NASZA CHATA NA UBOCZU


Czy istnieje częstochowska polityka transportowa? Jeśli tak, trudno pisać o jej sukcesach. Jeśli nie – to jeszcze gorzej. Częstochowa oddala się od głównych korytarzy komunikacyjnych. Proces ten, co gorsza, jest słabo zauważalny. Nie dostrzegając problemu lekceważymy jego konsekwencje. Spójrzjmy więc, jak się rzeczy mają.

Transport drogowy. Tu właściwie jedynym atutem jest położenie przy trasie DK-1. Jest to główny ciąg komunikacyjny na osi północ – południe. Znaczenie tej trasy dla kraju zawsze będzie istotne. Niestety, traci ona znaczenie głównego, europejskiego szlaku łączącego Skandynawię z południem Europy. DK-1 nie spełnia wymogów międzynarodowego szlaku tranzytowego. Od ponad dziesięciu lat widać, iż większość przewoźników wybiera drogę tranzytową przez Niemcy. To zrozumiałe – na obszarze Unii Europejskiej nie grozi przewoźnikom niepotrzebny, długotrwały postój na granicach. Korzystać też mogą z systemu autostrad. Podróżując ze Sztokholmu do Neapolu przez Niemcy poruszamy się cały czas w jednym obszarze celnym, mając przy tym gwarantowany wysoki standard dróg. Budowa autostrady Gdańsk – Cieszyn staje się pieśnią coraz dalszej przyszłości, obecnie mówi się o perspektywie dziesięciu lat dla odcinka Gdańsk – Częstochowa. Na szczęście dla nas – trasa DK-1 dla krajowego systemu transportowego jest nie do zastąpienia. Na szczęście – bo jest to dziś jedyny, istotny szlak komunikacyjny przecinający Częstochowę.
Nasze miasto przestaje odgrywać rolę jako węzeł drogowy wiążący DK-1 z trasami w innych kierunkach. Budowa zachodniej obwodnicy Lublińca przesądziła, że tranzyt Górny Śląsk – Wielkopolska omijać będzie nasze miasto. Może to i dobrze, bo nasza ulica św. Rocha nie jest przystosowana do przyjęcia zwiększonego ruchu. Brak odpowiedniego wylotu na Opole (ciasna ulica Św. Barbary prowadząca obok obiektów zabytkowych) wyklucza też prowadzenie tranzytu towarowego w kierunku zachodnim. Nie sprzyja także temu “korkujące się” skrzyżowanie Św. Rocha i Wręczyckiej. Wyjazd na wschód jest tragiczny – blokowany przez przejazd kolejowy, prowadzący przez centrum Olsztyna i Janowa. W efekcie – wbrew geograficznej logice – tranzyt Opole – Kielce budowany jest dłuższą, lecz wygodniejszą drogą: przez Zawiercie.
Transport kolejowy. Oprócz wielkiego dworca nie dysponujemy żadnymi dodatkowymi atutami. Omijają nas główne szlaki kolejowe – połączenie Śląsk – Warszawa (przez Zawiercie i CMG), Śląsk – Gdańsk (przez Herby). Planowana budowa magistrali Wrocław – Warszawa pozbawi nas ostatnich pociągów ekspresowych. Nie odgrywamy też żadnej roli w tranzycie wschód – zachód. Transport lotniczy. Przez jakiś czas wierzono w możliwość uruchomienia częstochowskiego portu lotniczego. Dziś niewielu jest już pewnie marzycieli za realne przyjmujących owe piękne plany. Problem Częstochowy bynajmniej nie polega na konieczności budowy własnego portu lotniczego. Odległość do międzynarodowego portu w Pyrzowicach wynosi jedynie 40 km, jest to standardowa odległość lotnisk od centrum wielkich miast. Problem Częstochowy to fakt, że my nie uznajemy Pyrzowic za nasz port, nie buduje się zatem systemu komunikacyjnego łączącego Pyrzowice z Częstochową.
Zwroćmy więc na ten ostatni aspekt uwagę szczególniejszą. Wiemy bowiem, że nie jest możliwe uzyskanie środków pozwalających na przebudowę dróg wylotowych na Kielce i Opole, że małe są szanse poprowadzenia przez Częstochowę głównego szlaku kolejowego. Jest za to sporo opracowań łączących rozwój naszego miasta, jako ośrodka turystycznego z dostępnością do transportu lotniczego. Jeśli tak – nasze zaniechania wobec możliwości wykorzystania Pyrzowic budzić mogą zdumienie. Zaniechania, począwszy od spraw podstawowych. Promując nasze miasto wobec turystów zagranicznych nie uwzględnia się informacji o możliwościach połączeń lotniczych. Nie informuje się, gdzie w Częstochowie kupimy bilet lotniczy. Trzeba sporego wysiłku, by odnaleźć rozkład lotów z Pyrzowic. Przyjmijmy jednak, że wytrwały turysta sforsuje przeszkody, znajdzie telefoniczną informację LOT-u, dowie się gdzie kupić bilet i zarezerwować lot. Dla stałych mieszkańców Częstochowy są to – być może – sprawy banalne. Pamiętajmy jednak, że piszemy tu o turyście niewtajemniczonym w działania instytucji naszego miasta. Zatem ma bilet, ma rezerwację. Pozostaje drobny problem – dojazd. Jeżeli dysponuje własnym transportem, to pół biedy. Jednak jedynie – pół. Dojazd do lotniska nie da się dobrze zaplanować. Spiesząc się na zarezerwowany lot można utknąć w korku na DK-1.
Zwróćmy przy tym uwagę na paradoks. W ciągu ostatnich miesięcy nasze możliwości dotarcia do portu w Pyrzowicach zamiast poprawić – pogorszyły się. Decyzja o budowie supermarketu przy trasie pogarsza jakość przejazdu, zwiększa możliwość zablokowania się w “korku”. Dla nas jednak ten fakt wydaje się obojętny. Ta obojętność częstochowska dotyczy też innej sprawy. Urząd Marszałkowski planował budowę drogi Katowice – Pyrzowice. Koniecznej ze względu na Katowice. Dlaczego Częstochowa nie myśli o formie poprawy dojazdu na lotnisko? Chociażby o budowie lepszego zjazdu z DK-1 w Siewierzu…
Przyjąć też należy – dziwną może dla niektórych – sytuację. Jeżeli dany turysta wybiera się do Częstochowy samolotem, zazwyczaj nie ma przy sobie samochodu. Częstochowa zaś nie jest z Pyrzowicami skomunikowana transportem publicznym. Turysta ów skazany jest na podróż autobusem do Katowic, stamtąd zaś może pielgrzymować dalej… Z tego tylko powodu port lotniczy przestaje leżeć 40 km od Częstochowy; dla turystów leży on dwa razy dalej.
W Katowicach można spotkać różne pomysły dotyczące skomunikowania Pyrzowic ze stolicą regionu. Rozważana była m.in. budowa połączenia kolejowego. Szynobus łączyłby dworzec PKP z portem lotniczym, na dworcu odbywałaby się odprawa celna i paszportowa. Połączenie kolejowe byłoby punktualniejsze i mniej ryzykowne (utknięcie w korkach) od połączenia drogowego. Pomysł ten jest poważnie rozważany przez Zakład Pasażerski PKP i Zarząd Województwa. Katowice być może rozwiążą w ten sposób problem dojazdu. A Częstochowa? Jakie tu spotkamy pomysły? Jak mamy zamiar rozwiązać kwestię szybkiego transportu podróżnych z lotniska pod Jasną Górę?
Widać transport lotniczy interesował nas tylko wtedy, gdy mieliśmy nadzieję być posiadaczami własnego lotniska w Rudnikach. Myśl, że częstochowskim lotniskiem stać się mogą Pyrzowice jest jeszcze nam obca.
Połączenia transportowe rzutowały i rzutować będą na rozwój miast. Stale przypomina się o znaczeniu, jakie dla Częstochowy miała budowa “drogi żelaznej warszawsko-wiedeńskiej”. Dodajmy tu, że nie mniejsze znaczenie miało bliskie przejście graniczne w Herbach oraz położenie na szlaku tranzytu zachód – wschód (między Prusami a Rosją).
Zależność między rozwojem a siecią transportową widoczna jest i dziś. Gliwice wykorzystują atut położenia u zbiegu autostrady A-4 i planowanej obwodnicy autostrady A-1. W Sosnowcu może powstać centrum logistyczne łączące (poprzez “szeroki tor” linii LHS) polski system transportowy z rosyjskim. Jeżeli dziś nie dostrzegamy niebezpieczeństw wynikających ze słabego skomunikowania Częstochowy, jeżeli dziś nie podejmiemy działań, by wzmocnić pozycję naszego miasta w istniejącej i planowanej sieci transportowej – to tym samym skazujemy siebie samych na degradację.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *