Z DALA OD MODY I GIEŁDY


Fascynująca wystawa w częstochowskiej Galerii

O malarstwie Ventzislava Pirankova trudno jest pisać czy mówić. Tak naprawdę trzeba je po prostu zobaczyć i… poczuć. Dla człowieka z minimalną wrażliwością będzie to dziecinnie łatwe. Nie wynika to – broń Boże – z prostoty jego warsztatu. Ten kipi wprost swoją różnorodnością. To takie coś, co działa bezpośrednio na umysł, serce nawet, bez udziału wzroku… Niemożliwe? A jednak.
Ventzislav Piriankov, zwany Ventzim, urodził się w 1971 roku w Choumen, w Bułgarii. Od najmłodszych lat uczył się u znanego plovdivskiego malarza Anastasa Konstantinova. W 1990 roku zakończył swoją naukę w Liceum Plastycznym w Plovdiv, przez rok studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Sofii. Dyplom z malarstwa obronił jednak w 1995 roku w pracowni prof. Jacka Waltosia w poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Miał wiele wystaw indywidualnych: w Plovdiv, Poznaniu, Kołobrzegu, Elblągu, Pile, Lesznie, Warszawie, Słupsku, Krynicy, Nowym Sączu, Włocławku, Płocku, Wałbrzychu, Ostrowie Wielkopolskim i w Krakowie. Brał udział w licznych wystawach zbiorowych, m.in. w Targowych Prezentacjach Sztuki w Poznaniu; w III Biennale Małych Form Malarskich w Toruniu, w IX Biennale Sztuki Sakralnej; w V Międzynarodowym Biennale Miniatur Salle Augustin-Chenier w Quebecku. Teraz jego indywidualną ekspozycję możemy podziwiać w Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie.
Ventzi jest artystą dwóch kultur, dwóch religii i aż trzech tradycji. Bizantyjskiej, z jej zamiłowaniem do przepychu, złota, czerwieni i szafiru; prawosławnej, w której się wychował, co widać przede wszystkim w kompozycji postaci i katolickiej, w której się wykształcił i w której żyje, a która tchnęła w jego malarstwo pewną oszczędność, powagę i surowość. – We współczesnym malarstwie polskim Ventzislav Piriankov jest już zjawiskiem znaczącym i wyjątkowym – napisał o nim Alojzy A. Kuca. – Jest osobny, z dala od artystycznej mody i giełdy.
Dewizą Ventziego są słowa Leonarda da Vinci – sztuka to zmaterializowany duch. I ten duch pokryty zwałami farby, położonymi na płótnie, desce, płycie, papierze wyłania się z każdego obrazu artysty. I pyta. Szuka odpowiedzi. O byt, o początek, o ludzkie wnętrze. Nie da się ukryć, że najważniejsze w malarstwie Piriankova jest sacrum. Oglądając je nie sposób nie zachłysnąć się panującą wokół ciszą, skupieniem, które niejako wymusza od odbiorców. Widząc te obrazy ma się wrażenie bycia świadkiem czegoś niezwykłego, niegodnego oczom śmiertelnika. Patrzymy z zachwytem i… ukradkiem.
Na częstochowskiej wystawie zgromadzono obrazy o tematyce sakralnej, głównie z cyklu “Obecność”. – Ventzi nie kopiuje ikon, nie cytuje i niczego w sposób dosłowny nie zapożycza – napisał Alojzy A. Kuca.
– Nieczęsto się dzisiaj zdarza, by dzieło sztuki umiało widza zaskoczyć, by umiało dać mu radość, niezwykłość chwili, by kazało o sobie pamiętać – napisała Grażyna Krzyżanowska. – Twórczość Ventzislava Piriankova w całej swej powadze, w doskonałym, akrobatycznym posługiwaniu się semantyką, w wielości odniesień, w swobodzie interpretacji, żywiołowym, a zarazem precyzyjnym wykorzystaniu wszelkich znaków, w doskonałości warsztatowej – w wykorzystaniu tematów po wielokroć traktowanych jako kolejne inwarianty – jest cały czas – bezsprzecznie – cudownym lekiem dla ludzkich dusz. Daje rozkosz przeżycia. Pozostaje pod powiekami na długo. Jest nie tylko obrazem. Jest przede wszystkim myślą, a to niezwykle dużo.

SYLWIA BIELECKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *