Jego dzieło nie umarło


WSPOMNIENIE

Męczeńską śmiercią zginęło wielu kapłanów. Jednym z nich był ks. Stanisław Guzik, proboszcz parafii pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Dźbowie. W tym roku minęła 61. rocznica jego tragicznej śmierci w obozie Dora-Nordhausen

Ksiądz Stanisław Guzik urodził się 18. listopada 1905 r. w Przesławicach (powiat miechowski), w rodzinie od pokoleń pielęgnującej wiarę w Boga i miłość do ojczyzny. Maturę zdał w 1928 r. w V Gimnazjum Państwowym w Krakowie. Tegoż samego roku rozpoczął edukację w Seminarium Duchownym Diecezji Częstochowskiej w Krakowie. Święcenia kapłańskie z rąk biskupa Teodora Kubiny otrzymał 4. czerwca 1933 r.
Posługę duszpasterską ks. Stanisław Guzik rozpoczął w parafii św. Józefa Męczennika w Częstochowie, gdzie powołano go na stanowisko tymczasowego wikariusza. Pracował tam, z krótką przerwą (przydzielono go na okres kilku miesięcy do pomocy choremu proboszczowi w parafii w Poczesnej) do 26. czerwca 1936 r., kiedy to otrzymał nominację na wikariusza do parafii Wieluń. Tu dał się poznać nie tylko jako opiekun dusz swoich parafian, ale również jako zaangażowany politycznie społecznik. Jego aktywna postawa stała się źródłem nieporozumień i w efekcie 14. lipca 1937 r. ks. Guzik został mianowany ekspozytorem nowo utworzonej parafii w Dźbowie. Potraktował to jako wyzwanie. Od razu podjął się budowy kościoła parafialnego i w ciągu dwóch lat załatwił wszelkie formalności i zgromadził materiały budowlane. Nadto, w 1938 r., dzięki staraniom Komitetu Obywatelskiego, w którym działał, postawiono w Dźbowie pomnik ku czci 23 młodych Legionistów, mieszkańców Dźbowa, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r. Pomnik ten przeszedł swoistą historię. Na początku wojny Niemcy wyrwali z niego tablicę z nazwiskami Legionistów. W 1946 r. w jej miejsce wstawiono tablicę upamiętniającą śmierć Polaków rozstrzelanych podczas okupacji. Zapomniano wówczas o tablicy upamiętniającej Legionistów. To nie dawało spokoju bratankowi Romana Hęci, jednego z poległych żołnierzy (zginął w 1917 r. i jego nazwisko również umieszczone było na tablicy), Kazimierzowi Hęci. Pan Kazimierz był świadkiem odsłonięcia pomnika w 1938 r. Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Częstochowie upoważnił go do powołania Społecznego Komitetu Rekonstrukcji Pomnika. Przy wsparciu działaczy Konfederacji Polski Niepodległej w Częstochowie doprowadził do ponownego wmurowania tablicy z nazwiskami poległych Legionistów. Akt odsłonięcia pomnika miał miejsce 12. maja 1995 r. – Tym sposobem dzieło księdza Guzika nie umarło – podkreśla Kazimierz Hęcia.
Rozpoczętą budowę wspomnianego wyżej kościoła przerwał wybuch drugiej wojny światowej. Niemcy skonfiskowali zgromadzony materiał. Parafię w Dźbowie wcielono do Rzeszy Niemieckiej, rozpoczynając jednocześnie germanizację mieszkańców. Na szczęście z zerowym skutkiem. Mieszkańcy stawili opór najeźdźcy, również ksiądz proboszcz nie ustawał w pracy kapłańskiej, której przyświecał duch polskości i patriotyzmu. Mieszkańcy mocno doświadczyli terroru okupanta, który miał na celu złamie ich oporu; w listopadzie 1943 r. na rynku w Dźbowie Niemcy rozstrzelali 10 więźniów polskich. Dźbowianie nie ugięli się, nie ugiął się i ks. Stanisław. Nadal współpracował z ruchem oporu, pomagał parafianom przetrwać i zachować godność Polaka. Ze swojej parafii, wbrew Niemcom, uczynił kolebkę polskiej kultury katolickiej. Mieszkańcy Dźbowa do dziś pamiętają osobę księdza Guzika. Kazimierz Hęcia wspomina go z wielką estymą. – Ksiądz mocno zaangażował się nie tylko w pracę duszpasterską, był bardzo oddany mieszkańcom, szczególnie dzieciom i młodzieży. Krzewił ducha patriotyzmu i wiary. Organizował lekcje historii, polskiego, religii, uczył muzyki. Założył Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej i Żeńskiej, przygotowywał liczne imprezy i uroczystości kościelne, wspierał materialnie najuboższych mieszkańców. Sam żył bardzo skromnie, był wzorem dla wszystkich, przychylnym każdemu człowiekowi. Darzyliśmy go wielkim szacunkiem – opowiada pan Hęcia. W nocy z 18. na 19. listopada 1944 r. gestapo zrewidowało plebanię i znalazło dowody współpracy księdza z partyzantami. Z niewiadomych do dziś przyczyn nie aresztowano go wówczas. Mimo namów mieszkańców ks. Guzik nie zdecydował się na ucieczkę. Dopiero rano, gdy przyjechało gestapo z Konopisk, postanowił uciec. Niestety, próba nie powiodła się, gdyż w czasie ucieczki złamał nogę. Został schwytany i uwięziony w więzieniu w Blachowni. Przebywał tam przez 40 dni, torturowany, bez jakiejkolwiek pomocy lekarskiej. Mimo to nie udało się Niemcom złamać ks. Guzika, nie wydał miejsca pobytu partyzantów. Ciężko chorego, z infekcją złamanej nogi, przewieziono go do Grossrosen, stamtąd do obozu koncentracyjnego w Dora-Nordhausen. Jak wynika z relacji ks. Jana Rzymełko, ks. Stanisław Guzik zmarł o godz. 1.30 w nocy 10. marca 1945 r. Ciało księdza spalono w krematorium. Parafianie w 25. rocznicę założenia parafii ufundowali pamiątkową tablicę poświęconą swojemu pierwszemu proboszczowi, ks. Stanisławowi Guzikowi.

W artykule wykorzystano informacje z książki Jan Pietrzykowskiego “Walka i męczeństwo”.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *