Pradawna Częstochowa (1)


Wprawdzie najstarsza osada zwana Częstochową powstała w XI wieku nad Wartą – ściślej, jej początek datuje się od roku 1040, a jej położenie wyznacza miejsce tuż przy rozwidleniu się traktu – to jednak, rzecz jasna, nie była to najstarsza osada na obszarze dzisiejszej Częstochowy.

Na terenie miasta naliczyć można bowiem co najmniej kilkanaście osiedli starszych niż włość Częstocha – z tym że, oczywiście, miały one pradawne dzieje i nie z nich bierze początek ani sama nazwa Częstochowy, ani też pierwotny korzeń lokacyjny miasta. Starszy przede wszystkim od włości Częstocha jest gród Mirów, czyli kasztel Miromira, będący nie tylko czołem opolnym, zatem centralnym grodem okolicy, lecz przede wszystkim castellum – twierdzą, fortecą, warownią – zarazem siedzibą kasztelana, miejscem pobytów króla i jednym z głównych ośrodków administracyjnych kraju. Pochodzenie nazwy „kościół” (dawne „kostel”) wskazuje nadto, że w kasztelach właśnie budowano pierwsze świątynie, możemy więc przyjąć, że najstarsza kapliczka chrześcijańska w naszym regionie wzniesiona została w grodzie Miromira. Tutaj wszakże zagłębimy się w czasy jeszcze starsze. Przyjrzymy się mianowicie śladom najdawniejszych osad na terenie Częstochowy, zatem tym starożytnym i przedchrześcijańskim.
Pomijając już okres neolitu, czyli najmłodszy, końcowy okres epoki kamiennej, rozpocznijmy od archeologicznych śladów z epoki brązu. Ludność miejscową – potomków owej anonimowej kultury neolitycznej – nazywamy potocznie Łużyczanami (od pierwszych regularnych znalezisk dokonanych na zaodrzańskich Łużycach), nie znamy wszakże ani własnej nazwy tego ludu, ani też języka jakim się posługiwał, Łużyczanie nie pozostawili bowiem po sobie żadnych śladów pisanych. Przodkowie i pobratymcy Łużyczan zamieszkiwali niegdyś prawie cały kontynent, po biblijnym potopie wszakże, kiedy w Europie wzdłuż wybrzeży śródziemnomorskich zaczęła osiedlać się tzw. ludność jafetycka, Łużyczanie zepchnięci zostali przez uciekających przed Jafetytami swych pobratymców na północ od Alp i Karpat. Wszyscy ci potomkowie mieszkańców z epoki kamiennej, w tym również Łużyczanie, mówili nieznanymi nam dziś językami, określanymi łącznie jako paleoeuropejskie.
Jafetyci natomiast, jako potomkowie patriarchy Jafeta, syna Noego, a krewniacy potomków Sema (Semitów) oraz Chama (Chamitów), określani są dziś mianem Staroeuropejczyków. Jafetytami byli chociażby włoscy Etruskowie, francuscy Ligurowie, szwajcarscy Retowie, czy hiszpańscy Iberowie, ale także na przykład brytyjscy Piktowie, którzy wznieśli słynne kamienne sanktuarium Stonehenge. Kultura jafetycka w Europie osiągnęła apogeum w schyłkowym okresie epoki kamienia, pod koniec III tysiąclecia p.n.e., kiedy to powstały owe wielkie budowle neolityczne – sanktuaria, megality i kręgi kamienne – odpowiadające w czasie i znaczeniu piramidom egipskim. Jafetyci posługiwali się zatem, tj. mówili i pisali, językami podobnymi do staroegipskiego i babilońskiego, które to języki, jako wyrosłe z jednego pnia, możemy określić wspólnym mianem języków noetiańskich.
Jafetyci ostatecznie zostali podbici, a w części zasymilowali się, przez przybyłe do Europy w II tysiącleciu p.n.e. ludy indoeuropejskie, a więc Hetytów, Greków, Celtów, Italików, Ilirów (których potomkami są Albańczycy oraz dawni Wenecjanie) i przez pozostałe plemiona. Stosunkowo długo, bo aż do naszej ery, swój język i tożsamość plemienną zachowali jeszcze Retowie, których potomkowie do dziś mieszkają we wschodniej Szwajcarii, ale mówią już językiem germano-romańskim, z niedużą tylko ilością słów retyckich, to jest retoromańskim. Z prastarych pokoleń Jafetytów, w Europie pozostali więc jedynie, w dodatku zachowawszy swój język i tożsamość etniczną, już tylko Baskowie – pirenejski szczep dawnego plemienia Iberów. Są oni zatem ostatnim pozostałym w Europie ludem, posługującym się językiem będącym tak bliskim krewniakiem mowy starożytnych Egipcjan i Fenicjan.
Łużyczanie, zepchnięci na ówczesny skraj Europy przez tę stojącą na wysokim poziomie cywilizacyjnym kulturę jafetycką, osiedlali się od drugiej połowy II tysiąclecia p.n.e. między innymi w rejonie Częstochowy. Na samym obszarze miasta odkryto już co najmniej piętnaście pozostałości osad, osiedli i cmentarzysk kultury łużyckiej. Czas osiedlania się Łużyczan w naszym regionie przypadł w środkowym okresie epoki brązu i rozpoczął się od XIII wieku (ok. 1200 – 1100 p.n.e.), kiedy to zajęli oni okolice między Krzepicami a Częstochową, zwłaszcza rejon Opatowa. W Częstochowie najstarsza osada łużycka datowana jest na XII wiek (ok. 1100 p.n.e.) i natrafiono na nią w Wyczerpach Dolnych. Wioskę swą Łużyczanie założyli tam na lewym brzegu Warty, na skarpie leżącej na północny zachód od Góry Sołek, a więc blisko dawnego, północnego koryta rzeki, lecz zarazem powyżej terasy zalewowej Prawarty. Drugie osiedle łużyckie na Przełomie Warty położone było naprzeciw tamtego, po drugiej stronie rzeki, na Wzgórzu Skałki, trzecie zaś naprzeciw drugiego, ale na wschód, ponownie na lewym brzegu Warty, po południowej stronie wzgórza w Zawodzie. Te dwa osiedla były od wyczerpskiego nieco młodsze, posiadały jednak z tamtym wspólny cmentarz, który także położony był na skarpie, obok osady w Wyczerpach.
Kolejny punkt osadniczy Łużyczan we wschodniej Częstochowie znajdował się na Wzgórzu Gąszczyk, oraz przypadł już na późny okres epoki brązu i początek epoki żelaza, a więc stulecia VII-VI (ok. 700 – 550 p.n.e.). Na wzniesieniu tym – miejscu późniejszej warowni prasłowiańskiej i kasztelu Miromira – Łużyczanie założyli swój gród. Wzgórze to, dawniej niezalesione, pięknie położone na wysokim, prawym brzegu Warty, obok którego w dodatku znajdują się najżyźniejsze gleby w okolicy, od dawien dawna – prawie od trzech już tysiącleci – przyciągało do siebie stałych osadników. Tuż po jego zachodniej stronie, na rozległej łące, znajdowało się cmentarzysko Łużyczan. Z tego samego mniej więcej okresu pochodzi najbardziej znane wykopalisko łużyckie w Częstochowie, czyli cmentarz Łużyczan na Rakowie. Tam również Łużyczanie musieli mieć swą osadę, zapewne nad tym samym płynącym wówczas do Warty strumieniem, nad którym położone było cmentarzysko. W tym miejscu warto może zwrócić uwagę na różnorodność obyczajów pogrzebowych Łużyczan. Chowali oni swych zmarłych zarówno w grobach szkieletowych, jak i ciałopalnych, ale nie tylko w urnach, lecz także w zwykłych jamach grobowych. Co ciekawe, w grobach szkieletowych zmarli ułożeni są w charakterystyczny sposób – głowami na południe. Czy miało to jakieś znaczenie religijne? Z pewnością kierunek południowy Łużyczanie uważali za lepszy czy ważniejszy od północy. Może dlatego właśnie, że stamtąd pochodzili i na południu leżała ich dawna praojczyzna?
Poza wskazanymi osadami i cmentarzyskami lepiej zbadanymi, mamy jeszcze grupę słabiej rozpoznanych wykopalisk połużyckich w zachodniej Częstochowie. Dzięki nim możemy jednak uchwycić nieco układ dróg czy ścieżek wewnątrz miasta, którymi to drogami zapewne poruszała się ludność owych osad w I tysiącleciu p.n.e. Mianowicie, skoro jedno osiedle Łużyczan znajdowało się nad Szarlejką, na jej lewym brzegu, drugie zaś osiedle w pobliżu boiska Startu Częstochówka, to w takim razie musiała je łączyć niemal identyczna droga, jak czyni to dziś ulica Św. Rocha. Następnie, z tegoż drugiego osiedla Łużyczan przy Rocha można było przejść prostą ścieżką na południe – biegnącą podnóżem zachodniego zbocza Starej Góry – do trzeciej osady łużyckiej, leżącej z kolei nad Stradomką, w Kawodrzy Dolnej. Przez bród na rzece, należało iść dalej wprost na południe, dochodząc w ten sposób do Psiej Górki, nieco na północ od której znajdowało się czwarte osiedle Łużyczan. Tam też, niedaleko, położone nad Konopką, było jeszcze piąte. Wskazane przejście znad Stradomki do Dźbowa niemal dokładnie pokrywa się zatem z biegiem dzisiejszych ulic Kawodrzańskiej i Ostatniej.
Trwający pół tysiąclecia spokojny i jakby zapomniany przez silniejszych, południowych sąsiadów byt Łużyczan, skończył się jednak prawie dokładnie wraz z końcem epoki brązu i nastaniem epoki żelaza. Wraz z tą ostatnią, do środkowej Europy, wzdłuż doliny Dunaju, nadciągnęły najpierw plemiona Celtów, które to osiedliły się zrazu po północnej stronie Alp. Z Celtami, oraz z Grekami na południu, handlowali wszakże Scytowie – wojowniczy lud ze stepów ukraińskich. Otóż, ci właśnie Scytowie, także mówiący językiem indoeuropejskim, a więc zrozumiałym dla Celtów i Greków, łupili jednak bezwzględnie wszystkich tych, którzy mówili językiem im obcym. Scytowie, będący znakomitymi jeźdźcami i wyrabiający wysokiej jakości żelazne miecze, wyprawili się więc na Łużyczan. W drugiej połowie VI wieku (ok. 550 – 500 p.n.e.) dotarli także w rejon Częstochowy, łupiąc wszystkie tutejsze łużyckie wioski i paląc ich gród na Gąszczyku. Po Łużyczanach zachował się wszakże do dziś najstarszy znaleziony w Częstochowie wizerunek krzyża, pochodzący z cmentarzyska na Rakowie. Ten tzw. krzyż łużycki, otoczony kołem, poprzecznie nakryty jest jakby belką. Nie wiadomo jednak co przedstawia i co w takim razie mógłby znaczyć. Może to tylko wizerunek koła łużyckiego wozu, może ozdoba kobieca, a może symbol zapomnianej religii Łużyczan – znak łużyckiego Boga-Słońca?
W tym miejscu warto w takim razie ponownie wrócić do tajemniczej nazwy Starej Góry, czyli częstochowskiego wzgórza z grupą trzech szczytów – północnym z nich, jak wiadomo, jest jasnogórski – która to nazwa, obok nazw Warty i włości Częstocha, jest jedną z najstarszych nazw w Częstochowie. Dlaczego zatem tę górę nazwano właśnie „Starą”? Chcąc to wyjaśnić, możliwe są dwie drogi rozumowań. W pierwszej łatwiej posłużyć się analogią. Najbardziej chyba znanym na świecie szczytem o nazwie Stara Góra jest ta andyjska: Machu Picchu. W języku inkaskim znaczy to zarówno Stary Szczyt, jak i Stary Mędrzec. W religii Inków owym Mędrcem jest Tayta Inti – Ojciec Inti, czyli Bóg Ojciec, a że jego symbolem jest Słońce, stąd również sama góra stała się Górą Słońca i wzniesiono na niej poświęcone mu sanktuarium. Ale jak wiadomo szczyt Machu Picchu składa się nie tylko z zawieszonego wśród chmur płaskowyżu – Świątyni Słońca, ponad nim bowiem wznosi się jeszcze wysoka skalna iglica, na szczycie której ukryte jest nadto drugie sanktuarium. Otóż, owa iglica zwie się właśnie Młodą Górą – po inkasku Wayna Picchu – i poświęcona jest ona Bogini Matce, Coya Raymi, co znaczy dosłownie Królowa Raymi. To mniejsze sanktuarium na iglicy jest z kolei Świątynią Księżyca.
Gdyby zatem przyjąć ów tok rozumowań, wówczas gdzieś obok naszej Starej Góry powinna znajdować się również Młoda Góra – takiej tu jednak nie ma. Na tym zatem kończy się owa, fascynująca poniekąd, analogia. Skoro trop ten okazał się nierozstrzygający, rozpatrzmy wobec tego drugi sposób rozumowań.

Foto: Wyczerpy Dolne – widok na Górę Radzik ze skarpy Prawarty (podczas wielkiej powodzi w 2010 roku).

ADAM KRÓLIKOWSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *