Co widać a czego nie


Człowiek jest istotą ułomną pod wieloma względami, a obecne czasy wręcz nierozerwalnie powiązane są ze stałą obecnością różnego rodzaju psychologów oraz podobnym ich osobników, aby ratowali nas z wszelkich opresji życiowych. Na szczęście z odsieczą przybywają także „siły postępu”, na czele z Platformą Obywatelską, przyjmując ustawę antyprzemocową.

Mało kto pamięta, że również tego samego dnia nasz parlament głosami koalicji rządzącej odrzucił projekt podwyższenia kwoty wolnej od podatku. Z pewnością zabrakło już im sił po wyczerpującej ustawie, aby rzeczywiście zrobić coś dobrego dla zwykłej polskiej rodziny – przecież żenująco niskie dochody z pewnością stanowią dla niej poważniejszy problem. Natomiast środowiska, które wspomniana ustawa rzeczywiście dotyczy, zapewne jej nawet nie zauważą. Wysokość kwoty wolnej od podatku nie była zmieniana od wielu lat, co sprawiło, że ludzie żyjący w ubóstwie płacą podatek dochodowy od przyznanego im zasiłku. Dzieje się tak ponieważ jest ona o wiele niższa od wspomnianej zapomogi, jednak ustawa antyprzemocowa w tej materii milczy.
W krainie stagnacji i ciepłej wody z kranu żyjemy już osiem lat i jest to czas, po którym można by oczekiwać zasadniczych zmian, bo i okres najdłuższych rządów w ostatnim ćwierćwieczu i jeszcze duże pieniądze z Brukseli… Okazało się jednak, że rozleniwiło to naszych reformatorów i nawet licznik Balcerowicza umieszczony w samym centrum Warszawy nie robi na nich większego wrażenia, chociaż sumy są tam ogromne. Nasze wynagrodzenie, jeżeli ktoś ma pracę, też nie jest rewelacyjne, ponieważ rzeczywisty podatek wynosi ok. 70 proc. – tyle odprowadzamy w formie składek czy różnego rodzaju podatków, chociażby robiąc zwykłe zakupy. Państwo łupi najsłabszych i najmniejszych i dotyczy to zarówno osób jak i firm. Duży może więcej, jak mówi przysłowie, a potwierdza tę mądrość ludową nawet raport NIK o unikaniu opodatkowania przez duże koncerny międzynarodowe. Odrębny problem stanowi również magiczna średnia płaca, która nawet bardziej zaciemnia prawdziwy obraz niż ułatwia jego rozwiązanie, ponieważ dotyczy ludzi zatrudnionych na pełny etat i przez firmy o określonej wielkości. Natomiast największy problem jest z tymi, którzy na głębokich tyłach z trudem wiążą koniec z końcem, jednak nie psują statystyk i dobrego samopoczucia rządzących.

ANNA GAUDY

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *