Partner, a nie wróg


NONSENSY PRL (7)

pokojowe współistnienie – obowiązek państw współpracowania w pokoju, świadczenia sobie najwięcej usług i niestosowania siły – poza stosowaniem jej we wspólnym interesie

Bez mała trzydzieści lat temu, 15 lipca 1975 r. Aleksy Leonow powiedział po angielsku do Thomasa Stafforda: “Tom. wchodźcie nareszcie”. Według wcześniejszych, międzypaństwowych ustaleń miał powiedzieć: “Witam na statku Sojuz”, ale ponoć pomyliło mu się z powodu wielkiego wzruszenia. Wzruszenie Leonowa było ogromne, wręcz nieziemskie, bo było to nie na Ziemi, a w kosmosie. Było to pierwsze pozaziemskie spotkanie dwóch, obcych sobie, cywilizacji: radzieckiej i amerykańskiej.
Że będzie to wydarzenie zatykające dech w piersiach, mówiono już dwa lata wcześniej, gdy szefowie ZSRR (Breżniew) i USA (Nixon) podpisali porozumienie o doprowadzeniu do tego spotkania cywilizacji. Generał Władymir Szatałow (dowódca radzieckich kosmonautów) powiedział wtedy do mikrofonów: “Wspólny lot będzie uściskiem dłoni naszych krajów. Udowodni on całemu światu, że potrafimy być równorzędnymi partnerami”.
Wreszcie stało się: amerykański statek kosmiczny Apollo ASTP wystartował z Florydy z dokładnością 5 sekund. Z o wiele większa dokładnością (do 5 milisekund, jak z dumą odnotowali towarzysze) wystartował z Kosmodromu Bajkonur radziecki Sojuz 19. W kosmosie obydwa statki połączyły się, a wzruszeniom nie było granic. “Padliśmy sobie w objęcia, w ludzki, niezwykle naturalny sposób” – wyznawał później kosmonauta Leonow.
Lata siedemdziesiąte były okresem pokojowego współistnienia. Kraje “demokraji ludowej” (KDL) żyły sobie w sąsiedzkiej zgodzie z krajami kapitalistycznymi (KK). Stany Zjednoczone Ameryki Północnej przestały być w propagandzie przedstawiane jako demon zła. Stały się równorzędnym Związkowi Radzieckiemu światowym mocarstwem. Posiadanie rodziny “na Zachodzie” nie było już, jak wcześniej, skrywaną przed ubekami niebezpieczną tajemnicą. Polacy przypomnieli sobie o emigrantach w USA i odnowili z nimi kontakty, jak np. Kargul i Pawlak na filmie “Kochaj albo rzuć”. Ba, w krótkim czasie wizytę w Polsce złożyli prezydenci USA: Ryszard Nixon (maj-czerwiec 1972) i Dżerald Ford (lipiec 1975). Tow. Gierek dogadał się nawet z NRF-em, a także sprowadził do Polski coca-colę, pepsi-colę, balonową gumę do żucia “Donald”, filmy Disneya, komiksy i jeansy.
Wydawało się, że świat jest jeden. Pokój, partnerstwo, wzajemnie korzystna współpraca. ONZ niemal jako rząd światowy. Nigdy więcej wojny. Jeśli rywalizujemy z “Zachodem”, to tylko jakością naszych produktów i kultury. Rywalizacja KDL i KK miała odtąd wyglądać jak zawody sportowe z zachowaniem fair-play. Ale oczywiście, ci wstrętni imperialiści wszystko popsuli.

MARCIN PARUZEL

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *