Wystarczy tylko chcieć


Od 20 lat obserwuję stały brak inicjatywy wśród zwykłych ludzi. Bardzo nieliczne są wyjątki, które tym bardziej jaskrawo pokazują powszechnie panujące przekonanie a zarazem samousprawiedliwienie – „ a cóż ja mogę zrobić”.

Sama wielokrotnie porywałam się z przysłowiową motyką na słońce i przyznam, że w zasadzie kończyło się to pełnym sukcesem. Romantycy mieli chyba rację mierz siły na zamiary. Któż przed laty wierzył w powstanie ogólnonarodowego ruchu narodowowyzwoleńczego „Solidarność”, pokonanie komunistów i wybicie się na niepodległość?
Szkoda tylko, że w roku 1988 ogół społeczeństwa nie wziął spraw Polski w swoje ręce i zgodził się na bierne przyglądanie się transformacji. No i jak się to skończyło każdy widzi. Niestety. Najgorsze jest jednak to, ze dotąd pokutuje powszechne przekonanie, że ktoś coś zrobi za nas, że w zasadzie nic od nas nie zależy. Jest czas wyborów i to takich, które mają bardzo wielki wpływ na nasze życie codzienne. Na dziury w drogach, na jakość edukacji w pobliskiej szkole a nawet zdrowie. Są to wybory samorządowe. To od nas zależy czy wybrani przez nas radni będą służyć dobru ogólnemu czy zaspakajać własne ambicje i służyć dobru, ale własnemu czyli swojej kieszeni.
Dwadzieścia lat czekam na przebudzenie narodu, na jego samoorganizację i chęć decydowania o sobie. Rzadko spotykam ludzi, którym się coś jeszcze chce, którzy próbują na własnym podwórku, czyli w swoim najbliższym otoczeniu mieć wpływ na to, co się dzieje a nie czekać na urzędnicze decyzje. Trzy lata temu poznałam Halinę Żwirską zupełnie przypadkowo. Opracowywała do Encyklopedii Solidarności biogram, mojej przyjaciółki z Australii Grażyny Pławskiej. Byłam miło zaskoczona jej profesjonalizmem. Zrobiła to po prostu dobrze. Wtedy dowiedziałam się, że ma lata praktyki w wydawnictwach. Była też redaktorem naczelnym Częstochowskiego Biuletynu Oświatowego adresowanego do nauczycieli. Może praca w Wojewódzkim Ośrodku Metodycznym, szerokie zainteresowania etnograficzne, historyczne, dziennikarskie i społeczne sprawiły, że jest skuteczna w każdej pracy, której się podejmie.
Dwa lata temu spotkałyśmy się ponownie. Została członkiem Rady Programowej TVP Katowice z polecenia Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Nasza pierwsza kadencja to walka nie tylko o utrzymanie telewizji regionalnej, ale i walka z ustawą, która zdaniem wszystkich specjalistów w dziedzinie mediów i socjologii zniszczyłaby media publiczne. Postanowiłam walczyć. Miałam za sobą całą Radę Programową i co najważniejsze moją wiceprzewodniczącą Halinę Żwirską. Wspólnie zorganizowałyśmy Konferencję Rad Programowych Polskiego Radia i Telewizji, odbyło się 5 ogólnopolskich posiedzeń z udziałem prezesów zarządów głównych, stowarzyszeń twórczych, wybitnych profesorów medioznawców, dyrektorów instytucji kultury itp. Zmobilizowaliśmy władze samorządowe. Szkodliwa ustawa nie przeszła. Nie znaczy to, że media publiczne zostały uratowane. Jak dotąd nie ma woli politycznej w sejmie by zapewnić im stabilne finansowanie. Mamy jednak nadzieję, że i tę sprawę uda się nam załatwić. Kiedy już straciłam wiarę w to, że może się nam udać, Halina przyznała się, że też podjęła się zadania niemożliwego.
Otóż w Częstochowie ktoś wpadł na pomysł, by linię tramwajową poprowadzić kilkanaście metrów od bloków, gdy jest miejsce po przeciwnej stronie jezdni. Mało tego, tory zamiast iść prosto skręcają pod blok. Kto to wymyślił i dlaczego, nikt tak naprawdę nie wie. Tak jest w projekcie. Halina Żwirska zmobilizowała sąsiadów. Powołano komitet i zaczęła w jego imieniu interweniować u Prezydenta i Rady Miasta Częstochowa. Z tego co wiem sprawa jest na dobrej drodze, myślę że będzie można przeprowadzić korekty w projekcie.
Szkoda tylko, że w naszym społeczeństwie jest tak mało Żwirskich. Wyobraźcie sobie Państwo, co by się stało i jak wyglądałby nasz kraj, gdyby takie inicjatywy społeczne były masowe. Gdyby bezduszność polityków i urzędników, a czasem zwykłe ludzkie błędy były natychmiast korygowane przez społeczeństwo. Tak dużo się mówi o społeczeństwie obywatelskim. Niestety nie powstanie ono bez samoorganizacji, bez poznania się nawzajem, bez mądrych decyzji kadrowych, bez świadomości, że tak naprawdę wszystko od nas zależy. Od naszej aktywności i odwagi myślenia, że jednak coś od nas zależy.
To tak mało a zarazem tak wiele!

Członek władz naczelnych Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich SDP
Koordynator Porozumienia Organizacji Niepodległościowych PON
Przewodnicząca Rady Programowej Oddziału TVP S.A. w Katowicach

Jadwiga Chmielowska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *