Generał umarł, PRL wiecznie żywy


Wielu komentowało pogrzeb generała Jaruzelskiego. Nie będę ani pierwsza, ani oryginalna w swoich przemyśleniach. Napisze jednak, bo inaczej pęknę z nadmiaru emocji… Złych emocji…. Sprowokowanych.

Najpierw – dlaczego generał do końca pozostał Generałem? Nie znalazł się nikt odważny w od 25 lat niby-wolnej Polsce, kto zawnioskowałby skutecznie o degradację zdrajcy? Gdzie środowiska kombatanckie? O co pytam, przecież one wystąpiły o godny, wojskowy pochówek! Kuriozalna sytuacja, ale tacy kombatanci, jacy bohaterowie, aż prosi się dodać ministerialne: Sorry! Po drugie: nie milkną głosy oburzonych niegodnym zachowaniem grupy patriotów, która zagłuszała uroczystości bez szacunku dla zdrajcy. Jacy wrażliwi? A „zimny Lech im nie przeszkadzał”, „jeszcze jeden” też nie, występy pajaca na temat śp. Gosiewskiego na dworcu we Włoszczowej? Obłudnicy, faryzeusze, drwijcie dalej z narodu, to był dzień waszego tryumfu, ale naród się upomni, historia zna takie przypadki. Radzę czuwać, nawet we śnie. Jak mówi Szekspir:

„Nie bój się, póki las Birnam nie przyjdzie
Pod mury twego Dunzynanu. ” (Szekspir, Makbet, Aky V)

Po trzecie wreszcie: dziwi mnie i boli, że musieliśmy przeżywać ten „cyrk” z pogrzebu. Najpierw Msza św. Rodzina zażyczyła sobie Mszę Świętą w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. I pomijam dywagacje nad tym czy generał bardziej radziecki był czy polski, on z pewnością w tej katedrze nigdy nie bywał. Dobrze, że po śmierci nie próbowano go tam wnieść, ale… Mimo ostrzeżeń, że kto śmie krytykować Kościół polski za zachowanie się w tej sprawie popełnia grzech, zaryzykuję, bo nijak logiki znaleźć w zachowaniu Kościoła w tym wypadku znaleźć nie mogę. KAI podaje, że generał w pełni świadomie poprosił o księdza, wyspowiadał się. Jeśli tak, Bogu niech będą dzięki! Skoro tak, dlaczego nie było urny w katedrze, dlaczego na cmentarzu pogrzeb miał charakter świecki? Kto generała wyspowiadał, czy na pewno ksiądz katolicki? Przecież warunkiem spowiedzi jest, między innymi, żal za grzechy i zadośćuczynienie? Czy usłyszeliśmy jedno słowo o skrusze Generała, o tym że żałował swoich czynów, przeprosił skrzywdzonych? Mógł podyktować słów kilka, powiedzieć z prośbą o przekazanie do publicznej wiadomości? Nie rozumiem, chyba, że warunki dobrej spowiedzi uległy modyfikacji.
Podsumowując: 30 maja był jednym z najtrudniejszych dla mnie dni. Moje sumienie nie chciało dogadać się z moim rozumem, moje serce walczyło z duszą. Ja w tym wszystkim czułam się upokorzona, niepotrzebna w moim kraju, zlekceważona, opuszczona przez wszystkich. Wreszcie na końcu, poczułam, że mnie opluto… Jeszcze raz kaci zakpili z ofiar, beneficjenci okrągłego stołu górowali nad tymi, co ten stół z nadzieją i wiarą ustawili. Magdalenkowi dogadywacze, zdrajcy, zatriumfowali podwójnie. Nad Polakami patriotami i katolikami. Śmiali się z nas nawet w katedrze, chichotał Urban z Kiszczakiem. Senyszyn z Kawaśniewskim a prezydent wychwalał generalską miłość do ojczyzny, ale nie wiadomo której. Zmówię modlitwę za generała i za Biskupa i za siebie. 30 maja 2014 roku dobitnie pokazano Polakom, że dalej tkwią w PRL a to, co uważali za wolność, jest tylko kolorową atrapą dla postronnych, zupełnie, jak kiedyś wystawy PEWEX-u. Każdy mógł popatrzeć, ale kupował ten, co miał dolary lub bony…

Anna Dąbrowska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *