Jesiennie w Miejskiej Galerii Sztuki. Czterdzieści lat minęło


Miejska Galeria Sztuki w
Częstochowie pod koniec
lutego zaprezentowała dwie
wystawy związane z
Ogólnopolskim Plenerem
Malarskim „Jurajska Jesień”.
W Galerii można było zobaczyć
efekt pracy artystycznej z
ostatniego, 40. pleneru –
„Mirów 2014” oraz
retrospektywny przegląd z
całego 40-lecia tego
artystycznego przedsięwzięcia
ph. „Jurajska Jesień – Motywy
i Interpretacje”. Całość
ekspozycji – niezwykle bogata
i różnorodna – jest swoistą
odsłoną dużej części dorobku
częstochowskiej kultury.

– Wystawa, zbudowana na archiwalnych zbiorach Galerii –
zdjęciach, plakatach, filmach i obrazach – niesie ogromne
wzruszenia. Ale Jurajska jesień”, to przede wszystkim wystawa
interpretująca pejzaż. Tę tendencję z pewnością wymusza tytuł
pleneru; choć były i takie, które narzucały inne techniki i
środki wyrazu. Uczestniczyłam w pięciu plenerach, a pamięć
najbardziej mi zapadł ten pierwszy, w Hucisku. Każdy plener był
swoistym wydarzeniem artystycznym, bo w każdym uczestniczyły
różne osoby, również spoza kręgu częstochowskiego. W następnym
roku zaczynamy kolejną czterdziestkę, bo musimy tę tradycję
kontynuować – komentuje wydarzenie Urszula Łyko-Katus, prezes
ZPAP w Częstochowie

Dzisiaj prezentujemy kilka wspomnień uczestników plenerów.

Stanisław Banek, jeden z inicjatorów przedsięwzięcia
– To kawał wspaniałej historii. Wielu artystów, którzy brali
udział w plenerach już nie żyje: Janina Kędziora, Tadeusz
Kulisiewicz, Stefan Chabrowski, Ryszard Osadczy. W pierwszym
plenerze w Żarkach uczestniczyło czternaście osób, wielkich
osobowości artystycznych. Mieszkaliśmy w domu prywatnym,
stołówka była w garażu. Przy organizacjach wyjazdów bardzo
pomagał nam Marcin Batorek z Urzędu Miasta Częstochowy.
Powodzeniem, ze względu na wyjątkowe widoki, cieszyło się Orle
Gniazdo w Hucisku, gdzie odbyło się blisko dziesięć plenerów,
ale również Zaborze, Podlesice, Kroczyce.

Jadwiga Wosik

– Komisarz pleneru „Mirów 2014” i jednocześnie komisarz całej
wystawy – Barbara Szyc – sięgnęła do historii i powiązała ją ze
współczesnością. Efekt niecodzienny i niepowtarzalny. Moja
osoba zalicza się do historii, prezentuję mój jurajski gobelin
„Skamieniałości”. Te zatrzymane w ramach emocje artystów, to
potężny ładunek piękna. Historia wielu twórców, których
odbieraliśmy z głębokim oddechem i wzruszeniem.

Włodzimierz Karankiewicz
– Dwukrotnie uczestniczyłem w Plenerze Jurajskim, raz jako
komisarz w 1990 roku, a drugi raz, gdy kuratorem był Jacek
Sztuka, autor słynnego już filmu z tego pleneru „Juras”.
Pamiętam pierwszy, bo dużo rozmawialiśmy o koncepcji pleneru,
jakie elementy malarskie kultywować, czy bardziej piękno
regionu i klasyczne malarstwo, które podkreśla to piękno, czy
nastawiać się szukanie współczesnego języka wypowiedzi, na
poszukiwania formalne czy kolorystyczne, niekoniecznie związane
z fotograficznym przekazem malarskim. Udało się nam wprowadzić
w życie ten drugi zamysł, zapewne przez zestaw osób, które
uczestniczyły plenerze.
Plener jurajski, to przedsięwzięcie które tkwi już w historii
Polski. Jest on znakomitą dokumentacją tego, co się dzieje w
sztuce, również naszego regionu.

Teresa Tarach-Ryczko
– Pierwszy mój plener był w 1992 roku, jako pokłosie mojej
pierwszej wystawy indywidualnej w Galerii Bon Art w
Częstochowie, którą przygotowałam w krótkim czasie po dyplomie,
jeszcze jako mieszkanka Dusseldorfu. Potem spadło na mnie
zainteresowanie mediów, miałam wywiad w telewizji regionalnej,
w radiu, recenzje w prasie i od Tadeusz Koseli otrzymałam
zaproszenie do udziału plenerze. Czułam się wyróżniona i
zadowolona, bo miałam przyjemność spotkać wielu kolegów. Z
plenerów wspominam najmilej panią Adelę Wiśniewską, którą
przyjaźnię się do dzisiaj.

Barbara Szyc, komisarz wystawy
– To wystawa, którą zrobiłam z wielką przyjemnością. Czuję, że
jest to materiał na album, będący połączeniem sztuki, natury,
krajobrazu jurajskiego, artystów, tematów. Przez lata
nagromadziło się mnóstwo obrazów, zdjęć, relacji, opowieści,
nawet bardziej prywatnych, których bohaterami są wielcy
artyści, jak przykład Duda-Gracz. Te plenery mają swoją
specyfikę. Dorośli ludzie wymyślają śmieszne dowcipy
sytuacyjne, prowokują, jest atmosfera żartu, wielkiej
przyjaźni, sympatii, tak jak za czasów studenckich. Ale obok
śmiechu jest praca. Świetnym piewcą klimatu pleneru jest Lubos
Werner, który zawsze podkreśla, że nigdzie nie ma tak wielkiego
nieba jak na Jurze; że nigdzie nie ma takiej prahistorii, którą
na Jurze czuje się namacalnie, takiej zmienności wielobarwnego
krajobrazu, uzależnionej od pory roku i upływającego czasu.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *