Narodowe siły zbrojne (II)


Na szczęście dla ludności polskiej, ze względu na szczupłość komunistycznych sił, rozpalenie spirali terroru udało się czerwonej partyzantce tylko w niewielkim stopniu.

Przykładem tego typu działania może być “zamach” bojówki GL na “Cafe Club” w Warszawie 24.10.1942 r., kiedy to członkowie GL wrzucili przez okno do kawiarni parę granatów. W odpowiedzi Niemcy aresztowali 50 niewinnych Polaków jako zakładników1. “Zamach” na “Cafe Club” znalazł swoje nienależne miejsce w historii oporu antyniemieckiego za sprawą komunistycznej propagandy, tkwi jednak w podręcznikach historii i wszelakich kalendariach po dziś dzień. Takiego miejsca nie znalazł, chwalebny z całą pewnością czyn Brygady Świętokrzyskiej NSZ, a mianowicie wyzwolenie 5. maja 1945 roku kobiecego obozu koncentracyjnego w Holyszowie na Słowacji, skąd żołnierze NSZ uwolnili ok. 2 tys. kobiet, w tym przetrzymywanych w potwornie nieludzkich warunkach, ok. 300 Żydówek. Dzięki śmiałej akcji żołnierzy BŚ NSZ Żydówki uniknęły spalenia żywcem w specjalnie przygotowanym do tego baraku. Załoga obozu składająca się z ponad stu SS-manów rozkaz unicestwienia baraku z Żydówkami miała wykonać w momencie zbliżania się wojsk amerykańskich :

“(…) W pewnej chwili podszedł do mnie mój adiutant ppor. Zygmunt (Borowiecki) z meldunkiem, że po lewej stronie znajdują się dwa baraki, podwójnie otoczone płotem z drutu kolczastego pod prądem elektrycznym. Brama zamknięta jest na łańcuchy z kłódkami. Drzwi baraków również pozamykane. Z małych okienek wyglądały wychudzone twarze i słychać było głośne wołanie o pomoc. Natychmiast kazałem przyprowadzić komendanta obozu. Na moje pytanie o powód zamknięcia i odizolowania tych dwóch baraków odpowiedział, że na rozkaz Hitlera są w nich zamknięte więźniarki pochodzenia żydowskiego. Budynki te, wraz ze znajdującymi się kobietami, miały być oblane benzyną i spalone w momencie zbliżania się Amerykanów. (…) Chciałem wejść do wnętrza, ale makabryczny widok, jaki ujrzałem, zatrzymał mnie w progu. Z mroków budynku, wydostawał się na zewnątrz potworny odór wydzielin ludzkich zmieszany z wonią rozkładających się trupów. Z tych czeluści, na światło dzienne wypełzały z wielkim płaczem radości, pozostałe przy życiu kobiety (…)”.
Tak wyzwolenie obozu wspominał dowódca Brygady Świętokrzyskiej Antoni Dąbrowski “Bohun”2.
Fakt przejścia BŚ przez linię frontu niemieckiego, będącego wynikiem doraźnego porozumienia dowództwa BŚ z lokalnymi dowódcami niemieckimi, był przez dyspozycyjnych historyków PRL przez całe lata naświetlany jako synonim współpracy NSZ z Niemcami. Jest to obraz nad wyraz fałszywy. NSZ walczyły z Niemcami z całą zaciekłością. To patrol NSZ pod dowództwem wachm. Tomasza Wójcika, ps. “Tarzan”, zlikwidował z zasadzki dowódcę 174. Dywizji Rezerwowej Wehrmachtu gen. por. Kurta Rennera. Był to najwyższy stopniem oficer niemiecki zlikwidowany przez polskie podziemie. 1. września 1944 r. pod miasteczkiem Radoszyce na Kielecczyźnie czternastoosobowy oddział NSZ pod dowództwem sierż. Aleksandra Wilczyńskiego, ps. “Wilk”, powstrzymał niemiecką grupę pacyfikacyjną składającą się z ponad pięćdziesięciu SS-manów wspieranych samochodem pancernym. Po pewnym czasie z pomocą NSZ-owcom przyszła 5. Kompania 2. Batalionu 3. Pułku Piechoty AK pod dowództwem porucznika Kazimierza Olchowicza, ps. “Zawisza”, oraz oddział NSZ – AK pod dowództwem kpt. Wiktora Matyni i kpt. Józefa Wyrwy, ps. “Stary”. Niemiecka ekspedycja została powstrzymana za cenę siedmiu zabitych i sześciu rannych polskich partyzantów3. Niemcy stracili dziewiętnastu zabitych i dwudziestu rannych. To tylko jeden z epizodów walki NSZ z niemieckim okupantem oraz współdziałania bojowego z AK.
Żołnierze NSZ zapłacili po “wyzwoleniu” straszliwą cenę za swą walkę z dwoma okupantami, to ich tropiono bezlitośnie, mordowano w kazamatach bezpieki, zabijano skrytobójczo. Często wyrokiem śmierci był już sam fakt przynależności do Narodowych Sił Zbrojnych. Podstępnie w wyniku prowokacji w roku 1946 wymordowano ok. 200 żołnierzy kpt. Henryka Flamego, ps. “Bartek”, działającego na Śląsku, jego samego zamordowano ( mimo, iż ujawnił się podczas “amnestii”) 1. grudnia 1947 r strzałem w plecy w restauracji w Zabrzegu k. Czechowic. Tych, których nie zamordowano w wyniku obław i prowokacji, czekały straszliwe tortury w kazamatach bezpieki. We wspomnieniach kapelana więziennego księdza Jana Skiby, będącego świadkiem wielu egzekucji w kazamatach UB we Wrocławiu, szczególnie boleśnie brzmi jedna relacja :

“(…) Dziewczyna w wieku 18-19 lat, chłopcy po 20 lat. Wszyscy zmaltretowani, wiadomo jak byli traktowani. Po odczytaniu wyroku dałem im do pocałowania krzyżyk (…) Oni krzyczą: “Niech żyje Polska ! Niech żyje NSZ !”. (…) Salwa. (…) Zmasakrowane zwłoki posiekane kulami, trzech strzelało do jednego4.”.

Rozpocząłem mój artykuł cytatem z wypowiedzi bohatera literackiego, osoby fikcyjnej, chciałbym zakończyć go powyższymi słowami, wypowiedzianymi przez ludzi którzy wykrzyczeli je w obliczu śmierci z rąk wroga. Słowa te stanowią swoistą przeciwwagę dla propagandowego kłamstwa serwowanego Polakom przez wiele lat. Niestety, również dzisiaj słychać echa dawnego łgarstwa historycznego.

1 Władysław Pobóg – Malinowski, Najnowsza Polityczna Historia Polski, t. 1 okres 1939 – 1945, s. 412-413.
2 Marek Jan Chodakiewicz, Narodowe Siły Zbrojne “Ząb”, Przeciw Dwu Wrogom, W-wa 1999 s. 222,
Patrz również : Antoni Bohun – Dąbrowski, Byłem dowódcą Brygady Świętorzyskiej NSZ. Pamiętnik dowódcy, świadectwa żołniery, dokumenty, Londyn 1984 r., s. 160
3 Tamże, s. 198, patrz również : Wojciech Borzobochaty, ” Jodła” Okręg Radomsko-Kielecki ZWZ-AK 1939 – 1945 W-wa 1984 r. s.146,308.
4 Marek Jan Chodakiewicz , Narodowe Siły Zbrojne “Ząb” Przeciw Dwu Wrogom, W-wa 1999 s. 229

ANDRZEJ KRZYSTYNIAK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *