ZABYTKOWE NAZWY


Czy nazwa ulicy może być zabytkiem? Tak. Dziedzictwo kulturowe to nie tylko zabytki materialne. To także niematerialne świadectwa związane z ludzkimi wartościami duchowymi przechodzącymi z pokolenia na pokolenie. Podczas sesji Towarzystwa Opieki nad Zabytkami (Warszawa, 22 III, “Zabytki niematerialne – próba zdefiniowania i propozycje do ochrony”) prof. Kwiryna Handke dowodziła: “Dawne nazewnictwo miasta odzwierciedla uniwersalne sposoby postrzegania i kreowania przez człowieka otaczającego świata (…) młode pokolenie, dzięki zauważeniu, poznaniu i zrozumieniu nazw obiektów, ich genezy oraz treści i historii, będzie łatwiej utożsamiać się ze swoim miejscem na Ziemi”.
Niewątpliwie zabytkiem o największym znaczeniu jest nazwa głównej naszej ulicy: Aleje Najświętszej Marii Panny. Wyznaczona w 1823 r. przez inżyniera wojewódzkiego Jana Bernharda łączyć miała dwa istniejące odrębnie miasta Częstochowę i Częstochówkę. Nazwa tej ulicy ewoluowała minimalnie (ul. Panny Maryi, Al. Najświętszej Panny Maryji, Al.
Najświętszej Marii Panny). W swym sakralnym i równocześnie tradycyjnym określeniu nazwa naszej głównej ulicy jest unikatem na skalę światową. Szczęśliwym zrządzeniem nazwę zachowano (prócz krótkiego okresu II wojny światowej) mimo różnych etapów historycznych. Jako ewenement możemy wspominać, że w dobie PRL obowiązkowy w użyciu był jedynie skrót (Al. NMP), pisanie pełnej nazwy traktowano jako błąd językowy.
Mniej łaskawa była historia dla placów umieszczonych przy Alejach. W dobie powstania ulokowano tu trzy rynki: Nowy Rynek, rynek św. Jakuba, rynek Podjasnogórski. Ten ostatni dziś już nie istnieje, w jego miejscu jest obszerny teren pod murami klasztoru błędnie określany jako “błonia”. Błonia bowiem w tradycji małopolskiej były łąkami do wspólnego, gromadzkiego wypasu bydła. Prawidłowa byłaby więc nazwa Plac Podjasnogórski. Rynek św. Jakuba nosi nazwę placu Biegańskiego; i choć ta wpisała się mocno w tradycję żal, że wyrugowano nazwę historyczną. Ten sam los spotkał Nowy Rynek – dziś plac Daszyńskiego, a w dobie PRL plac Nowotki.
Plac Daszyńskiego, plac Biegańskiego jest ilustracją pewnej charakterystycznej cechy – chęci uwznioślenia nazwą ulic bohaterów narodowych nawet za cenę rezygnacji z własnej tożsamości. Kult bohaterów nakazywał wybrać dla nich ulice połóżone możliwie prestiżowo. Bagatelizowano przy tym fakt, że stara nazwa ulicy (placu) ilustrowała jej miejsce w historii miasta. Nazwa Nowy Rynek dokładnie obrazowała przesunięcie centrum “starej” Częstochowy, utworzenie w mniejscu dawego cmentarza placu handlowego. Nazwy istniejące do okresu przedwojennego (Zielona – Kopernika, Jasna – Waszyngtona, Centralna – Śląska, Szkolna – Dąbrowskiego, Teatralna – Kościuszki- Wolności) ilustrowały nam bądź charakter danej dzielnicy (domy wśród ogrodów na południe od Alei Najświętszej Marii Panny), bądź historyczne miejsce ważnej dla miasta instytucji. Tendencja do zmian nazw historycznych i opatrywania ich imionami bohaterów charakteryzowała okres międzywojenny jak i czas PRL. Przy czym ten ostatni okres przyniósł nazwy “bohaterów” o wątpliwych dla Polski zasługach (Lenin, Marchlewski), bądź lokalnych komunistów typu Pałczyński, Degler itd.
Nie imiona bohaterów są jednak przedmiotem naszych rozważań. A raczej pytanie – na ile wola Rady Miasta może ingerować i zmieniać (nawet w najszlachetniejszym zamiarze) tradycyjne nazwy? Zmiana oznacza pozbycie się pewnego istotnego elementu określającego naszą tożsamość, ułatwiającego nam zrozumienie i poznanie przeszłości. Nazw takich nie pozostało dużo. Każda jednak ma swoje odniesienie do dawnej geografii miasta.
Jasnogórska – oznacza najstarszy szlak łączący Częstochowę z klasztorem, wcześniejszy niż powstanie Alei. Ogrodowa (przywrócona po niefortunnym nazwaniu jej Armii Ludowej) ilustruje fakt, iż tę część miasta zajmowały gospodarstwa ogrodnicze (m.in. Jastrzębskiego). Są nazwy określające wychodzące z miasta trakty: Krakowska, Warszawska, Wieluńska, Mirowska. Jest także unikalny “rezerwat” nazw Starego Miasta. Mostowa, przypominająca gdzie był pierwszy w naszym mieście most nad Wartą, Garncarska, Targowa, Senatorska, Kozia, Nadrzeczna, Spadek… Odrębną wartość mają ulice nazwane imionami świętych, zwyczaj ten utrwalił się od stuleci. I tak, mamy ulicę świętego Rocha i świętej Barbary, których nazwy pochodzące od kościołów w użyciu są od XVII w. Podobną tradycję miał rynek świętego Jakuba. Szacunek dla przeszłości wymaga nie tylko utrwalenia tych nazw i tworzenia nowych do nich nawiązujących (np. później powstałe ulice świętego Kazimierza, świętego Augustyna, bądź nazwy współczesne – św. Jadwigi, św. Brata Alberta), lecz także ochrony pełnej nazwy. Za niedopuszczalne i karygodne należy traktować popularne skróty – ul. Kazimierza, Augustyna, Barbary.
Dla tożsamości naszego miasta ważne też jest utrzymanie nazw wiążących się z określeniami zwyczajowymi (np. ul. Bór, ulica Bugajska – Bugaj, od terenu zalewanego przez rzekę, Wypalanki) lub przypominające tradycje rozwoju przemysłu (ul. Gazowa – miejsce pierwszej gazowni miejskiej, ul. Jutowa, Ceramiczna, Wiklinowa,). Godne ochrony są też nazwy opisujące kształt terenu (Stroma, Błotna, Skośna, Kręta).
Warto także utrwalić tradycyjne nazwy osiedli i dzielnic. Przetrwały, choć tylko w nazewnictwie zwyczajowym, “moty”, “pelcery” – określające osiedla robotnicze budowane przy fabrykach Jeana Motte i Peltzera. Zwyczajowo też zachowało się określenie “Wrzosowiak” (Błeszno Zachodnie), czy – zanikające – Zawady (Tysiąclecie). Przechowanie tych nazw w pamięci miejscowej świadczy, iż warto je przywrócić w topografii. Jeśli jesteśmy przy dzielnicach – zauważmy jak niefortunna zmiana nazwy ulicy “przesunęła” geografię miasta. Przed I wojną światową Stradom leżał po obu stronach torów kolejowych, a jego główną osią była ulica Stradomska (obecnie 1 Maja). Dziś 1 Maja nie kojarzy nam się ze Stradomiem…
Nazwa jest zabytkiem niematerialnym. W odróżnieniu jednak od starej budowli, rzeźby czy obrazu nie ma instrumentów prawnych gwarantujących jej zachowanie. Liczyć tu można jedynie na “historyczne wyczucie” radnych, co niejednokrotnie okazywało się zawodne. Zagrożeniem bywają różnego rodzaju “spontaniczne inicjatywy”, chęć upamiętnienia kogoś, kto nagle wydał nam się bardzo ważny. Przy całym szacunku dla bohaterów narodowych – zamiana Jasnej na Waszyngtona, Szkolnej na Dąbrowskiego, Ciemnej na Sikorskiego itd. nie wzbogaciło, lecz zubożyło miasto. Mając zatem nawet Wielką Kolekcję Wielkich do upamiętnienia, oszczędźmy dla dobra naszej tożsamości Tartakową, Gazową czy Małą. I dlatego przydatna byłaby uchwała Rady ustanawiająca pewne nazwy miejscowe za wartość nienaruszalną.
Zabytki trwałe, zabytki niematerialne – wszystko to jest świadectwem ciągłości pokoleniowej. Tym, co tworzy naszą tożsamość.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *