Rezerwat z pustelnikiem i dawną hutą szkła


Od parafii do parafii w byłym województwie (130)

Prowadzącą na teren kościoła w Boronowie alejkę zdobi domkowa kaplica z zabytkową figurą św. Jana Nepomucena (na zdjęciu). Datowana na połowę XVIII w., znajdowała się pierwotnie w pobliskiej wiosce o nazwie Zumpy, należącej do parafii w Boronowie. Również do tej samej parafii należy miejscowość Dębowa Góra. Na wschodnim skraju tej ukrytej w lasach wioski odnajdziemy następną domkową kaplicę, kryjącą także bardzo starą figurę św. Jana Nepomucena (na zdjęciu). Świątek ten ulokowany jest przy dawnym szlaku granicznym i był świadkiem żegnania przez księży pielgrzymów udających się z Boronowa do Częstochowy. Dębowa Góra ma w swej historii ważny moment, jakim było przybycie tutaj kolonistów niemieckich. Stało się to w 1774 r., gdy na obszarze ponad 40 ha wyrębu leśnego powstało osiedle robotników przybyłych z Prus. Zatrudniani przy pracach leśnych oraz w istniejącej wtedy hucie szkła (stąd nazwa pobliskiej leśniczówki “Huta Szkła”), wyspecjalizowali się także w wyrabianiu drewnianych gontów, z których zasłynęła Dębowa Góra. Teraz na tych terenach mamy rezerwat przyrody. Utworzony w 1959 r., nosi nazwę “Rajchowa Góra”. Na niewielkim wzgórzu leśnym (o wys. 313 m), ukrytym w głębi lasów boronowskich, miał niegdyś zamieszkiwać pustelnik o nazwisku Rajch. Śladem po nim miała być kapliczka stojąca tutaj jeszcze do początku XX w. oraz drzewa owocowe napotykane w tym leśnym ostępie. Teraz obszar 8 hektarów wielogatunkowego lasu mieszanego z udziałem wielu drzew pomnikowych (na zdjęciu) jest chroniony. Jeden z bezimiennych strumyków leśnych, jakie biorą tutaj początek, zasila źródła pobliskiej Liswarty. Natomiast odcinek szutrowej drogi prowadzącej z Dębowej Góry do wspomnianej już leśniczówki to dawne torowisko kolejki wąskotorowej, którą wywożono drewno z lasu. Wjeżdżając od strony Boronowa do Koszęcina, napotkamy jeszcze jedną niezwykłą kapliczkę przydrożną. Doskonale widoczna, bo stojąca na wysokim wzgórku (na zdjęciu), ma bardzo tragiczną historię. Otóż ten sztucznie usypany kopiec nosi nazwę “Słupisko”. Określenie to wywodzi się z czasów, gdy Śląsk należał do Austrii, a właścicielem Koszęcina był książę Sparwein (koniec XVI w.). Człowiek ten był niezwykle okrutny dla poddanych, zmuszał ich do nieludzkiej pracy w swym majątku. Tych, którzy się buntowali, poddawano okrutnym torturom. Właśnie na tym wzgórku były wkopane wysokie słupy, do których przywiązywano niepokornych ludzi, pozostawiając ich tak aż do śmierci. Gdy wieść o tym dotarła do Wiednia, cesarz Habsburg przepędził tyrana i mieszkańcy mogli wreszcie odetchnąć. Jednak na wzgórzu nadal było słychać jęki zamęczonych ludzi. Postawiono więc tutaj wysoki krzyż, modląc się przy nim za dusze zmarłych. W końcu XIX w. ozdobiono to miejsce murowaną kaplicą i obrazem dwóch apostołów. Są to święci Jan i Paweł, których obrano za patronów Koszęcina.

ANDRZEJ SIWIŃSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *