Moja historia


21 lat to był dla mnie piękny wiek. Studia, imprezy, dziewczyny, praca dorywcza aby jakoś finansowo funkcjonować. Oprócz nauki żadnych zobowiązań. Jeżeli pojawiały się jakieś problemy rozwiązywane były w miarę szybko i bezpowrotnie. Przyjemne i beztroskie życie studenta.

21 lat to był dla mnie piękny wiek. Studia, imprezy, dziewczyny, praca dorywcza aby jakoś finansowo funkcjonować. Oprócz nauki żadnych zobowiązań. Jeżeli pojawiały się jakieś problemy rozwiązywane były w miarę szybko i bezpowrotnie. Przyjemne i beztroskie życie studenta.
Jednak pewnego dnia uległo to zmianie w ułamku sekundy. Wcześniej tego typu historie zdarzały się w telewizji, ale nie w moim otoczeniu.
Pojechałem ze znajomymi na majówkę nad rzekę, przy okazji były urodziny kolegi więc był i alkohol. Po dwóch piwach poszliśmy popatrzeć na rzekę. Było straszny upał, tyle że maj więc nikt nie myślał o kąpieli, lecz mimo to ja skoczyłem do wody na główkę nie znając dna. Dlaczego? Nie wiem do tej pory. Gdy znalazłem się w wodzie coś było nie tak, próbowałem ruszać rękoma i nogami lecz bez żadnych efektów. Z wody wyciągnęli mnie koledzy i zawieźli do szpitala, a tam prześwietlenia, badania, itd… ależ ja się bałem, zwłaszcza, gdy pielęgniarki mówiły “ale się urządziłeś”…
Potem czas płynął rytmem szpitala i Centrum Rehabilitacyjnym.
Będąc w Reptach na rehabilitacji po raz pierwszy zauważyłem osoby siedzące na wózkach aktywnych tzn. przeznaczonych do samodzielnego poruszania się. Wyglądali na ludzi pewnych siebie mimo ich niepełnosprawności i to mi zaimponowało. Wypełnili mi wniosek na obóz dla osób niepełnosprawnych po urazach rdzenia kręgowego, organizowany przez Fundację Aktywnej Rehabilitacji z Warszawy.
Czekałem i w końcu się doczekałem. Zaprosili mnie do Spały koło Tomaszowa Mazowieckiego.
Jak tam przyjechałem i zobaczyłem osoby prowadzące ten obóz wiedziałem, że trafiłem w dobre miejsce. Zajęcia prowadziły osoby na wózkach a pomagali im wolontariusze.
Na tym obozie dużo się nauczyłem i dużo zobaczyłem w co nie uwierzyłbym gdybym nie widział tego na własne oczy. Uczyli nas poruszać się na wózkach, podjeżdżać pod krawężniki czy chodniki, zjeżdżać samodzielnie ze schodów, pływać pomimo niepełnosprawności. Pokazywali również ćwiczenia które miały nas usprawnić fizycznie i wiele innych rzeczy.
Zajęcia nie dotyczyły tylko usprawniania się fizycznego. Codziennie były prowadzone “pogadanki” dotyczące osób niepełnosprawnych na takie temat jak odleżyny, urologia, prawa osób niepełnosprawnych, sport niepełnosprawnych itd.
Wywiozłem z tego obozu same pożyteczne doświadczenia i wiedzę potrzebną do codziennego funkcjonowania. Dowiedziałem się tam również o sporcie, który mnie zainteresował: rugby na wózkach.
Jako że lubiłem sport skontaktowałem się z klubem Sitting Bulls Katowice, bo taki był najbliższy i pojechałem na trening. Od razu mnie to wciągnęło, tylko że miałem problem z dojazdem i nie jeździłem trenować zbyt często.
Koledzy zaprosili mnie na zawody które sami organizowali i tam postanowiłem coś zrobić żeby trenować regularnie. Ta atmosfera, która panowała w czasie meczy, nerwowość, radość z wygranej czy smutek z przegranej pochłonęła mnie i postanowiłem coś zrobić, aby trenować regularnie i stać się członkiem drużyny. Nie było to takie łatwe, ale wynosząc doświadczenia z obozu Aktywnej Rehabilitacji i opowieści osób go prowadzących wykombinowałem sobie, że będę jeździł pociągiem. Mama jak to usłyszała to pomyślała że żartuję, bo jak ktoś samemu na wózku z niedowładami rąk może jeździć pociągami? Jednak jak postanowiłem tak zrobiłem, przez co stałem się bardziej samodzielny i zauważyłem, że mogę podróżować po Polsce sam i nie jestem ograniczony przez niepełnosprawność. Dla chcącego nie ma przeszkód…
Rugby trenuję cały czas. Jest to sport przeznaczony dla osób z uszkodzeniem rdzenia kręgowego w części szyjnej czyli tak zwanych tetraplegików, choć w Europie grają już osoby które niekoniecznie są tetraplegikami, ale mają jakieś niedowłady kończyn górnych.
Mecze rozgrywane są na hali, piłką do siatkówki, w każdej drużynie gra czterech zawodników o zróżnicowanej sprawności fizycznej, tak że jest to sport który mogą uprawiać osoby zwane w naszym języku “dołamane”, czyli słabsze fizycznie. Gramy oczywiście na wózkach sportowych, nie tych które używamy na co dzień, bo moglibyśmy sobie zrobić jakąś krzywdę, jest to jakby nie patrzeć sport kontaktowy.
Jak na razie zdobyłem tytuł Mistrza Polski, brałem udział w zgrupowaniach kadry narodowej, reprezentowałem nasz kraj na Mistrzostwach Europy w Belgii, a także byłem na kilku turniejach międzynarodowych w Niemczech, Czechach. W każdym razie mam nadzieję, że przygoda z rugby dopiero będzie się rozwijać, gdyż jestem głodny sukcesów.
Poza rugby mam w planach pobawić się w nurkowanie i jazdę na nartach, a kto wie może jeszcze w latanie na motolotni?
Wierzcie mi – niepełnosprawni mogą robić wiele rzeczy i niekoniecznie trzeba mieć na to jakieś wielkie pieniądze.

Pytania:
1. Jak nazywa się fundacja, która organizuje obozy dla osób z uszkodzeniem rdzenia kręgowego?
2. Jak nazywa się klub, w którym gram w rugby?

TOMASZ WILK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *