Mój sen o muzyce


Trzydzie?ci lat na scenie to niemało, a wła?nie taki okr?gły jubileusz obchodziła niedawno, na deskach częstochowskiego teatru, Elżbieta Wojnowska. To wła?nie na tej scenie debiutowała przed laty jako Nel w adaptacji “W pustyni i w puszczy”. Jednak nie aktorstwo, ale muzyka i ?piewanie miały stać się życiow? drog? jubilatki. W latach 70. jej przebój “Zapro?cie mnie do stołu” nuciła cała Polska. Zło?liwi mówi?, że jest artystk? jednej piosenki, ale dla wykonawcy, który nigdy nie schlebiał publicznym gustom to raczej komplement. Prawdziwi miło?nicy piosenki poetyckiej, jazzu i bluesa doceniaj? ogromny dorobek sceniczny Elżbiety Wojnowskiej, która przez te wszystkie lata pozostała wierna swoim muzycznym fascynacjom.
Koncert odbył się w familijnej atmosferze. Przy fortepianie zasiadł jak zwykle Włodzimierz Pawlik, w którego “krainach wyobra?ni” artystka – jak sama twierdzi – czuje się najlepiej.

Mój sen o muzyce

– Widziałem, że przed wyj?ciem na scenę, jeszcze w garderobie, była Pani bardzo zdenerwowana. Sk?d u artystki z ogromnym dorobkiem i do?wiadczeniem taka trema?
– Od dłuższego czasu żyję swoim najnowszym programem artystycznym, tymczasem podczas tego koncertu wróciłam do repertuaru poetyckiego z płyty “Zapro?cie mnie do stołu”, którego już dawno nie wykonywałam. Ponieważ w tym roku obchodzę trzydziestolecie pracy artystycznej musiałam dokonać jakiej? rewizji, za?piewać piosenki z każdego okresu mojej twórczo?ci, dlatego ten koncert był utrzymany raczej w nurcie sentymentalnym i st?d nerwy. Prawda jest taka, że ludzie lubi? to co znaj?, a te kawałki można było kiedy? często usłyszeć w radiu i telewizji, dlatego ten repertuar okazał się być dobrym wyborem. Żałuję, że sonetów Szekspira, nad którymi pracowałam w ostatnim czasie, nie mogłam zagrać z częstochowskimi filharmonikami.
– Ostatnio sonety Szekspira nagrał Stanisław Sojka. Rywalizowali?cie ze sob?? A może została nawi?zana współpraca?
– Nigdy w życiu nie byłam o nikogo zazdrosna, ani z nikim nie konkurowałam. My?lę, że mogłabym ze Staszkiem zagrać koncert jego i mojej interpretacji sonetów Szekspira, ale każdy idzie swoj? drog?. Nawet kiedy? zaproponowałam mu wspólne za?piewanie tych utworów, ale Staszek tę propozycję odrzucił. Nie dziwię się. On jest solist?, sonety to jego program autorski, tymczasem ja na ogół ?piewam do cudzej muzyki pisanej dla mnie. Sama piszę tylko wtedy, kiedy potrzebuję pełniejszej wypowiedzi artystycznej niż ta, która zwiera się w samej recytacji wiersza; kiedy mam pomysł na muzykę, która podkre?li moje rozumienie danej poezji. To jednak bardzo rzadkie przypadki.
– Debiutowała Pani na scenie częstochowskiego teatru, tu gdzie dzisiaj obchodzimy Pani jubileusz. Proszę opowiedzieć o swoich artystycznych korzeniach zwi?zanych z Częstochow?.
– Mój sen o muzyce zacz?ł się kiedy miałam siedem lat, może nawet trochę wcze?niej, kiedy rodzice kupili fortepian. Wła?nie wtedy zakochałam się w muzyce. Moja fascynacja zbiegła się w czasie z jednym z pierwszych po wojnie konkursem szopenowskim w końcu lat pięćdziesi?tych. Chowałam swoje radyjko “Pionier” pod poduszkę i po nocach słuchałam całych koncertów konkursu szopenowskiego. To w Częstochowie był mój debiut sceniczny. Jako dwunastolatka zagrałem Nel w jednej z pierwszych adaptacji scenicznych “W pustyni i w puszczy”. Grałam tę postać przez klika lat, do czasu aż wyrosłam ze wszystkich kostiumów. W tym samym czasie wygrywałam w konkursach piosenkarskich i recytatorskich.
– No wła?nie, jest Pani nie tylko piosenkark?, ale także aktork?, kompozytork?, występowała Pani w kabaretach literackich i brała udział w konkursach recytatorskich. Które z tych zajęć jest dla Pani najważniejsze?
– ?piewanie. Robię to rzadko, ale z wielk? pasj?. Teraz uczę interpretacji piosenki w Wyższej Szkole Aktorskiej u Machulskich. Wcze?niej tego samego przedmiotu uczyłam w Wyższej Szkole Filmowo-Teatralnej w Łodzi. Poza tym prowadziłam różnego rodzaju warsztaty muzyczne dla młodzieży.
– Pomimo licznych zwi?zków z naszym miastem rzadko mamy okazję Pani? go?cić.
– Bywam w Częstochowie, ale przeważnie ?piewam na zamkniętych imprezach. Występowałam na przykład na jubileuszu mojego Liceum im. Słowackiego, Kongresie Częstochowian itp. Wiele lat temu byłam także jurork? w konkursie Sacrum i go?ciem konkursu im. Haliny Po?wiatowskiej, podczas którego za?piewałam kilka utworów, także jeden jej wiersz, którym zakończyłam zreszt? ten koncert.
– W 1974 roku dzięki za?piewanej w Opolu piosence “Zapro?cie mnie do stołu” rozpocz?ł się Pani “pionowy start” do kariery. Wielu ludziom nazwisko Wojnowska kojarzy się wła?nie z tym utworem. Słyszałem też takie stwierdzenie, że jest Pani artystk? jednej piosenki. Czy nie czuje się Pani czasem prze?ladowana przez ten utwór?
– “Zapro?cie mnie do stołu” to znak firmowy i jednocze?nie piętno. Zawsze ?piewałam j? bardzo rzadko. Po roku, w którym była tak potwornie lansowana i została piosenk? roku, postanowiłam że będę j? szanować. I do dzi? ?piewam j? bardzo rzadko. Jednak pomimo tego piętna, jakim jest ten utwór, strasznie mnie zabolało, kiedy za?piewał to po raz pierwszy kto? inny i to bez pytania. A co do tej “zło?liwostki” to na ogół pochodzi od ignorantów lub zazdro?ników. Niedawno sumowałam swój dorobek. Jest naprawdę imponuj?cy. Kto chce wiedzieć ten wie, że krytyka polska umie?ciła mnie na najwyższej półce za “mojego” Brechta. Otrzymałam w tym roku nagrodę ministra kultury.
– Sukces, który osi?gnęła Pani dzięki “Zapro?cie mnie do stołu” był bardzo spektakularny. Nie uderzyła Pani do głowy woda sodowa, jak wielu artystom w takich przełomowych momentach?
– Nigdy w życiu nie uderzyła mi do głowy woda sodowa. Nigdy nie miałam tendencji do robienia kariery. Byłam wychowana według recepty “sied? w k?cie znajd? cię”. Dla mojego pokolenia skromno?ć, pokora, szacunek dla materii, z któr? się pracuje na scenie były bardzo ważne. Dzisiaj oczywi?cie jest dokładnie odwrotnie. Wokół jednego utworu robi się dużo krzyku i wysysa się z tego co się da, aż piosenka się znudzi. Moim zdaniem jest to chore. Przez trzydzie?ci lat byłam żon? Andrzeja Ibisa-Wróblewskiego, słynnego felietonisty, publicysty “Życia Warszawy”, którego domen? było wła?nie ustawianie proporcji w hierarchii warto?ci; zarówno w dziedzinie sztuki – również estradowej – jak i pilnowanie przestrzegania zasad polskiej mowy. W tej sprawie mieli?my zawsze takie same zdanie.
– Czy wła?nie ta postawa sprawiła, że na Pani repertuar składaj? się raczej trudniejsze piosenki, a nie wpadaj?ce w ucho hity?
– Dokładnie tak. Uwielbiam ?piewać jazzowe utwory, choć nie jestem zawodow? jazzmank?. Może to też wina moich kompleksów, zawsze się wycofywałam. Nie chciałam nigdy narzucać się żadnym muzykom i dlatego moja tęsknota do muzyki trudniejszej może jest dzi? większa. Wci?ż chcę się rozwijać, pokonywać nowe stopnie trudno?ci.
– W Pani repertuarze znajduje się chyba większo?ć tekstów klasyków poezji. Na jakie trudno?ci napotyka piosenkarz, który mierzy się z takimi wielko?ciami?
– Od momentu kiedy wielkie firmy płytowe przejęły nasze wydawnictwa to taki repertuar jest skazany niemalże na przegran?. Gdyby nie Polskie Radio, które jeszcze ma szacunek dla rodzimego repertuaru i dla pewnych warto?ci wynikaj?cych z promowania wła?nie tej jednej z najwyższych form wyrażania jak? jest literatura, a szczególnie poezja, prawdopodobnie nie słyszeliby?my już nigdzie ?piewanych tekstów klasycznych. Teraz mnoż? się teksty samodzielnie pisane przez artystów, z lepszych lub gorszym rezultatem – taka moda. Uwielbiam ?piewać poezję. Nie jest mi trudno odnale?ć się zarówno w klasycznej poezji jak i współczesnej. Marian Grze?czak na łamach miesięcznika “Poezja”, napisał o mnie, że kiedy sięgam po wiersz i zaczynam go ?piewać to wnikam w gł?b tak, jakbym mieszkała w tych wierszach. To był chyba największy komplement jaki udało mi się usłyszeć na temat moich piosenek. I jestem z tego bardzo dumna.
? Jeszcze raz gratuluję udanego koncertu i dziękuję za rozmowę.
– A ja dziękuję wszystkim, dzięki którym ten koncert miał dla mnie tak? sentymentaln? warto?ć i niepowtarzaln?, prawie rodzinn? atmosferę.

ŁUKASZ SO?NIAK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *