“MARKU: TWOJE FOYER!”


Stowarzyszenie “Nasza Częstochowa” ufundowowało popiersie Marka Perepeczko

19. listopada odbyło się uroczyste odsłonięcie popiersia Marka Perepeczko w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, połączone z koncertem specjalnym, który uczcił pamięć sławnego aktora i byłego dyrektora częstochowskiego teatru.
Mija rok od śmierci wieloletniego dyrektora teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie. Z tej okazji zorganizowano uroczystość w teatrze. – Jest to wieczór szczególny, który z pewnością przejdzie do historii tego teatru. Wieczór smutny i radosny zarazem. Radosny, ponieważ utrwalamy Marka w pamięci naszego teatru na zawsze, smutny, bo jest to pierwsza rocznica jego śmierci. Taki będzie też koncert. Nostalgiczny, ale i pogodny, bo Marek był promiennym człowiekiem, który kochał się śmiać – mówił dyrektor teatru Robert Dorosławski.
Marek Perepeczko został przedstawiony nie tylko jako znakomity aktor i doskonały dyrektor, ale i wielki człowiek. Do jego największych pasji należało składanie rowerów, dlatego też nad sceną zawisł złoty rower, rower-symbol, zaprojektowany przez Stanisława Kulczyka.
Teatr jest ulotny, ale jest też miejscem magicznym. Na czas koncertu udało się artystom i ludziom związanym z Markiem Perepeczko ściągnąć jego ducha. W istocie: koła roweru poruszały się co jakiś czas. – Myślę, że spełniło się największe marzenie Marka. Wrócił tu i zostanie na zawsze. Będzie się opiekował teatrem, który tak kochał, i nikt już nie zwolni go ze stanowiska – mówiła Agnieszka Perepeczko, dzieląc się z publicznością wspomnieniami o swoim mężu. Z fragmentów jej książki “Truskawki w Milanówku” wyłonił się obraz ciepłego, dowcipnego, romantycznego, skromnego człowieka. Zwieńczeniem książkowych wspomnień była zaśpiewana przez Jolantę Zykun piosenka “Truskawki w Milanówku”.
Od zabawnej strony pokazał nam aktora Stefan Friedman, opowiadając historię z czasów lat młodzieńczych, kiedy to on i “Janosik” postanowili zdawać do studium nauczycielskiego, żeby uniknąć służby wojskowej. – Czekaliśmy na swoją kolej do przesłuchań. Wszedłem pierwszy. Byliśmy już wtedy z Markiem trochę znani z telewizji. Komisja wyraźnie się speszyła. Nagle wstał młody chłopak i zapytał, czy jeżdżę na rowerze? Kiedy wyszedłem z pokoju Marek rozgorączkowany pyta mnie, co chcieli wiedzieć. Odpowiedziałem, że spytali, czy jeżdżę na rowerze. Marek na to: “to ja zdałem” – opowiadał Friedman.
Również Andrzej Iwiński wspominał najzabawniejsze wspólne chwile. – Bardzo nie lubię smokingów, ale Marek powiedział kiedyś, że mnie w nich lubi, bo wyglądam wtedy jak… pingwin, a on przepada za tymi zwierzętami. Druga historia związana jest z naszym wspólnym kabaretem “Grosik”. To było w Gorzowie Wielkopolskim, kiedy Marek zapowiadał moje wystąpienie. Powiedział wtedy: Proszę Państwa teraz na scenę wejdzie mój przyjaciel Andrzej i jeśli Państwo go zauważą, to proszę przywitać go brawami.”
Na scenie pojawili się także częstochowscy aktorzy: Paula Kwietniewska, Teresa Dzielska, Iwona Chołuj, Czesława Monczka oraz warszawscy Agnieszka Sztuk, Arkadiusz Głogowski, Karol Stępkowski. Recytacji i piosenkom towarzyszyła muzyka trio jazzowego w składzie: Janusz Frączek, Marcin Lamch, Przemysław Pacan oraz dźwięki fortepianu, przy którym zasiadał Andrzej Kloś. Jednak największe wrażenie wywarł występ Stana Borysa, który niebywale potęgował napięcie i pozwolił na kontemplację. Był to najpiękniejszy hołd dla Marka Perepeczko.
Po koncercie, w foyer stworzonym przez dyrektora Perepeczko nastąpiło odsłonięcie jego popiersia, autorstwa warszawskiej artystki Iwony Jesiotr-Krupińskiej.
– Cieszę się, że mogłam wyrzeźbić człowieka, który tyle wniósł do tego teatru, ale i życia wielu ludzi. Nigdy nie spotkałam się z taką serdecznością i życzliwością, jaką okazywał Marek Perepeczko innym ludziom. Bardzo długo zastanawiałam się, jak go wyrzeźbić. Jak pięknego “Janosika”? Ale ukazałam go jako normalnego człowieka, pełnego dobroci, ale i samotności. Bowiem urodą człowieka jest piękno jego duszy. I to piękno pokazałam w rzeźbie – powiedziała artystka.
Szczególną rolę w powstawaniu popiersia miało Stowarzyszenie “Nasza Częstochowa”, które było inicjatorem nadania foyer imienia Marka Perepeczko, a także fundatorem popiersia i całej uroczystości.
– Marek Perepeczko jako jedyny próbował połączyć sztukę z biznesem. Nie było w teatrze częstochowskim lepszego dyrektora niż on. Potrafił zaspokoić każdy gust. Ten bardziej wyrafinowany i mniej wybredny. Marek był wszędzie. Bezinteresownie uczestniczył w aukcjach, organizował koła teatralne w szkołach. Bardzo chcielibyśmy, by ta sala, teatr i miasto wypełnione były jego duchem – mówiła Gabriela Żyła, skarbnik Stowarzyszenia “Nasza Częstochowa”.
Jednym z wielkich przyjaciół Marka Perepeczko był biskup Antoni Długosz,
– Czasem trzeba daleko odejść, żeby być blisko. Cieszę się, że Marek, jako swoje drugie miasto wybrał Częstochowę. Teraz na pewno patrzy na nas z jakiegoś okna i jest zadowolony, ze nadal o nim pamiętamy – mówił biskup Antoni Długosz.
Uroczystość podsumował dyrektor teatru Robert Dorosłowski. – Marek wyśmiałby nas, że rok po jego śmierci stawiamy mu pomnik. Nie potrzebujemy popiersia, żeby go pamiętać. My nie zapomnimy, ale stawiamy pomnik, by nie zapomniały przyszłe pokolenia.

SYLWIA GÓRA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *