Rozmowy z reżyserami filmów dokumentalnych o nauce i doświadczeniu pontyfikatu Jana Pawła II


Powiew świętości – z Piotrem Zarębskim rozmawia Anna Dąbrowska

Robi Pan filmy przede wszystkim o ludziach. Jaki musi być człowiek, żeby zainteresował i sprowokował do twórczego zapału Piotra Zarębskiego?

– Interesujący, a z drugiej strony, na tyle wartościowy, aby można było na takiego bohatera wydać społeczne fundusze produkując film. Być może zabrzmi to dość górnolotnie, ale ja bardzo zwracam uwagę by robić filmy, które będą służyły wartościom. Gdyby tak prześledzić przesłania wynikające z tych filmów, to chyba są one ponadczasowe i ponad narodowe. A to, że udaje mi się znaleźć takich bohaterów, to nie jest moją zasługą, ale zlecenie Pana Boga do wykonania. Ciągle to powtarzam na spotkaniach z publicznością, bo zawsze mam wątpliwości, czy nie „sknocę” tego zadania, –ale staram się to zrobić jak najlepiej… Chyba się to udaje, bo od kilkudziesięciu lat mam nieustające pokazy – to oznacza, że publiczność pozytywnie weryfikuje moją twórczość, a Ten Najwyższy widzi w tym sens i daje mi następne możliwości.

Żołnierze Kościoła, Posłańcy Pana Boga, ale też Sambatra znaczy szczęście, gdzie komentatorem jest salezjanin, to pańskie filmy z misjonarzami w roli głównej. Dlaczego akurat ta forma posługi kapłańskiej Pana zainteresowała?

– Filmy tzw. „misyjne” zacząłem realizować, kiedy przypuszczono na mnie nieudany cenzuralny atak w TVP. To miało miejsce z filmem o Rafale Gan-Ganowiczu w 1997 roku, kiedy publicznie ujawniono stosowanie cenzury w TVP (opublikowano nagranie z kolaudacji tego filmu). Sądzę, iż decydenci w TVP uznali, że lepiej niech Zarębski „poobija” się gdzieś po misjach w Afryce, a nie szkodzi nam tu swoimi społeczno-politycznymi filmami i ujawnianiem kulis funkcjonowania układu medialnego po 1989 roku. Normalnie nie dałbym się tak wyekspediować poza Polskę gdyby nie „misyjne wyzwanie”. Nim się na to zdecydowałem przestudiowałem encyklikę JP 2 „Redemptoris Missio”. Potem, prześledziłem odpowiednią lekturę, wspomnienia, czyli to wszystko, co dotyka księży i siostry na „krańcach świata”. W wyniku, czego powstał film „Posłańcy Pana Boga”. Dla mnie oczywistym było to, by realizować taki film trzeba dotrzeć do ekstremalnych miejsc na świecie, gdzie nie ma asfaltu, prądu, wody, gdzie jest spalona ziemia przez wojny etniczne, gdzie króluje szaman. No i potem kolejny misjonarz „pociągał” nowy temat i kolejny film. Powstało ich kilka, wszystkie nagrodzone na festiwalach. W 2008 roku, kiedy zbiegły się kłopoty z próbą cenzury filmu „Więźniarki” uznano, że i te „moje” tematy misyjne, również nie wpisują się w politykę programową TVP… i tak to się skończyło. A że z TVP współpracowałem, jako twórca niezależny, łatwo przerwano współpracę.

W kontekście Pańskich doświadczeń i kontaktów z kapłanami – posługującymi w najdalszych i często najbardziej pierwotnych zakątkach świata, Jan Paweł II, jego pontyfikat był przez nich w ogóle dostrzegany? Słowem czy nauka Jana Pawła II miała szanse tam dotrzeć?

– Jak wspomniałem wyżej, dzięki encyklice JP 2 dane mi było bardziej zrozumieć istotę misji w Kościele Katolickim. Kiedy z kamerą przemieszczałem się po Afryce czy Ameryce Południowej doświadczałem „na własnej skórze”, co to jest ta misja i jak dzielni są nasi misjonarze? Na przykład w Angoli, kiedy autentycznie byliśmy pierwszą ekipą filmową, która wyjechała ze stolicy Luandy na prowincję tuż po 30-letniej wojnie (dodam, że chciałem tam filmować, kiedy wojna trwała). Wszędzie popalone auta, czołgi, pełno min – do dzisiaj nikt nie wie gdzie one są porozkładane, – i ci nasi misjonarze i siostry w tym wszystkim – nie tylko posługują, ale też, z zakasanymi rękoma robią, co mogą by ocalała ludność mogła tam przetrwać. A w tych skleconych z byle, czego kościółkach, (jeśli można je tak nazwać) swojskie znaki – portrety JP2, obrazy „Jezu ufam Tobie itd… To samo spotkałem na Madagaskarze, choć tam wojny nie było. Kolejne przykłady z Ameryki Południowej. W Ameryce Południowej słowo Polak, Polka miało bardzo negatywne znaczenie. Źródło leży w pierwszej emigracji zarobkowej z Europy (XVIII-XIX), wraz, z którą przybyła tam „kontrabanda” z jej skutkami. I to jest udokumentowane – kiedy mafia żydowska zaczęła sprowadzać zdezorientowane obiecankami kobiety z Polski i umieszczać w tamtejszych domach publicznych. Słowo „Polka” miało bardzo złe konotacje, mimo usilnych starań Polonii oraz władz II Rzeczpospolitej by to zmienić. W końcu mafia została osądzona, ale słowo „Polka” przylgnęło do prostytucji. Dopiero papież JP 2, który podbił serca Amerykanów, jego autorytet moralny zaczął zmieniać wizerunek Polski i Polaków w tej części świata. To umożliwiło organizacjom polskim, a szczególnie USOPAŁ i prezesowi Janowi Kobylańskiemu np. przekonać tamtejszych prezydentów by np. Argentynie oficjalnie obchodzić Dzień Emigranta Polskiego, wybudować mnóstwo pomników JP2, nazwać jego imieniem place, ulice i to w całej Ameryce Łacińskiej. Kolejny przykład z Chaco. To taki ogromny i ekstremalny rejon położony w centralnej części Ameryki Południowej. Spotkałem tam wodza Indian, który był na mszy z JP2 podczas jego pielgrzymki do Paragwaju. Po mszy Papież spotkał się z mieszkańcami Chaco. Po tym spotkaniu nasz misjonarz (ks. Zdzisław Książek SDB), odniósł wrażenie, jakoby Papież trochę za mało wspomniał o losie Indian. Widząc jego wątpliwości, wódz natychmiast zripostował tymi słowami < dla was europejczyków słowa dużo znaczą, dla nas Indian wystarczy jeden gest. To, że wasz „wódz” chciał się z nami spotkać, dla nas to znaczyło więcej, niż potok słów>…
Jaka to trafna uwaga, nieprawda?

O tak, bardzo trafna. Zbyt często dajemy się nabrać na słowa a zapominamy o ważnej ewangelicznej wskazówce, że :”Poznacie ich po owocach”(Mt 7:15-20). Pana osobiste doświadczenie Jana Pawła II?

– W 1987 roku Papież był w Łodzi. Stałem wśród tłumu ludzi, kiedy Papież w papa mobile przejeżdżał ulicą Piotrkowską. Kiedy mnie tak mijał, to poczułem powiew świętości… To powinno wystarczyć, jako bardzo osobista odpowiedź na to pytanie? Szukajmy tego „powiewu świętości” codziennie, Polacy tego potrzebują, Europa tego potrzebuje, a także cały świat.

Piotr Zarębski: Reżyser, operator i producent filmowy. Laureat wielu międzynarodowych i krajowych festiwali i przeglądów filmów dokumentalnych. Członek m.in. Stowarzyszenia Filmowców Polskich, Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych oraz Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

r

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *