Leszek Hudziak: „Nie ma co liczyć na to, że drużyny przeciwne będą się podkładać”


– Każda seria kiedyś musi się skończyć. W naszym przypadku nastąpiło to dzisiaj. Można powiedzieć, że zbyt szybko. Zespół z Wrześni pokazał naprawdę bardzo dobrą grę, choć przed tym meczem zajmował przedostatnie miejsce w tabeli. Pierwsza liga jest bardzo specyficzna. Tutaj każdy może wygrać z każdym – mówił nam tuż po spotkaniu z APP Krispol Września terner Exact Systems Norwida Częstochowa, Leszek Hudziak. Zapraszamy do lektury!


Panie trenerze, pierwszy set zupełnie nie zwiastował tego, co później działo się w tym spotkaniu. Partia otwarcia była wygrana przez Was do 15. W następnych dwóch zwyciężyli goście. Po czwartym secie doprowadziliście do tea-breaka, którego też niestety przegraliście. W tym momencie, po całej grze, nasuwa się chyba tylko jedno słowo: Szkoda…

– Każda seria kiedyś musi się skończyć. W naszym przypadku nastąpiło to dzisiaj. Można powiedzieć, że zbyt szybko. Zespół z Wrześni pokazał naprawdę bardzo dobrą grę, choć przed tym meczem zajmował przedostatnie miejsce w tabeli. Pierwsza liga jest bardzo specyficzna. Tutaj każdy może wygrać z każdym. Nie ma co liczyć na to, że drużyny przeciwne będą się podkładać. Pierwszego seta wygraliśmy bardzo gładko. Nic zatem nie zwiastowało naszej przegranej. Ale po naszej stronie było także zbyt dużo błędów przy piłkach trudnych, sytuacyjnych, przy których podejmowaliśmy ryzyko. I to się niestety nie opłaciło. Dlatego to wszystko wyglądało tak, jak wyglądało…

Mówi Pan o tzw. „trudnych piłkach. A co jeszcze, Pana zdaniem, mogło zaważyć na tym, że zakończyliście ten mecz jednym punktem?

– Myślę, że na pewno tutaj zaważyła zagrywka, która co prawda od dłuższego czasu była naszym bardzo mocnym atutem. No ale dzisiaj w tym elemencie nie było tzw. „powera”, który wcześniej nam towarzyszył. Tutaj też popełnialiśmy za dużo błędów. Stąd też jakość tej zagrywki, wprowadzanej, kierunkowej, nie była taka jak do tej pory.

Teraz znów nie czas na odpoczynek, bo już w środę (11 stycznia – przyp. red.) czeka Was kolejne spotkanie, tym razem w Tauron Pucharze Polski. Proszę powiedzieć, czy w związku z przebiegiem dzisiejszego pojedynku z APP Krispol Września, zmienicie swój tryb przygotowawczy co do starcia z MKS-em Będzin?

– Nie. Do każdego zespołu, czy to z dolnej czy górnej części tabeli, przygotowujemy się tak samo. Czy to będzie teraz drużyna z Będzina w Pucharze Polski w środę, bądź ekipa z Nowej Soli już w 1. Lidze w sobotę. Obydwa te mecze będziemy chcieli wygrać. Taki „zimny prysznic” też nam na pewno się przyda, żebyśmy nie byli „głowami w chmurach”. Tak więc, jutro dzień odpoczynku, a potem zaczynamy cykl przygotowań do dwóch najbliższych meczów w przyszłym tygodniu.

Jeśli chodzi o mecz z MKS-em Będzin, na pewno nadzieje może dawać to, że już raz wygraliście z tą drużyną, właśnie tutaj w Częstochowie w ramach Tauron 1. Ligi. Jednak tym razem będzie to już mecz w innych rozgrywkach. A jak wiadomo, każde rozgrywki rządzą się swoimi prawami…

– Zarówno my, jak i Będzin będziemy chcieli przejść do następnej fazy Pucharu Polski. Z naszej strony z pewnością nie będzie żadnego odpuszczania. Tak samo zresztą jak ze strony Będzina. Być może MKS nie będzie miał wówczas atutu własnego boiska, bowiem to spotkanie mamy zagrać w Hali Sportowej „Łagisza”, a więc nie w tym obiekcie, na którym zespół z Będzina rozgrywa na co dzień swoje mecze. Nie ma jednak większego znaczenia, w której hali będziemy grać. Na pewno to będzie zacięty pojedynek. My w Hali Sportowej Częstochowa zwyciężyliśmy 3:2, więc na pewno będzinianie zamierzają się nam zrewanżować.

Dziękuję za rozmowę.

– Dzięki.

Rozmawiał: Norbert Giżyński

Foto. Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *