PÓŁTORA PROCENT PKB


1,5% PKB – wielkości produktu krajowego brutto – przeznaczony na finansowanie ochrony środowiska jest poziomem zalecanym przez OECD. Polska pod względem wydatków, jak i metody dystrybucji środków na ochronę środowiska, wskazywana jest przez OECD jako kraj wzorcowy. Największym uznaniem cieszy się nasz system funduszy ochrony środowiska – zasada zanieczyszczający płaci, połączona z przeznaczeniem na cele ekologiczne uzyskanych w ten sposób wpływów.
O skuteczności polskiej metody świadczą dane statystyczne. W 1989 r., przed powstaniem funduszu ochrony środowiska, na ten cel wydawano 0,6% PKB (liczone łącznie nakłady budżetu i przedsiębiorstw). W 1993 r. wielkość ta wzrosła do 1,3%, w 1997 i w roku kolejnym, 1998 – osiągnęła poziom 1,6%. Gorszy był okres 1999 – 1,4% i 2000 – 1%. Ten gorszy wskaźnik nie oznacza bynajmniej zlekceważenia tej sfery. Wiąże się to bowiem bezpośrednio ze spadkiem wpływów z tytułu kar i opłat, a więc efektem poprawy stanu naszego środowiska naturalnego. Zauważmy, że w ogólnym rachunku nakładów na ochronę środowiska aż 30% stanowi udział funduszy ochrony środowiska.
Wydatki ekologiczne liczone w cenach 1999 r. wyniosły kolejno:
1990 r. – 2 281 mln, 1991 – 3 mld, 1992 – 3,8 mld, 1993 – 3,8 mld, 1994 – 4,3 mld, 1995 – 5,2 mld, 1996 – 8,5 mld, 1997 – 8,8 mld, 1998 – 9,7 mld, 1999 – 8,4 mld. Przeliczając na dolary – w latach 1996-2000 – wydawaliśmy 2 – 2,5 mld dol. USD rocznie na ochronę środowiska.
Ten wskaźnik można porównać z innymi krajami. W Polsce, w najlepszym roku 1998 r., na głowę mieszkańca wydawaliśmy 60 dol., na Węgrzech ten wskaźnik wynosił 25 dol. na Słowenii – 40 dol. Gorzej wygląda porównanie z krajami bardziej rozwiniętymi – w Niemczech było to prawie 160 dol. na mieszkańca, w Holandii – 110 dol. Pamiętajmy jednak, że dochód narodowy na jednego mieszkańca w Niemczech jest ośmiokrotnie większy.
O tym, że fundusze stanowią siłę napędzającą nasze wydatki na ochronę środowiska świadczy struktura środków finansowych. W latach 90-tych udział funduszy stanowił od 58% (w 1992 r.) do 28% (w 1998 r.) ogółu wydatków – średnio w latach 1991-1995 było to 40%, w kolejnym pięcioleciu – 30%. Udział własny inwestorów wynosił od 20% w 1992 do 43% w 1998. Budżet centralny – ok.5-7%, budżety lokalne – powyżej 20%. Pomoc zagraniczna stanowiła ok 5% ogólnych wydatków.
Widać pewną prawidłowość. W pierwszych latach najwięcej inwestowały samorządy wsparte dotacjami funduszy, od 1996 widać znaczące zwiększenie się udziału środków własnych przemysłu. Tę prawidłowość potwierdza analiza struktury wydatków z podziałem na komponenty środowiskowe. Samorządy przeważnie inwestowały w ochronę wód (kanalizacja i oczyszczalnie ścieków) i ziemi (składowiska odpadów), inwestycje przemysłu dotyczyły ochrony powietrza. W latach 1991 r. na ochronę wód i powierzchni ziemi wydano odpowiednio 45% i 15%, później następował spadek wydatków na ochronę powierzchni ziemi do średniej 8-9%. Równolegle od 1994 r. zwiększa się udział wydatków na ochronę powietrza (od 44% do 58%). Niestety, w tych wydatkach znikomą wielkość stanowią inwestycje w ochronę przed hałasem, promieniowaniem jonizującym, ochronę przyrody, oszczędności energetyczne i energetykę alternatywną. Do 1996 r. łącznie owe wydatki stanowiły od 0,2-0,5% ogółu, w najlepszych latach, 1997-98, było to ok. 1,5%.
Pomoc zagraniczna stanowiła ok. 5% naszych wydatków proekologicznych. Pochodziła głównie z Unii Europejskiej (ponad 40%), znaczące rezultaty dały także środki rządowe z Danii (20%), Holandii (10%) i USA (10%). Pomoc udzielana była głównie na ochronę wód (35%), atmosfery (35%), powierzchni ziemi (7%), przyrody (7%). Pomoc europejska w latach 1996-99 wynosiła ok. 100-120 mln dol. rocznie.
W teorii wielkość pomocy zagranicznej powinna ulec znacznemu zwiększeniu, w latach 2002-2004, w tzw. okresie przedakcesyjnym. Łączne wsparcie z programów SAPARD, ISPA, PHARE wynieść powinno od 879 mln euro do 995 mln euro rocznie. Powinno, lecz problemy z uzyskaniem SAPARD i opóźnienie w realizacji PHARE 2000 świadczy, że może być to jedynie wskaźnik teoretyczny.
Bardziej wymierny jest ciężar jaki musimy ponieść, by dostosować się do unijnych standardów. Wymaga to od nas inwestowania rocznie ok. 3,5 mld dol.
W najlepszych latach, gdy mieliśmy wysokie tempo wzrostu PKB stać nas było na inwestycje rzędu 2,5 mld dol. Nawet zakładając pomoc europejską w wysokości 0,5 mld rocznie, trudną sprawą będzie uzyskanie tak dużego wzrostu wydatków. Zwłaszcza, gdy grozi nam recesja gospodarcza.
Niestety – choć w latach 90-tych stanowiliśmy przykład kraju inwestującego w ekologię, nasze wieloletnie opóźnienia, spadek po PRL-u, powodują, że przez wiele lat musimy ponosić ogromny wysiłek, by osiągnąć standard kraju rozwiniętego.
Czy nam się to opłaca? Warto zatem pomyśleć o jeszcze jednym wskaźniku. W ciągu ostatnich dziesięciu lat średnia długość życia mężczyzny w Polsce zwiększyła się o 10 lat, kobiet o 8. Ta poprawa stanu zdrowotnego jest po części pochodną poprawy jakości środowiska naturalnego. Inwestujemy nie po to, by spełnić jakieś normy unijne, lecz po to, by żyć zdrowiej i dłużej.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *