Nasz wiek osiemnasty…


O analogiach pomiędzy sytuacją geopolityczną i wewnętrzną Polski w XVIII wieku i współcześnie – powiedziano i napisano w ostatnich latach bardzo wiele.

Jeżeli zgodnie z faktami historycznymi i metodologicznie poprawnie wskażemy na owe podobieństwa, ale i zaczniemy dostrzegać różnice, to obie konstatacje – dla polskiej myśli politycznej AD 2016 – okażą się równocenne. Podobieństwa bowiem, między XVIII wiekiem a współczesnością, wskażą na trwałe dla Polski – niebezpieczeństwa, różnice zaś – na pojawiające się dla nas szanse.

Podobieństwa, czyli Niemcy i Unia Europejska

W XVIII wieku Polsce zagrażały dwa żywioły: rosyjski i niemiecki, zorganizowany w dwa państwa – Prusy i Austrię. Dzisiaj jest podobnie. Rolę Prus odgrywają Niemcy Angeli Merkel, rolę Austrii – Unia Europejska Angeli Merkel. Suwerenne Niemcy próbują nas zdominować, przede wszystkim, na swój własny rachunek, ale czynią to przemyślanie: dla osłony i asekuracji swych narodowych celów – dominacji nad Polską – używają podporządkowanej sobie Unii Europejskiej.

Niemcy bowiem otoczyły protektoratem i kontrolują stan rzeczy i trwały proces, w którym gospodarczo-finansowo-cywilizacyjne wpływy w Polsce: francuskie, hiszpańskie, włoskie, belgijskie, holenderskie, a nawet portugalskie czy duńskie są większe, niż Polski na obszarze Francji, Hiszpanii, Włoch, Belgii, Holandii, a nawet Portugalii czy Danii. Przecież to nie kto inny, jak Portugalczycy, zdominowali polski handel hurtowy i detaliczny – w postaci tych wszystkich „żabek” czy „biedronek”, a Duńczycy umacniają się coraz bardziej na terenie Polski w przetwórstwie rolno-spożywczym. Rządy PO-PSL ani nie chroniły polskiego rynku, ani, tym bardziej, nie odpowiadały swym europejskim partnerom, w ten sam sposób: symetrycznie – pięknym za nadobne.

Tak, jak po Połtawie – od 1709 roku – Rosja Piotra I rościła sobie prawo i miała apetyt na całą Polskę, tak dzisiaj Niemcy Angeli Merkel chcą – także dzięki swemu władztwu w Unii Europejskiej – rozciągnąć swe wpływy nad całą Polską. Dodajmy pospiesznie: za, przynajmniej tymczasowym, przyzwoleniem Rosji Putina.

Tak, jak w XVIII wieku, czynnikiem paraliżującym funkcjonowanie państwa i wiodącym wprost ku utracie suwerenności i niepodległości była zmowa i brak zgody Rosji, Prus i Austrii na reformy ustrojowe i wojskowe w Rzeczpospolitej; tak obecnie czynnikiem nacisku na Polskę pozostaje kwestia naszego swobodnego, niekwestionowanego i suwerennego rozwoju gospodarczego. To na dzisiaj i na jutro – polskie: być albo nie być.

Tak, jak w XVIII wieku, wrogowie Polski wspierali i wychwalali ówczesnych polskich zdrajców i renegatów, tak i dzisiaj: mocarze Wschodu i Zachodu chwalą to, co dla nich wygodne i swoich polskich popleczników, skądinąd, tym samym, przyczyniając się do ich precyzyjnej identyfikacji.

Różnice, czyli nadzieje

Czas najwyższy, by w tym miejscu przedstawić ważne różnice sytuacji Polski w XVIII wieku i współcześnie, zwłaszcza te – możliwe do spożytkowania, dzięki werdyktowi narodu 24 maja i 25 października 2015 roku.

W Warszawie, od jesieni ubiegłego roku, rządzą polscy patrioci, w imię polskiej racji stanu i polskiego interesu narodowego, posiadając przy tym bardzo silną legitymację do sprawowania władzy. Jest bowiem Prawo i Sprawiedliwość pierwszą, polską formacją polityczną, która, po 1989 roku, z woli narodu, w demokratycznych wyborach, uzyskała samodzielną większość parlamentarną: w Sejmie i Senacie.

Po dramacie i zapaści rządów PO i PSL, Polska jest wreszcie krajem traktowanym przez sojuszników i nie-sojuszników – poważnie, jako państwo czynnie i realnie praktykujące swą suwerenność. Zakończyły się, 25 października 2015 roku, rządy oparte na tchórzostwie i cwaniactwie. Cynicznym tchórzostwie – na zewnątrz – w Europie, w imieniu Polaków. Cynicznym cwaniactwie – do wewnątrz – wobec Polaków.

W celu wygrywania polskich spraw w Unii Europejskiej powinniśmy się posługiwać, między innymi, metodą precedensów, czyli włączyć do naszego modus operandi prekursorskie i udane próby załatwiania swoich narodowych interesów przez Niemcy, Danię, Luksemburg, Węgry i pozostałych członków UE.

Na obszarze Polski nie ma obcych wojsk, są wojska sojusznicze – żołnierze z amerykańskich jednostek NATO – i będzie ich coraz więcej. Dzisiejszą Targowicę – czyli KOD, PO, Nowoczesną i ich paputczików – wspierają nie obce wojska, lecz Komisja Wenecka i biurokracja brukselska, co prawda ideologicznie sfanatyzowana, ale, jak się zdaje, skazana na pragmatyzm, z nadmiaru kłopotów własnych.

Polskie siły patriotyczne nie mają złudzeń i nie dają się wciągnąć w pułapkę orientacji rosyjskiej versus niemieckiej, pojętej alternatywnie i asekurancko: jedna przeciw drugiej i do tego jeszcze – niby w polskim interesie. Przecież to, co czyniła do niedawna ekipa PO-PSL: uprawianie orientacji na Rosję (Komorowski, PSL) i na Niemcy (Tusk, Sikorski), pozornie osobne i konkurencyjne – tylko podbijało stawkę w dziele unicestwiania Polski.

Trzeba także wiedzieć i pamiętać, że wszystko, co przeciwko Polsce czynią: Rosja lub Niemcy, czynią to na wspólny, rosyjsko-niemiecki rachunek i we wspólnym interesie, często dla doraźnych celów, zawsze – w długofalowej perspektywie.

Te okoliczności, czyli różnice między sytuacją Polski w XVIII i XXI wieku, są dla nas korzystne, bo oznaczają nasze – wcale nie małe – pole manewru. Wie o tym dobrze Jarosław Kaczyński, co przekłada się na Jego stanowcze „Nie cofniemy się ani o krok”, wypowiedziane, między innymi, w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”.

Szymon Giżyński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *