PO 80 LATACH OFIARY KRWAWEGO PONIEDZIAŁKU WOŁAJĄ O GODNY POCHÓWEK


Relacja z ekshumacji ofiar niemieckiej zbrodni z 4 września 1939 roku

Na początku lipca, w czasie trwających prac budowlanych przed częstochowską bazyliką archikatedralną, w pasie zieleni od strony ul. Krakowskiej, na głębokości około dwóch metrów natrafiono na szczątki ludzkie. Po przybyciu na miejsce autor niniejszego tekstu nie miał wątpliwości, że mogą to być szczątki ofiar tzw. Krwawego Poniedziałku, czyli niemieckiej zbrodni wojennej dokonanej przez żołnierzy Wehrmachtu na mieszkańcach Częstochowy 4 września 1939 roku. Ewentualne potwierdzenie tej tezy stanowiłoby prawdziwą historyczną sensację. Na proweniencję szczątków wskazywało przede wszystkim miejsce ich odnalezienia. Latem 1939 roku, po obu stronach placu archikatedralnego przygotowano rowy przeciwlotnicze, które w razie wojny miały stanowić schronienie dla ludności cywilnej na wypadek nalotów niemieckiego lotnictwa. Przebieg i kształt rowów znany jest z niemieckich zdjęć archiwalnych wykonanych 3 września 1939 roku, zarówno z ziemi, jak i z powietrza. Z przekazów świadków tamtych wydarzeń wiemy, że rowy te zostały wykorzystane jako zbiorowe mogiły osób zamordowanych na placu oraz w samej katedrze. Z zachowanego materiału archiwalnego oraz sprawozdania Bolesława Kurkowskiego, który w lutym i marcu 1940 roku nadzorował prace ekshumacyjne w Częstochowie, wiemy także, że nigdy nie przeprowadzono żadnych ekshumacji z rowów przeciwlotniczych przed archikatedrą. Jedyne szczątki jakie wydobyto w pobliżu, należały do czterech osób zmarłych w szpitalu polowym z ran odniesionych w wyniku bombardowania, które pochowano we wspólnej mogile pod krzyżem misyjnym znajdującym się przy ścianie archikatedry. Sytuacja ta nie uległa zmianie także po wojnie. Choć sprawę sygnalizował Jan Pietrzykowski, w latach 1945–1949 pełniący funkcję prokuratora badającego zbrodnie niemieckie z okresu okupacji w Częstochowie i regionie, nie podjęto żadnych kroków zmierzających do jej ostatecznego wyjaśnienia.
2 lipca 2019 roku, w przededniu 80. rocznicy tamtych tragicznych wydarzeń, ofiary „postanowiły” o sobie przypomnieć. Przeprowadzone przez Instytut Pamięci Narodowej prace ekshumacyjne potwierdziły bowiem słuszność hipotezy postawionej na początku prokuratorskiego śledztwa (prowadzonego przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach). Szczątki znajdowały się w pierwszym (od strony archikatedry) ramieniu rowu przeciwlotniczego, na głębokości dwóch metrów, a więc na takiej, na jaką zgodnie z instrukcjami saperskimi wykopano rów. Ułożenie szczątków ofiar wskazywało, że zamordowane osoby wrzucane były bezładnie jedna na drugą, co w kilku przypadkach powodowało trudności natury metodycznej. Ogółem, na około pięciometrowym odcinku rowu wydobyto szczątki od 11 do 12 osób, w tym mężczyzn i kobiet, a rozbieżność w liczbie wynika z faktu, że część z nich została uszkodzona w czasie prac budowlanych, a część niezauważona została wydobyta wraz z ziemią już wcześniej. Ofiary znajdowały się w różnym wieku, a jedna z nich najprawdopodobniej była osobą nieletnią przy której odnaleziono m.in. daszek od czapki gimnazjalisty. W tym miejscu należy przytoczyć relację naocznego świadka tamtych wydarzeń, Wiesława Ludwikowskiego, która może stanowić pewien trop: (…) Niemcy postawili na tym placu, naprzeciwko schodów do katedry karabin maszynowy i strzelali. Straciłem tu kolegę, miał wtedy, tak jak ja, 15 lat. Chodziliśmy razem do szkoły (…). Zamordowane osoby wrzucane były do rowów wraz z rzeczami osobistymi; w trakcie prac odnaleziono wiele przedmiotów w tym m.in. damskie i męskie zegarki naręczne i kieszonkowe (wskazówki jednego z nich zatrzymały się na godz. 4.40), portfele z pieniędzmi, luźny bilon (w tym złotówki i grosze), klucze, grzebienie polskiej produkcji, spinki do włosów, lusterko damskie z fotografią aktorki Shirley Temple na odwrocie, biżuterię (w tym m.in. obrączkę i srebrny pierścionek), pudełeczko po kremie, przybory do pisania, notatnik w skórzanej oprawie, zabawkowego żołnierzyka, spinki do mankietów, pastę do zębów wraz ze szczoteczkami, guziki, pozostałości damskich torebek, pasków do spodni i szelek, strzępy ubrań oraz obuwie damskie i męskie. Jedna z czaszek w okolicy części potylicznej posiadała wlot po kuli karabinowej, inna z kolei miała zmiażdżoną część twarzową. Obecnie odnalezione szczątki poddawane są szczegółowym oględzinom w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie, natomiast przedmioty poddano konserwacji. W części prac ekshumacyjnych, prokuratora i pracowników IPN ochotniczo wsparli członkowie Stowarzyszenia Historycznego Reduta Częstochowa oraz Grupy Częstochowskiej Perun.
Podsumowując, dotychczasowe rezultaty ekshumacji i badań wykazały, że do potwierdzonej liczby ofiar wynoszącej 227 osób można dopisać co najmniej 11 kolejnych. Na dzień dzisiejszy oficjalny bilans zamordowanych wynosi zatem 238 osób, choć należy pamiętać, że całkowita liczba ofiar była znacznie wyższa i miała wynosić 671 osób. Szczątków wielu z nich nigdy nie odnaleziono. Część Niemcy wywieźli (150 osób) w nieznane miejsce, a część nadal spoczywa w zbiorowych grobach w centrum miasta. W tym miejscu warto przypomnieć, że ulicznych „aresztowań” i egzekucji dokonywali żołnierze niemieckiej 46 Dywizji Piechoty gen. mjr. Paula von Hase, który obecnie w Niemczech z powodu udziału w próbie zamachu na Adolfa Hitlera uznawany jest za „bohatera” walki z „reżimem narodowo-socjalistycznym”. Szczególnie złą sławą okryli się żołnierze bawarskiego 42 Pułku Piechoty, którzy odgrywali jedną z pierwszoplanowych ról w czasie Krwawego Poniedziałku. I nie był to koniec zbrodniczego szlaku tej jednostki w Polsce. Dwa dni później, w Kajetanowicach żołnierze 42 Pułku Piechoty w bestialski sposób zamordowali 79 osób, a następnie zbezcześcili ciała ofiar, miażdżąc je kołami dział.
Na zakończenie autor pragnie podkreślić, że jest wielce prawdopodobne, iż w dalszej części rowu znajdują się kolejne szczątki ofiar Krwawego Poniedziałku. W 80 lat po tych dramatycznych wydarzeniach z historii miasta Częstochowy sprawą oczywistą wydaje się konieczność wydobycia pozostałych szczątków, ich zbadanie, godny pochówek i ostateczne zamknięcie tej kwestii. Jesteśmy to winni ofiarom tej jednej z największych zbrodni niemieckich dokonanych w Polsce we wrześniu 1939 roku. W innym przypadku, w samym centrum miasta nadal będziemy spacerować po zbiorowym grobie obywateli miasta Częstochowy, którym 4 września 1939 roku nie było już dane powrócić do domu…

Adam Kurus

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *