KOŃ MACIĄGA


Koń jest symbolem polskości. Koń taki, jakim go każdy widzi; najwierniejszy druh żołnierza walczącego o Niepodległość… Koń z obrazów Piotra Michałowskiego, Józefa Brandta, Juliusza Kossaka. I koń z obrazów Ludwika Maciąga.
Dzięki osobistym kontaktom wicedyrektora ODR Stanisława Juchnika i pomocy finansowej stowarzyszenia “Nasza Częstochowa” Muzeum Częstochowskie gości w pawilonie parkowym wystawę obrazów Ludwika Maciąga. Biały pawilon zaludniony został pejzażami Podlasia. Kim jest autor – wieloletni profesor i dziekan Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie? Prezentując swój dorobek ironicznie mówił o swej słabości: nigdy w życiu nie splamił się rodzajem sztuki będącej propagandą socjalizmu. Dlatego dziś nie cieszy się opinią nowatora, dlatego dziś niechętnie wystawia się jego prace, przemilcza się jego twórczość, nie zauważa osiągnięć. Cóż, jeśli dziś za sztukę uchodzi domalowanie wąsów na obrazie Matki Boskiej, jeśli sztuką jest podglądactwo w łaźni… w takiej estetyce brak miejsca na tradycyjną formułę pejzażu tkanego z żółtej łachy piasku, srebrzystych fal rzeki i ciemnego fioletu lasu. W takiej estetyce koń jest kiczem.
Malowanie koni było ucieczką dla profesora od socjalizmu, było azylem, schronieniem bezpiecznym przed modą artystyczną i artystycznym snobizmem. Pierwsza u profesora była fascynacja koniem – od dziecka urzeczonego podlaską stadniną koni w Janowie. Syn żołnierza, uczestnika bitwy pod Verdun, wychowany w garnizonie pułku artylerii konnej. Żołnierz AK służący w Zwiadzie Konnym. Żołnierzami byli także bracia artysty. Jeden z nich, jako brytyjski komandos, stał się bohaterem walk o wolność Jugosławii.
Profesor Maciąg mieszka nad Bugiem, na Podlasiu, w drewnianym domu. Z jeździectwa, mimo wieku, nie rezygnuje. W 2000 r. poprowadził konną pielgrzymkę z Podlasia na Jasną Górę. Jego twórczość jest zapisem doświadczeń. Kawalkada jeźdźców na stromej, piaszczystej skarpie, galop duktem leśnym, tabun koni zimnokrwistych na pokrytej rosą łące. “W Paryżu oglądałem pokazy jeźdzców arabskich” – tłumaczy profesor powstanie metaforycznej formy, płynącego w żółtawym powietrzu Beduina na czarnym andaluzyjczyku, poprzedzonego sylwetką orła. “A to już moja fantazja” – wskazuje artysta wizję szarży husarii polskiej. Obok zaś zapis doświadczeń wojny. Uchylone drzwi “pamięci”, na progu martwe żydowskie dziecko… Wielki pochód cierpienia – kolumna jeńców rosyjskich. “Nieszczęśni, dla których zabrakło miejsca na groby i miejsca w pamięci”. W odróżnieniu od dumnej, wzniosłej szarży husarii, wojna współczesna w oczach Maciąga odarta jest z piękna. Jest ciężarem cierpienia.
Otwierając wystawę, dyrektor Muzeum Iwona Młodkowska – Przepiórowska przypomniała, że już w 1965 r. nasze muzeum kupiło obraz prof. Maciąga. Nie brakło także innego wzruszającego momentu – gorąco witał artystę o. Rakoczy, paulin z Jasnej Góry. W 1980 r. o. Rakoczy był kapelanem kombatantów AK na Podlasiu, miał honor święcić tablicę poświęconą żołnierzom oddziału, w którym walczył artysta. W grudniowy wieczór częstochowski pawilon muzealny zalśnił barwami ziemi podlaskiej.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *