Spotkanie uczniów ,,Plastyka” z prof. Andrzejem Kossem


W dniach 9–11 stycznia 2020 na Jasnej Górze i w Zespole Szkół Plastycznych Częstochowie ul. Pułaskiego 15 miały miejsce obchody 20. rocznicy powołania Międzyuczelnianego Instytutu Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki. 9 stycznia wykład dla młodzieży zaprezentował prof. Andrzej Koss – absolwent i były pracownik ZSP, przez 18 lat wiceprzewodniczący głównej komisji konserwatorskiej w Instytucie, aktualnie wiceprzewodniczący jury konkursu ministerstwa na zabytek zadbany. Po wykładzie w Galerii im. Jerzego Dudy-Gracza odbył się wernisaż wystawy z okazji 20-lecia MIKiRDS, na której zaprezentowano 23 plansze (140 centymetrów x 100) z odrestaurowanymi przez Instytut zabytkami.

Rozmowa z prof. Andrzejem Kossem.

 

To zapewne miłe być absolwentem częstochowskiego „Plastyka”?

Do dzisiaj ten czas budzi duży sentyment. Szkołę skończyłem w 1965 roku, później rok w niej pracowałem, ponieważ nie dostałem się na studia do Krakowa. W kolejnym roku dostałem się na Akademię w Warszawie i tam pozostałem. Skończyłem wydział rzeźby, później konserwacji. Po studiach: praca, dydaktyka, następnie liczne prace konserwatorskie.

Obecnie pracuje Pan w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych?

Pracowałem. Byłem prodziekanem, a później przez dwie kadencje dziekanem. Po tym etapie wraz z przyjacielem, dyrektorem Departamentu Szkolnictwa Artystycznego, wymyśliliśmy Międzyuczelniany Instytut Konserwacji Dzieł i Sztuki. 16 grudnia Instytut ukończył 20 lat.

Z tej okazji dzisiejsze spotkanie w częstochowskim „Plastyku”?

Tak. Tworzymy tradycję. 10-lecie obchodziliśmy na Jasnej Górze oraz w Muzeum Wyobraźni Sętowskiego, w czym pomogła nam Małgosia Sętowska „Balbina” (pani Małgorzata zmarła w styczniu 2019 roku). I teraz spędzamy w Częstochowie drugą okrągłą rocznicę.

Przez te 20 lat wykonaliście Państwo strategiczne i bardzo liczne dokonania restauratorskie.

Faktycznie, lista jest długa. Są to m.in.: Wilanów, cztery kaplice na Wawelu; obecnie robimy ołtarz Wita Stwosza od trzech lat, Wykonaliśmy restaurację Krzyżtoporu i Sandomierza. Obecnie zaczęliśmy pracę w jednym ze starszych ośrodków w Wiślicy w Muzeum Archeologicznym. Budujemy specjalną izolację będącą korytarzem wokół fundamentu, bo są tam relikty państwa Wiślan, w tym słynna płyta wiślicka, najbardziej znakomity zabytek.

To olbrzymie zasługi dla ochrony Dziedzictwa Narodowego. Ile czasu zajęło na przykład odrestaurowanie Krzyżtoporu?

Trzy lata konserwowaliśmy bastion w Krzyżtoporze. Umieściliśmy tam muzeum, salę konferencyjną, bufet i toalety. Nie ograniczamy się jedynie do działań w Polsce, bo np. w Vence z Francuzami zrobiliśmy konserwację willi Gombrowicza. Chcą z nami współpracować, szukają pieniędzy na konserwację willi Matisse’a i fresków Chagalla.

A spalona Katedra Notre Dame?

Była w zasięgu naszego zainteresowania. W maju 2019 roku zorganizowałem zespół ekspertów z Polski wraz z sekretarz stanu Magdaleną Gowin. Minister wyznaczył pogotowie konserwatorskie, które zostało powołane rok temu na potrzeby usuwania skutków kataklizmów, katastrof czy wojen. Pogotowie miało konserwować spaloną kaplicę Matki Bożej Częstochowskiej. Stworzyliśmy na posiedzeniu eksperckim program oferty polskiej dla Notre Dame. Jednak nie skorzystano z niej.

Co zrealizowaliście Państwo w Częstochowie?

Ostatnią realizacją jest rentgen obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Wcześniej robiliśmy elewację kruchty wejściowej do Bazyliki Jasnogórskiej, kaplicę Denhoffów, rekonstrukcję rzeźb na szczycie Bazyliki, szczyt kaplicy Matki Bożej.

Czyli Jasną Górę odrestaurowaliście niemal w całości?

I również poszczególne bramy na Jasnej Górze. Przy wejściu do kaplicy wisi także moja autorska tablica wotywna Solidarności.

Działał Pan w Solidarności?

Działałem, nawet zakładałem na uczelni komisję zakładową i zawsze było mi to bliskie. Uczestniczyłem też w pierwszej konferencji zorganizowanej przez Jasną Górę po dopuszczeniu historyków sztuki do zbiorów jasnogórskich w 1971 r. Wtedy z kardynałem Wyszyńskim chodziliśmy na ołtarz po drabince, żeby oglądać brosze gotyckie i inne artefakty, które były wynoszone ze skarbca.

Niesamowite, że z kardynałem Stefanem Wyszyńskim miał Pan tak bardzo bliski kontakt.

Niedawno robiłem pomnik Kardynała w Komańczy (ostatnie miejsce internowania kardynała), o co poprosiły mnie siostry nazaretanki.

Jak Pan postrzegał Kardynała Wyszyńskiego?

Cudowny i bardzo mądry człowiek. W 1966 roku, w roku milenijnym odnowienia chrztu Polski, panował triumwirat, w którego skład wchodzili: ojciec paulin Jerzy Tomziński oraz kardynał Karol Wojtyła i prymas Stefan Wyszyński. Często siedzieli razem w Komańczy i wielu innych miastach. W 1966 roku wraz z kolegami z liceum na obchody tysiąclecia robiliśmy tablice informacyjne z rozmieszczeniem kościołów w Częstochowie, żeby pielgrzymi mieli możliwość przenocowania.

Tęskni Pan za Częstochową? Chce Pan uczestniczyć w życiu publicznym tego miasta?

Ciągle mam tu koleżanki i kolegów z liceum i ze szkoły podstawowej. Tutaj są moje korzenie, także rodziny, która jest spora. Moi rodzice leżą na cmentarzu Kule. Mam wieloletnie kontakty z Jasną Górą, jestem prawie konfratrem (śmiech).

Zmieniają się generałowie, przeorzy, a związek z Jasną Górą trwa?

Trwa, bo w pewnych momentach jesteśmy konsultantami, ekspertami w zakresie opiniowania działań konserwatorskich. Konsultacje kończy administrator, dzwoniąc i zadając pytania. Mam tu zadania związane ze stanem zachowania obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej i z jego oceną.

Dziękuję za rozmowę.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *