naszym przypadku jest nim Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej. W tej chwili mamy już za sobą szesnastą edycję (pierwszą organizowała Filharmonia Częstochowska – przyp. red.), kolejna odbędzie się w przyszłym roku. Jak zawsze, planujemy zaprosić od ośmiuset do tysiąca wykonawców, termin również pozostanie bez zmian – od 1 do 6 maja. W zeszłym roku weszliśmy do Międzynarodowej Sieci Festiwali Muzyki Sakralnej. Zrzesza ona organizatorów tego typu przedsięwzięć, między innymi dwóch największych: Festiwalu w Fezie w Maroku oraz Festiwalu Muzyki Sakralnej w Barcelonie. Nam daje to możliwości ciekawej współpracy oraz starania się o fundusze europejskie.

Głównym celem organizacji Festiwalu była promocja Ośrodka i Częstochowy w Polsce i na świecie. Czy udało się to osiągnąć?

– Podstawowym założeniem, ze względu na ponad lokalny charakter imprezy, była przede wszystkim promocja polskiej muzyki sakralnej. Miasta – jak najbardziej też, bo nie można sobie wyobrazić lepszej bazy dla takiego przedsięwzięcia, jak Częstochowa ze wspaniałym sanktuarium maryjnym. Poza tym, od wielu lat organizowany jest tu Międzynarodowy Konkurs Kompozytorski “Musica Sacra”, w którym uczestniczą polscy kompozytorzy młodego pokolenia. Polskie Radio nagrywało te koncerty, były wydawane płyty. Od przyszłego roku możliwości promocyjne tego konkursu zostaną rozszerzone. Rozstrzygnięcie będzie miało miejsce w lutym w Cambridge i tam odbędzie się drugi koncert. To dowodzi, że z propozycjami festiwalowymi staramy się wychodzić zdecydowanie poza krąg Polski.

Są jednak głosy, że formuła Festiwalu się wyczerpała, że popularność zaczyna spadać.

– Myślę, że to nie jest prawda. Festiwal nigdy nie cierpiał na brak publiczności, jest to pewien fenomen tej imprezy. Bilety sprzedają się znakomicie, na wielu koncertach ludzie muszą stać, bo świątynie nie są w stanie pomieścić wszystkich chętnych. Właściwie ogranicza nas tylko powierzchnia kościołów z dobrą akustyką. Bazylika Jasnogórska jest największym pomieszczeniem sakralnym, tutaj zawsze są dość komfortowe warunki odbioru. Nie wyobrażam sobie natomiast prezentacji muzyki z kręgu prawosławia w miejscu innym niż kościół św. Jakuba, który był kiedyś cerkwią i muzyki dawnej w kościele Najświętszego Imienia Maryi, posiadającego naprawdę piękne wnętrze i znakomitą akustykę. Jednak te świątynie mieszczą jedynie od dwustu do trzystu osób i zawsze mają nadkomplet publiczności. Łącznie, na festiwalowe koncerty przychodzi około dziesięciu tysięcy osób w samej Częstochowie i drugie tyle na organizowane w innych miastach.

Festiwal “Gaude Mater”, Międzynarodowe Biennale Miniatury, Noc Kulturalna, to przykłady dużych, cyklicznych przedsięwzięć. Nie są one jednak jedynymi organizowanymi przez Ośrodek. Które z tych mniejszych projektów, bardziej kameralnych są najcenniejsze, cieszą się największą popularnością?

– Dużym zainteresowaniem może się pochwalić wznowiony w październiku cykl “Jazz kameralnie”. Organizacją koncertów z muzyką tego gatunku zajmowaliśmy się jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, co było wtedy pewną nowością w Częstochowie. W zeszłym roku ujęliśmy tę działalność w cykl, by dać możliwość obcowania z jazzem w sposób koncertowy, a więc nie w pubie, jak na przykład w Paradoksie lub w klubie As. Zapotrzebowanie na taki sposób prezentacji okazało się tak duże, że nasza sala na osiemdziesiąt miejsc nie wystarcza, część publiczności jest zmuszona siedzieć na podłodze. Niedawno odbył się koncert Namysłowskiego z kwintetem, ostatnio gościliśmy zespół Jagodziński Trio.

Wygląda na to, że określenie “kameralnie” przestaje być aktualne.

– Myślę, że taki bliski, bezpośredni odbiór, kiedy ma się artystę na wyciągnięcie ręki, to właśnie jest ten przymiotnik “kameralnie”. Nie ma znaczenia, czy przyjdzie sto czy sto dwadzieścia osób, te koncerty zawsze będą miały właśnie taki charakter. Po występie można do artysty podejść, porozmawiać, kupić płytę i od razu poprosić o autograf. Na tym polega “kameralność” przedsięwzięcia.

Jest Pani częstochowianką od urodzenia. Czy zdarzały się momenty, w których rozważała Pani możliwość wyjazdu w “szerszy świat”, gdzie są większe możliwości?

– W “szerszy świat”? Nie za bardzo. Mogę zdradzić, że dostałam kiedyś bardzo dobrą propozycję objęcia instytucji kulturalnej w innym mieście. Jednak Festiwal to moja wielka pasja. Jestem z nim związana od samego początku, choć bynajmniej nie jest to mój pomysł autorski. Pracowałam wtedy w Wydziale Kultury i zabiegałam, by ośrodek pod nazwą “Gaude Mater” powstał. Zresztą, w ciągu tych szesnastu lat Festiwal uzyskał sobie splendor, prestiż w Polsce i na świecie. Jest marką rozpoznawalną. Z takiej marki się nie rezygnuje.

Jak oceniłaby Pani pozycję Ośrodka “Gaude Mater” na tle innych instytucji kulturalnych w Częstochowie?

– Zagospodarowujemy pewną przestrzeń, która różni się nieco od działalności pozostałych instytucji w mieście i staramy się w ich zakres nie wchodzić. Na przykład Międzynarodowe Biennale Miniatury jest pierwszym tego typu konkursem w całej Polsce, który w tej chwili organizowany jest z ogromnym rozmachem. Często jednak decydujemy się na współpracę, gdy nasze plany w jakimś stopniu pokrywają się z zamiarami, na przykład Filharmonii, Teatru czy Miejskiej Galerii Sztuki. Nie chcemy robić sobie nawzajem konkurencji, a dzięki połączonym siłom jesteśmy w stanie zorganizować dla mieszkańców Częstochowy przedsięwzięcie dwa razy lepsze, bo z większym budżetem i z większymi możliwościami organizacyjnymi. Najlepszymi przykładami takiej współpracy są Dni Kultury Chrześcijańskiej i Noc Kulturalna. Dowodzą one, że w tym mieście da się zgromadzić potencjał wszystkich instytucji do osiągnięcia jednego, ważnego celu. Dlatego porównań, których dotyczy pytanie, zdecydowanie wolę unikać.

Jak się Pani czuje w roli promotora kultury w mieście?

– Bardzo dobrze. Myślę, że od wielu lat tkwiły we mnie pokłady możliwości organizacyjnych, również chyba zdolności, które obudziły się jeszcze w szkole średniej. Jeśli coś się robi z pasją i przekonaniem, że jest to ważne dla środowiska lokalnego, to ta praca najzwyczajniej w świecie musi naturalnie wyjść.

Co w sferze kultury spotyka się z największym zainteresowaniem częstochowian?

– Z mojego piętnastoletniego doświadczenia wynika, że największym zainteresowaniem częstochowian cieszą się imprezy z dużą obsadą wykonawców, najlepiej z udziałem gwiazd. Bardzo lubiane są również przedsięwzięcia interdyscyplinarne, łączące w sobie różne gatunki sztuki oraz plenerowe. Trudniej jest zachęcić mieszkańców, gdy nazwisko artysty nie jest jeszcze wypromowane, chociaż przez organizatorów uważane za znakomite. Wtedy jest potrzebna zdwojona ilość różnych środków reklamowych. Jesteśmy miastem szalenie różnorodnym, również miastem ludzi młodych. Dla nich na przykład Noc Kulturalna okazała się prawdziwym “strzałem w dziesiątkę”.

Jak ocenia Pani poziom kultury w mieście i w którym kierunku powinny zachodzić ewentualne zmiany?

– Myślę, że hasło: “Częstochowa miastem kultury” nie jest przesadzone. Bardzo się dziwię opiniom, które nie raz się słyszy, że się nic u nas nie dzieje. Myślę, że to, co w mieście kuleje najbardziej, to strona informacyjna. Mamy w kilkanaście projektów międzynarodowych, sporo imprez plenerowych. Ze swoją działalnością kulturalną uaktywniają się restauracje, puby oraz kluby młodzieżowe i są to niejednokrotnie inicjatywy na bardzo wysokim poziomie artystycznym. Intensywnie działają również liczne stowarzyszenia pozainstytucjonalne. Należy również wspomnieć o wielkim projekcie promocji muzyki ze zbiorów jasnogórskich. Jest to niebywała skarbnica barokowej kultury polskiej, którą powinniśmy się szczycić.

Jakie są plany Ośrodka na najbliższą przyszłość?

– Wszystkie imprezy cykliczne, o których tu mówiliśmy, będą oczywiście kontynuowane. Najbliższy okres poświęcony zostanie na przygotowanie aplikacji do funduszy europejskich na organizację dużej imprezy, w ramach której funkcjonować ma Festiwal “Gaude Mater” w 2008 r. Termin, w jakim musimy się wyrobić, minie w lutym przyszłego roku. Osiągnięcie tego celu nie jest proste, ponieważ w ostatnich latach tylko po dwa projekty z całej Polski rocznie otrzymywały takie dofinansowanie.

Dziękuję za rozmowę.

ŁUKASZ GIZYŃSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *