Pierwszy gajowy


Kandydaci na prezydenta Rzeczypospolitej wizytują Częstochowę.

Jako pierwszy, 5 stycznia br., zawitał do naszego miasta prof. Tomasz Nałęcz, były wicemarszałek Sejmu i szef komisji śledczej badającej aferę Rywina. Nałęcz kandyduje na prezydenta Rzeczypospolitej Polski z ramienia demokratów.
Podczas spotkań ze studentami Wydziału Filologiczno-Historycznego Akademii im. Jana Długosza i z mieszkańcami Częstochowy lansował swój pomysł prawyborów, w którym wyłoniono by najlepszego pretendenta lewicy i centrolewicy do walki o prezydenturę. Po lewej stronie o fotel prezydenta oprócz Nałęcza, kandydata Partii Demokratycznej i SdPl, walczą wywodzący się z Unii Wolności i Platformy Obywatelskiej Andrzej Olechowski, niezależny, popierany przez Stronnictwo Demokratyczne oraz wybrany przez Sojusz Lewicy Demokratycznej Jerzy Szmajdziński. Gdyby doszło do prawyborów Nałęcz – póki co – swoje szanse umiejscawia pomiędzy Olechowskim a Szmajdzińskim.
Według Nałęcza byłoby źle, gdyby ten pojedynek stoczył się tylko pomiędzy Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem. – lewica powinna zrozumieć, że szansę w tej rozgrywce będzie miał jeden silny kandydat lewicy, dlatego o tym, kto będzie ją reprezentował powinno rozstrzygnąć wskazanie obywatelskie i prawybory. Dobrym przykładem do naśladowania są Stany Zjednoczone i sukces Baracka Obamy – mówi Nałęcz. – Polska przypomina leśniczówkę. Jeśli lewica połączy siły, to Polacy może wyłonią dobrego pierwszego gajowego – dodaje.
Prof. Nałęcz nie idealizuje lewicy, wskazuje na ostatnie lata błędów i wypaczeń . – Okres rządów Leszka Milera 2001-2004 wystawił nam bolesny rachunek. Były to lata pychy, arogancji, afer, w tym najbardziej skandalicznych – Rywina i starachowicka. Największym wyrzutem sumienia jest sprawa Olewnika, w której nic nie zrobiono. To spowodowało olbrzymi spadek zaufania społeczeństwa do lewicy. Teraz trzeba uderzyć się w pierś, odprawić pokutę i przyrzec poprawę – stwierdza profesor.
Częstochowę odwiedził, bo jest ona dla niego przykładem zniecierpliwienia obywateli. – Może to przykre dla prezydenta Tadeusza Wrony, że stracił stanowisko, ale wynik referendum jest znakiem ostrzegawczym dla władzy publicznej. Okazuje się, że ludzie potrafią wziąć sprawy w swoje ręce, gdy stracą zaufanie do rządzących i wystawić im rachunek – komentuje wynik głosu częstochowian w niedawnym referendum.

UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *