Walczą o czyste i zdrowe Hutki


MIESZKAŃCY HUTEK NIE CHCĄ PRZEMYSŁOWEJ OCZYSZCZALNI KOŁO SWOICH DOMÓW

Mieszkańcy Hutek w gminie Konopiska nie chcą przemysłowej oczyszczalni ścieków w pobliżu swoich domów. 26 stycznia 2019 r., przy OSP w Hutkach, publicznie protestowali przeciwko budowie oczyszczalni przez lokalną firmę Hurt-Pol i zamanifestowali swoje oburzenie.
– Walczymy o czyste, zdrowe Hutki, dla naszych dzieci, dla siebie i dla przyszłych pokoleń – mówią mieszkańcy Hutek. Są oburzeni, bo o budowie oczyszczalni dowiedzieli się w listopadzie ubiegłego roku, choć wszelkie decyzje zapadły w 2014 roku, kiedy wójtem był Jerzy Socha. Nie godzimy się na taką inwestycję pomiędzy domami. Nie wiemy, jakie będzie jej oddziaływanie na środowisko i na ludzi – mówią.

Wszelkie decyzje w sprawie inwestycji zapadły w sierpniu 2014 roku po roku od złożenia wniosku firmy. Przez cztery lata przeleżakowała w biurku, a ujawniona została tuż po ubiegłorocznych wyborach do samorządów.
– Najgorsze jest to, że wszelkie decyzje się uprawomocniły i poprzez cztery lata było to ukrywane, a ja nic o tym nie wiedziałem. Teraz odkręcanie całej sprawy może skończyć się poważnymi kosztami dla gminy, bo inwestor jest nieprzejednany – mówi wójt gminy Konopiska Jerzy Żurek. Jak dodaje, gdy tylko otrzymał pisma od mieszkańców, sprawę przekazał do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. – To jednak procedury długotrwałe. W piątek mamy nadzwyczajną sesję w sprawie tej inwestycji. Sprawa jest trudna, choć jest punkt zaczepienia, ponieważ przedsiębiorca na dzisiaj ma niewielką produkcję, a przewiduje znaczne zwiększenie ilości ścieków. Zaproponowana technologia pozostawia wiele do życzenia, ale nie chce słuchać mieszkańców. To wydaje się być mocno niepokojące – mówi wójt Żurek.
Planowana lokalizacja oczyszczalni znajduje się w linii zabudowy mieszkaniowej. Przy tym, najbliższe zabudowania znajdować się będą w odległości ok. 80 m od inwestycji. Mieszkańcy w raporcie środowiskowym inwestycji dostrzegają wiele niedomówień, ale też i niebezpiecznych zapisów. Oczyszczalnia ma przerabiać docelowo aż 600 metrów sześciennych ścieków dziennie i teoretycznie ma służyć niewielkiemu zakładowi przetwórstwa rybnego w Hutkach, który obecnie wytwarza ok. 40 metrów sześciennych ścieków dziennie. Kiedy oczyszczalnia zacznie działać zachodzi uzasadnione podejrzenie, że Hutki staną się zlewnią okolicznych, trudnych do utylizacji, a zarazem niebezpiecznych ścieków. Aprobaty Urzędu Gminy w Konopiskach, Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, Sanepidu. Wód Polskich i Starostwa w Częstochowie udzielone zostały pomimo ewidentnego przekroczenia norm prawnych w zakresie zanieczyszczenia wód powierzchniowych chlorkami oraz powietrzna w zakresie średniorocznej zawartości siarkowodoru. Nie uwzględniono także zagrożeń wynikających z przekroczenia norm hałasu, długotrwałego oddziaływania na organizmy ludzkie różnorodnych związków chemicznych, możliwości zaistnienia sytuacji kryzysowych z powodu transportowania ścieków niebezpiecznych wozami asenizacyjnymi oraz zagrożeń dla unikatowych form flory i fauny, występujących w pobliży cieku wodnego, do którego wlewane będą tzw. ścieki oczyszczone, ścieki, zawierające m.in. ponad 7 ton chlorków dziennie oraz metale ciężkie, charakterystyczne dla ścieków rybnych. Zagrożenia te wynikają wprost z raportu o oddziaływaniu na środowisko, przygotowanego na rzecz inwestora, a stanowiącego podstawę wydania decyzji administracyjnych. Ponadto planowany teren inwestycji nie był objęty planem zagospodarowania przestrzennego, ale chroniło go studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gminy Konopiska, według którego teren inwestycji nie był przeznaczony do infrastruktury technicznej, a podlegał ochronie przed ekspansją gospodarczą i urbanistyczną, w tym m.in. poprzez występowanie na tym terenie fragmentów Ekologicznego Systemu Obszarów Chronionych (ESOCH). Istnieje zatem realne zagrożenie, że w przypadku powstania inwestycji miejscowość Hutki i część Rększowic zostaną wyludnione – przedstawiają argumenty mieszkańcy Hutek.
Mają świadomość występujących zagrożeń, zdają też sobie sprawę z drastycznego spadku wartości ich nieruchomości. Są zdeterminowani i będą walczyć o środowisko i o swoje zdrowie. Są też oburzeni, że inwestor z nimi nie che rozmawiać. – Inwestora po raz pierwszy widziałam dopiero na pierwszym spotkaniu w listopadzie ubiegłego roku. Chcemy, aby budowę tej oczyszczalni przeanalizować pod kątem życia mieszkańców i środowiska. Inwestor wystąpił do gminy o wydanie pozwolenia na budowę oczyszczalni z podkreśleniem, że jest ona dla jego własnych potrzeb. Jakie one są, jeśli w operacie jest wykazane produkcja do 600 metrów sześciennych ścieków na dobę. Ciężkie samochody cysterny mają jeździć przez 16 godzin dziennie. Kto na to pozwolił? Dlaczego jeden człowiek ma pacyfikować całą wieś i inne miejskości, przez które płynie rzeka. Ale jeśli ktoś sądzi, że będzie mógł spuszczać do rzeki zanieczyszczenia to grubo się myli – ostrzegają mieszkańcy.
Obecny wójt Jerzy Żurek inwestycję otrzymał w spadku po poprzedniku. Jednak mieszkańcy zarzucają mu, że nic zrobił, aby sprawę wyjaśnić, bo o inwestycji mieszkańcy dowiedzieli się dopiero pod koniec 2018 r., w momencie rozpoczęcia prac budowlanych. Wcześniej nie mieli możliwości wzięcia udziału w postępowaniu środowiskowym i składania ewentualnych wniosków i opinii. Na tym polega problem, że ta informacja została przed nami ukryta. Obecny wójt rzeczywiście nie podpisał tej decyzji, ale nic przez cztery lata swego urzędowania w poprzedniej kadencji nic zrobił, aby naświetlić nam sprawę mówią mieszkańcy. Nie mogą uwierzyć w to, że inwestycja za kilkanaście milionów złotych nie będzie dla nich szkodliwa. Najbardziej boimy się zanieczyszczenia wód i gleby, a wiemy że do tego dojdzie. Skażenie spowoduje choroby, a one najszybciej dopadną nasze dzieci. A dlaczego? Ponieważ droga, podarowana mieszkańcom, która prowadzi do tej oczyszczalni, jest naszą jedyną drogą rekreacyjno-spacerową. Dzieci tu jeżdżą rowerkami i na deskorolkach. Na pewno nie będzie to możliwe między jadącymi cysternami – mówią mieszkańcy Hutek.
Niektórzy mieszkańcy czarno widzą możliwość zatrzymania budowy. – Niestety, teraz można jedynie wrócić do etapu podpisywania decyzji i wykorzystać fakt nieprzeprowadzenia konsultacji społecznych, co uniemożliwiło nam wypowiedzenie swoich opinii. Jeśli organy odwoławcze stwierdzą rażące naruszenie prawa, to wówczas będzie podstawa do zanegowania decyzji przez starostę mówi jeden z mieszkańców.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *