Upamiętniono ofiary niemieckiej obławy na Rakowie z 1944 roku


3 listopada 2024 r. w Sanktuarium św. Józefa na Rakowie poświęcono tablicę pamiątkową ku czci ofiar niemieckiej obławy sprzed 80 lat, jaka miała miejsce na Rakowie, Ostatnim Groszu, Błesznie i we Wrzosowej. Niemcy aresztowali wówczas 157 osób podejrzanych o konspiracyjną działalność wymierzoną przeciw okupantowi. Część aresztowanych zmarła lub zginęła później w obozach koncentracyjnych. Fundatorem tablicy jest częstochowski historyk dr Mariusz Kolmasiak, którego pradziadek, współpracujący z Armią Krajową i jego brat zostali wówczas pojmani, i ponieśli śmierć w niemieckiej niewoli. Uroczystości przewodniczył biskup pomocniczy Archidiecezji Częstochowskiej ks. dr Andrzej Przybylski.

 

W niedzielne południe uroczystość rozpoczęło krótkie wystąpienie dr. Kolmasiaka, który przedstawił przebieg tragicznego wydarzenia. W nocy z 3 na 4 listopada 1944 r. siły niemieckie w liczbie 250 uzbrojonych funkcjonariuszy i żołnierzy otoczyło południowe dzielnice Częstochowy oraz Wrzosową po czym według listy wchodzili do domów osób podejrzanych o działalność konspiracyjną. Pojmani wówczas zostali m. in. pradziadek fundatora tablicy – Jan Holeczek (współpracujący z Armią Krajową) oraz jego brat, który widząc nadjeżdżających Niemców pobiegł do niego, by go ostrzec (niestety nie udało im się uciec obławie), a także Marian Federak, założyciel Klubu Footbalowego Racovia, który później zmienił nazwę na znany nam obecnie RKS Raków. Jan Holeczek jeszcze w swoim domu został przez Niemców ciężko pobity, czego musiały słuchać jego żona i dwie córki ukryte w sąsiednim pokoju. Młodsza z nich, babcia dr. Kolmasiaka, była dla niego przez lata depozytariuszką tej tragicznej historii. Historyk nadal pracuje nad ustaleniem tożsamości wszystkich pojmanych wówczas osób i ich dalszym losem. Dotąd znanych jest jedynie 37 imion nazwisk zatrzymanych i ich późniejsze losy.

Następnie przeszła procesja trzech kapłanów i osób posługujących do kościelnej kruchty, gdzie ks. bp Przybylski poświęcił tablicę przy zaciągniętej warcie honorowej młodzieży klas mundurowych częstochowskich szkół średnich, a krewni ofiar obławy złożyli wiązanki kwiatów. W uroczystości wzięli udział także Rafał Piotrowski, naczelnik Wydziału Edukacji Miasta Częstochowy, wójt i zastępca wójta gminy Kamienica Polska Artur Furmański i Iwona Lisek, a także liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele: Częstochowskiego Oddziału Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Częstochowskiego Oddziału Związku Piłsudczyków Rzeczpospolitej Polskiej, nauczyciele i uczniowie częstochowskich szkół: ZSTiO im. S. Żeromskiego. ZS im. J. Kochanowskiego, ZS Samochodowych, ZS im. B. Prusa, PSP nr 7, PSP nr 34, PSP nr 26, Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 3, PSP nr 32, Stowarzyszenia Przyjaciół Szkół Katolickich. Wszystkich przywitał kustosz Sanktuarium ks. Marek Kundzicz, a bp Przybylski odnosząc się w słowie wstępnym do pocztów sztandarowych stwierdził, że reprezentują oni bardzo ważne dla Częstochowy środowiska.

Główny celebrans w swojej homilii nawiązał do pamiętnych wydarzeń oraz czytanego fragmentu Ewangelii św. Marka, w którym Jezus wskazał na najważniejsze przykazania: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” i „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Konkluzją kaznodziei było stwierdzenie, że wojny to efekt braku miłości Boga i bliźniego. Biskup Przybylski podkreślił także wagę hasła ze sztandarów: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, jego znaczenia dla budowy postaw patriotycznych.

Dr Kolmasiak w wypowiedzi dla Gazety Częstochowskiej podzielił się osobistą refleksją. – Dzisiejsza uroczystość w Sanktuarium św. Józefa ma dla mnie dwa wymiary – osobisty i narodowy, które spina wspólny mianownik: miłość do Ojczyzny. Tablica jest bowiem aktem upamiętnienia ofiar niemieckiej obławy, mojego pradziadka i jego brata – którzy byli dla mnie od dziecka symbolem poświęcenia dla Ojczyzny, ale także wszystkich osób, pojmanych i straconych przez niemieckiego okupanta. Mój pradziadek był związany z Armią Krajową i został za to aresztowany, a jego brat, choć był przypadkową ofiarą, również jest bohaterem. Nie zawahał się, aby ostrzec swojego brata przez Niemcami. Niestety oprawcy byli szybsi i aresztowali obu. Pradziadek zmarł w obozie koncentracyjnym, a jego brat został zastrzelony w Marszu Śmierci. Dzisiaj w mojej świadomości ta historia rodzinna zyskuje ukoronowanie, ponieważ dzięki tej tablicy upamiętniliśmy losy mojego pradziadka, jego brata i innych aresztowanych wówczas osób, z których wiele zginęło w obozach koncentracyjnych. I kiedy ci, którzy znają tę historię z opowieści świadków odejdą, to dla kolejnych pokoleń tablica będzie dowodem, ówczesnych tragicznych zdarzeń. Będzie ich świadkiem, który nakaże chronić i kultywować pamięć o tych bohaterach – powiedział Mariusz Kolmasiak.

Historyk zamierza dalej pracować nad ustaleniem personaliów pozostałych aresztowanych osób i ich późniejszych losów. Liczy na to, że uda mu się dotrzeć do osób posiadających cenną wiedzę na ich temat i ocalić ją dla potomnych.

Maciej Świerzy

 

Podziel się:

1 komentarz

  • GRZEGORZ JASINSKI pisze:

    Mam pytanie do Pana Mariusz Kolmasiaka , czy przypatkiem natknal sie na nazwisko Ryszard Kotlinski . Byl takze aresztowany przez Nimcow i wywieziony do obozu na Majdanku gdzie zginal . Wiem tylko ze byl w Ak , mieszkal na Dabiu . Pozdrawiam Grzegorz Jasinski

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *