Kanonizacja i co dalej…


Za nami najważniejsze bodaj wydarzenie ostatnich lat – przynajmniej dla Polaków wierzących w Boga – kanonizacja bł. Jana Pawła II. Niedane mi było być tego dnia ani w Rzymie, ani w żadnym kościele. Byłam w klinice. Akurat terminy wyznaczone i nic zrobić się nie dało. Tak miało być, po prostu.

Może, dlatego przeżyłam te kilka godzin wyjątkowo. Wespół z trzema Paniami z Sali stałyśmy wpatrzone w ekran telewizora starając się uchwycić każdy gest Papieża Franciszka, każde jego słowo. I nie sama formuła przecież była najważniejsza. Najważniejsze było, że ten nowy Święty to NASZ PAPIEŻ! To daje nadzieję, że kolejny Święty orędował będzie u Pana za Polską. O ile będziemy go z wiarą o to prosili… I jak zawsze w takiej sytuacji same największe „autorytety” zabierały głos komentując, czy w ogóle Polacy rozumieją naukę Jana Pawła II, czy nasz katolicyzm płytki czy głęboki, moherowy czy myślący, otwarty na świat czy zaściankowy…. Prezydentowa robiła mężowi zdjęcia z Papieżem Franciszkiem w tle i z prezydentem Kwaśniewskim w przyjacielskim uścisku a Agata Młynarska z Piotrem Kraśko płakali niemal ze wzruszenia wspominając Jana Pawła II, Papieża Polaka. I śmieszno i straszno. Chociaż pewnie, jak ma się te 50+, nic nie powinno dziwić. No niestety, tak mam, że: obłuda, pycha, głupota, podłość, bezczelność, właściwie ich skala, zawsze będą dla mnie zaskoczeniem. Czy dla tego pokroju ludzi istnieje jakaś granica zaprzaństwa? Czy dla władzy, kasy, poklasku są w stanie zrobić dosłownie wszystko. Nawet pewien aktor, co to znany, uznany, w świecie bywały, pozwolił był sobie na upomnienie nas Polaków, że to niby powierzchownie, bezmyślnie i ludycznie wierzymy. No przecież on wie, musi wiedzieć. W końcu zagrał w niejednym zagranicznym filmie, nawet takim o depresji Papieża, który wolałby być aktorem niż głową Kościoła Katolickiego. A poza tym w filmie o katastrofie smoleńskiej, to nie chciałby zagrać. I tu ma szczęście, bo chyba nikt mu nie proponował, więc jednego stresu ma mniej. Po kanonizacji był długi weekend. Pogoda nie dopisała, bo z pewnością 10 lat w Unii Europejskiej czcilibyśmy wiele dłużej i radośniej. 3 maja – Konstytucja, wiadomo. Na tę okoliczność w TV nie było tym razem pułkownika Kwiatkowskiego, ale film BBC o … psach – najlepszych kumplach człowieka, a później Franek Dolas, Pancerni, amerykańskie powtórki, czyli: Witaj Majowa Jutrzenko po Dworakowskiemu i Braunowskiemu. Sorry, takie mamy telewizje, jakie gwiazdy – z abonamentu. Sami widzicie, że trzeba na gwałt prywatyzować! Wesoło nie jest i za granicą. Ukraina krwawi. Niemcy rozmawiają, Francuzi robią kasę na Ruskich a Ameryka – jak to ma ostatnio w zwyczaju – stawia ultimatum. Pożywiom, posmotrim. Jedno pewne – nasz nowy Święty będzie mocno zajęty! I oby starczyło mu dla rodaków cierpliwości…

Anna Dąbrowska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *