„Derby Częstochowy na długo pozostaną w mojej pamięci” – wywiad z Jarosławem Muchą


O minionym sezonie 2017/2018 w siatkarskiej I Lidze, przygodzie w reprezentacji Polski U-21 i planach na przyszłość, rozmawiamy z Jarosławem Muchą, środkowym Exact Systems Norwida Częstochowa.

Siódme miejsce w I Lidze z pewnością nie jest szczytem marzeń. Jednakże, cel minimum, jakim był awans do play-offów, udało się Wam zrealizować.

– Na początku sezonu wyznaczyliśmy sobie założenie, aby znaleźć się w czołowej „ósemce”. Udało nam się to zrealizować, z czego ogromnie się cieszyliśmy. Jednakże, jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, w związku z czym zaczynały w nas rosnąć nadzieje, że ostatecznie znajdziemy się w pierwszej „czwórce”. Temu zadaniu nie sprostaliśmy, ale jesteśmy zadowoleni z siódmego miejsca. I z wielkimi oczekiwaniami patrzymy na kolejny sezon, aby znów awansować do fazy play-off i powalczyć o pierwszą czwórkę.

Żeby wywalczyć awans do rundy play-off, zapewne musieliście sporo przeanalizować po nieudanym sezonie 2016/2017, w którym w końcowym rozrachunku zajęliście ostatnie miejsce. Czy długo Wam zajęło wyciągnięcie odpowiednich wniosków przed startem sezonu 2017/2018?

– Pierwsza liga znacznie różni się poziomem od drugiej, więc w ubiegłym roku było nam ciężej grać na pierwszoligowych parkietach. Nasz zespół opiera się na młodych i bardziej doświadczonych zawodnikach. W minionym sezonie ta mieszanka doświadczenia z młodością w końcu zaprocentowała. W sezonie 2016/2017 nie do końca coś zagrało, przez co zostaliśmy sklasyfikowani na ostatnim miejscu w tabeli. Wyciągnęliśmy już odpowiednie wnioski i w sezonie 2017/2018 zajęliśmy siódmą lokatę.

Które momenty w minionym sezonie utkwiły Tobie najbardziej w pamięci?

–Myślę, że były to historyczne derby Częstochowy między Norwidem a AZS-em. Podczas obu spotkań było sporo ludzi na trybunach, dzięki czemu wytworzyła się wspaniała atmosfera. Poziom siatkówki również był na wysokim poziomie.

Co do derbów Częstochowy, zapewne, z kolegami w zespole, rozpamiętujecie zwłaszcza wygrany przez Was pojedynek, w hali przy ul. Jasnogórskiej, po zażartym boju, 3:2 18 listopada 2017 roku.

– To był piękny mecz. Przed tym spotkaniem, podskakiwało nam mocno ciśnienie, bo każdy z nas z niecierpliwością na to czekał. Kibice również chcieli obejrzeć dobrą siatkówkę. Myślę, że temu sprostaliśmy, zwłaszcza że zafundowaliśmy wspaniałe widowisko. I, co ważne, to spotkanie rozstrzygnęliśmy na własną korzyść, w tie-breaku padł rezultat 15:13. Szkoda, że nie powtórzył się taki wynik w rewanżowej potyczce w Hali Sportowej Częstochowa przy ul. Żużlowej.

Teraz przerwa międzysezonowa. Co w takim okresie zazwyczaj porabiasz oprócz przygotowania do kolejnego sezonu?

– Staram się jak najwięcej czasu spędzać ze swoją rodziną, znajomymi i przyjaciółmi. W czasie sezonu ligowego nie ma na to zbyt wielu okazji. Do końca czerwca mamy tzw. okres „roztrenowania”, żeby mieć kontakt z piłką, żeby do kolejnego sezonu wejść jak najlepiej przygotowanym. Przerwa wakacyjna może wybić z rytmu.

Rozpocząłeś już przygotowania do nadchodzącego sezonu?

– Ja sam po sezonie lubię się co nieco poruszać, żeby cały czas utrzymywać formę. Myślę, że w niedługim czasie z moją dyspozycją powinno być w jak najlepszym porządku.

Jak się zaczęła Twoja przygoda z siatkówką?

– Bardzo prosto. W mojej rodzinie w siatkówkę grali już mój brat i moja mama. Brat zabrał mnie kiedyś na pierwszy trening drużyny MKS MOSiR Jasło. Właśnie w Jaśle, moim rodzinnym mieście, pokochałem ten sport. Na początku był kontakt z minisiatkówką, gdzie mecze rozgrywaliśmy po dwie osoby. Następnie zostałem powołany do kadry województwa podkarpackiego na turniej w Spale. Aspirowałem, aby dostać się do siatkarskiej szkoły w Spale, czego nie udało mi się osiągnąć. W końcu z rodzicami doszliśmy do wniosku, że aby się rozwijać muszę przenieść się z Jasła. Wybraliśmy Częstochowę, z czego naprawdę się cieszę. W pierwszych latach licealnych cały czas graliśmy. Udawało nam się nawet awansować do finałów Mistrzostw Polski w kategorii kadetów i juniorów.

Zazwyczaj młodzi sportowcy podpatrują innych wybitnych utytułowanych sportowców. Czy Ty miałeś bądź masz takowy wzór do naśladowania?

– Dla mnie wzorem do naśladowania przede wszystkim są rodzice. To oni wpajają nam cechy zachowania czy wszelkiego rodzaju wartości rodzinne. Jednak z siatkarskiego punktu widzenia, bardzo podoba mi się gra Zbigniewa Bartmana. Lubię sporą dawkę energii na boisku podobnie zresztą jak on sam.

W ubiegłym roku zostałeś powołany do kadry reprezentacji Polski U-21 na mistrzostwa świata w Czechach. Co czułeś gdy usłyszałeś, że jedziesz na te rozgrywki?

– Byłem bardzo szczęśliwy. Z pewnością każdy chciałby przynajmniej raz znaleźć się w kadrze reprezentacji Polski. Mi się to udało. Ogromnie ciężko na to pracowałem. Na początku, gdy znalazłem się w kadrze, chwilowo opanowała mnie euforia. Później chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, bo takiej okazji nie dostaje się dwa razy w życiu. Byliśmy z chłopakami na kilku obozach, po czym zostałem powołany do ścisłej kadry na mistrzostwa.

To też było z pewnością dla Ciebie wyróżnienie, bowiem większość kadry stanowili siatkarze z PlusLigi. A Ty sam byłeś jednym z nielicznych graczy z I Ligi.

– Dokładnie tak. To był, można stwierdzić, tzw. „zamknięty krąg” chłopaków ze Spały. Bo tylko ja i Radosław Gil nie byliśmy w tej klasie w szkole w Spale, co większość kadry. Tym bardziej się cieszyłem, że wpasowałem się do tej grupy. Bo nie jest to łatwe zadanie, podczas gdy większość zawodników ograna była już w PlusLidze i ładnych parę lat uczy się w tej samej szkole. Mam nadzieję, że moja postawa podczas mistrzostw była zauważalna.

W finałowym meczu z Kubą, zwycięskim 3:0, nie wyszedłeś na parkiet. Jednakże z pewnością z wywalczonego złota cieszyłeś się jak pozostali. Na końcowy sukces czy wynik pracuje bowiem cały zespół.

– To nie jest sport indywidualny, gdzie mecz bądź rozgrywki może wygrać jedna osoba. My wszyscy przez mniej więcej trzy miesiące pracowaliśmy na ten sukces. Podczas obozów odbywaliśmy bowiem treningi dwa razy dziennie. I to też nie jest tak, że kto gra regularnie w pierwszej szóstce, ten wyłącznie wywalcza złoty medal. Na to pracuje cała drużyna 12-sto lub 14-sto osobowa.

Był już epizod z juniorską kadrą, więc teraz marzy Ci się na pewno gra w seniorskiej reprezentacji…

– Oczywiście, że tak. Ale ja jestem zwolennikiem osiągania celu małymi krokami. Na początku chciałbym pójść do PlusLigi, po czym tam pokazać się z jak najlepszej strony. I być może marzenie gry w seniorskiej kadrze Polski w końcu się spełni.

Zawodnik, aby rozwijać szczeble swojej kariery, musi stawiać sobie coraz wyżej poprzeczkę. Dla Ciebie mogłaby być to gra w PlusLidze. Czy planujesz w ciągu najbliższych lat swoją siatkarską przyszłość właśnie z polską najwyższą klasą rozgrywkową?

– Tak. Nie wiem czy uda mi się pójść krok wyżej w nadchodzącym sezonie bądź jeszcze w kolejnym. Na pewno jednak chciałbym to osiągnąć. Jednakże chciałbym na najbliższy sezon pozostać w Norwidzie, tym bardziej, że może być lepszy skład niż w minionych rozgrywkach. Chcemy się wszyscy dalej rozwijać. To się z pewnością opłaci, bo już w sezonie 2017/2018 osiągnęliśmy dużo lepszy wynik niż w poprzednim. Być może teraz w Norwidzie będą aspiracje o jeszcze wyższe lokaty, a czas pokaże czy nie zmienię barw. W przyszłości chciałbym spróbować swoich sił w PlusLidze.

Nie jest zatem przesądzone czy zostaniesz w Exact Systems Norwidzie?

– Na razie prowadzę rozmowy z Norwidem. Nie jest przesądzone moje pozostanie w tej ekipie. Sądzę, że wszystko powinno się wyjaśnić do końca maja.

Są oferty z innych klubów?

– Oczywiście. Jestem z tego powodu zadowolony. Tymi sprawami zajmuje się również mój menadżer. Wraz z nim i moimi rodzicami podejmiemy w przyszłości ostateczną decyzję. Póki co nie mogę wyjawić, z jakich klubów są te oferty.

23 lutego 2018 r. w Ratuszu Miejskim zostałeś laureatem plebiscytu w kategorii „Najpopularniejszy sportowiec regionu częstochowskiego 2017″. Było to dla Ciebie zaskoczenie? Konkurencja była niemała.

– Było to dla mnie ogromne wyróżnienie i bardzo się z tego ucieszyłem, ponieważ w tym plebiscycie brało udział wielu sportowców, którzy zasługiwali na tę nagrodę. Wybrano mnie za co z tego miejsca jeszcze raz serdecznie dziękuję. Teraz będę pracował jeszcze ciężej, by być coraz lepszym sportowcem

Dziękuję za rozmowę.

Norbert Giżyński

Norbert Giżyński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *