Do wszystkiego trzeba mieć iskrę Bożą


Dzień Dziennikarza Obywatelskiego

Dzień Dziennikarza Obywatelskiego (4.06.13) obchodzony od 2010 roku z inicjatywy Jolanty Paczkowskiej ma zwrócić uwagę na działalność społeczników, piszących dla portali i serwisów internetowych oraz rolę nowego medium.
O wirtualnym dziennikarstwie – szansach i zagrożeniach – w perspektywie zawodowego, rozmawiamy z dr Elżbietą Wróbel, publicystką, wykładowcą z Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie.

Dziennikarzem można zostać z dnia na dzień. Jeżeli ktoś ma talent do pisania czy łatwość mówienia, opowiadania, umie słuchać ludzi, zbierać informacje i umie słuchać obu stron, nie tylko jednej – mówił Stefan Bratkowski. Czy to recepta, którą można odnieść do rzeczywistości, szczególnie tej wirtualnej?
– Myślę, że jest to recepta, którą można odnieść nie tylko do rzeczywistości wirtualnej, ale świata mediów – zarówno dziennikarzy obywatelskich i zawodowych. Z dnia na dzień towarzyszy im ciekawość świata, postawa buntu wobec otaczającej rzeczywistości, a wspólnym wyznacznikiem jest szybkość reakcji. Jednak ważne jest, aby w tym „pośpiechu” nie zapomnieć na czym polega publiczne zabieranie głosu i nie zatracić odpowiedzialności za słowo pisane.

Mówi się, że dziennikarstwo obywatelskie wyrosło z potrzeby pasji. Według Pani ma to znaczący wpływ na rodzaj publikowanych treści?
– Dziennikarstwo obywatelskie wyrosło nie tylko z potrzeby pasji, ale i chęci uczestnictwa
w życiu społecznym. Oczywiście, bez redakcyjnego wsparcia i w myśl uniwersalnej zasady – podziel się tym, co wiesz – zmienia się charakter publikowanych treści, które często osadzone są w kontekście zdarzeń lokalnych, połączone z osobistą interpretacją, nie narzucającą linii programowych.

Dziennikarze obywatelscy piszą, kiedy mają coś do powiedzenia. To dobry początek doskonalenia warsztatu dziennikarskiego?
– Nad warsztatem dziennikarskim pracuje się całe życie, ale to dobry początek – zwłaszcza, że w mediach elektronicznych jest zapotrzebowanie na informację. Ludzie chcą pisać i uczestniczyć
w rzeczywistości, nie tylko tej wirtualnej – a to jest najważniejsze.

Wciąż przybywa ludzi piszących i tych, którzy chcą zostać zawodowymi dziennikarzami. Skąd popularność tego zawodu wśród młodych?
– Chyba nie wszyscy zdają sobie sprawę, jaki to ciężki zawód. Bycie dziennikarzem jest związane z dyspozycyjnością i nienormowanym czasem pracy – choć młodym wydaje się, że jest to atut. Największym zagrożeniem jest jednak brak stabilizacji, która jest podstawą poczucia bezpieczeństwa zawodowego.

Zdaniem Ryszarda Kapuścińskiego, dobry dziennikarz to człowiek, który usiłuje zrozumieć innych, ich intencje, ich wiarę, ich zainteresowania, ich trudności, ich tragedie. Czy Pani studenci – przyszli dziennikarze – posiadają te cechy?
– Muszą posiadać, bo wchodzą w bardzo trudną rzeczywistość – rzeczywistość, w której trzeba być osobą kreatywną i mieć dużą determinację w dążeniu do celu. Nie twierdzę, że wszystkim uda się w niej odnaleźć, ale cieszę się z sukcesów każdego.

Student, który zostaje przygotowany do pracy w prasie, radiu i telewizji musi przejść długą drogę. Co jest najważniejsze – atrakcyjny program studiów, profesjonalna kadra wykładowców czy talent?
– W tym zawodzie wszystko zaczyna się od człowieka. Oczywiście, ważny jest atrakcyjny program studiów, profesjonalna kadra wykładowców i talent – bo do wszystkiego trzeba mieć iskrę Bożą.

Justyna Derda

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *