Promienny uśmiech mistrza


Powrót polskiej reprezentacji olimpijskiej z zakończonych właśnie igrzysk w Atenach to jedno z najbardziej smętnych wydarzeń mijającego tygodnia. Umykający chyłkiem przed kamerami sportowcy (jeszcze niedawno podobno pretendenci do najwyższych olimpijskich trofeów), niepewne miny trenerów i działaczy to widok, którego nie osłodził nawet promienny uśmiech Roberta Korzeniowskiego. Na koniec jeszcze farsa z plotkami o dymisji szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Stanisława Paszczyka przelała czarę goryczy.

Choć może należałoby stwierdzić, że czara goryczy przelana został już dawno, jakieś parę lat temu, odkąd w polskim sporcie zaczęli decydować “wychowankowie” byłego szefa UKFiS – u, Aleksandra Kwaśniewskiego. Wywołany “do tablicy” Stanisław Paszczyk, to przecież bezpośredni sukcesor obecnego prezydenta na urzędzie i od długiego czasu jego wierny kamrat. Oczywiście Paszczyk jest w pełni odpowiedzialny nie tylko za ateński blamaż, ale również – przynajmniej częściowo – za ogólnie lichą kondycję polskiego sportu. Sportu, w którym (co trzeba podkreślić) aż roi się od utalentowanych, głodnych zwycięstwa zawodników, którym od paru lat dane jest oglądać “pudło” z daleka.
Zamiast sukcesów sportowców, coraz wyraźniej natomiast widać, panoszącą się patologię w klubach i związkach sportowych, kadrze narodowej i polskim ruchu olimpijskim. Znawcy tematu twierdzą, że polski sport to istne grzęzawisko, w którym brylują cwaniacy, złodzieje i oszuści. Deprawacja sięgnęła wszystkich grup: od działaczy sportowych, po samych zawodników. Przy tym ci ostatni, wiadomo: często młodzi, naiwni i niedoświadczeni nie zawsze nawet zdają sobie sprawę, że stają się narzędziem w rękach wyrafinowanych spryciarzy, zawsze gotowych do zgarnięcia jakiejś doli za wszystko: za dobry kontrakt klubowy, umowę sponsorską, czy też kontrakt za reklamę. W tej grze nie ma sentymentów. Jeżeli wśród sportowców znajdzie się jakiś młody idealista, który nie chce podporządkować się panującym w grupie regułom – spotka go za to kara. A czas przecież tak szybko leci. Najlepiej o tym wiedzą sportowcy, którym zegar biologiczny tyka jakby szybciej, szczególnie wtedy, gdy przyjdzie im grzać ławę…
Oczywiście problem nie dotyczy wszystkich środowisk i klubów. Zdarzają się działacze i trenerzy, którym sukces ich podopiecznych autentycznie leży na sercu. Są to ludzie zaangażowani w pracę szkoleniową do tego stopnia, że poświęcają jej własny czas, serce a często nawet prywatne pieniądze, ale takich – jak widać po wynikach z Aten – jest jak na lekarstwo.
Dlatego pomysł prezydenta Kwaśniewskiego, aby odszedł Paszczyk nie jest pomysłem złym. W końcu ktoś powinien wziąć odpowiedzialność za cały ten rozgardiasz i chaos. I nie chodzi tutaj o jakąś fałszywie pojęty narodowy zawód, choć przyznam, że to też jest element całej sprawy. Raczej ująłbym się tutaj bardziej za tymi młodymi, ambitnymi młodymi ludźmi. To oni są mamieni wizją sukcesu, to oni ciężko pracują na treningach, by na koniec stać się ofiarą, jedynie narzędziem do zarabiania ciężkich pieniędzy przez bandę nierobów.
Może diagnoza tej sytuacji jest właśnie wytłumaczeniem promiennego uśmiechu mistrza Korzeniowskiego, który kończy karierę i który wobec układów w świecie sportu, z którymi notabene jako zawodnik toczył nieustanną walkę, nabierze wreszcie odpowiedniego dystansu.

ARTUR WRZOCHA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *