List otwarty


Od kilkunastu  dni przypomina się w polskich mediach postać Jolanty Gontarczyk-Lange. Po powrocie z Niemiec do Polski w 1988 r. robiła zawrotną karierę polityczną. Już w III RP pełniła od 1990 r. funkcję Sekretarza Generalnego w Demokratycznej Unii Kobiet, a w rządzie SLD-PSL została zastępcą dyrektora Departamentu Administracji Publicznej MSW. Od kilku lat jest prezesem Stowarzyszenia „Pro Humanum”. W czerwcu 2019 r. organizowała Warszawskie Dni Różnorodności, a w grudniu tego samego roku decyzją Prezydenta Warszawy przyznano dla jej fundacji milion osiemset pięćdziesiąt tysięcy złotych na prowadzenie Centrum Wielokulturowości.
Jakież to zasługi dla „upowszechniania i ochrony wolności oraz swobód obywatelskich” ma ta pani, tak hojnie wspierana przez R. Trzaskowskiego,  kandydata na Prezydenta Polski?

 

Zwerbowana w 1977 r. do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa przebywała w latach 1984-1988 jako agentka SB o pseudonimie „Panna” wraz z mężem Andrzejem (agent „Yon”) w Carlsbergu, realizując zadania inwigilowania i rozbijania działalności księdza Blachnickiego.

Byłem bliskim współpracownikiem ks. Franciszka Blachnickiego od pierwszych dni jego pobytu w Carlsbergu. Trafiłem tam przez pośrednictwo ks. abp. Szczepana Wesołego z Rzymu. Współzakładałem ChSWN i organizowałem m.in. Marsze Wyzwolenia Narodów. Dobrze poznałem wszystkich współpracowników, w tym małżeństwo Gontarczyków. Byłem nieobecny w Carlsbergu w czasie tragicznej śmierci Ojca Blachnickiego 27 lutego 1987 r.

Na wiadomość o prowadzonym przez IPN śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci ks. Blachnickiego zgłosiłem się w 2006 r. do prokurator Ewy Koj w Katowicach, deklarując chęć złożenia wyjaśnień. Zostałem poinformowany, że nie będę wysłuchany, gdyż śledztwo zostało umorzone.

Dziś po informacji o wznowieniu śledztwa ponownie zadeklarowałem chęć współpracy z IPN.

 

Nurtuje mnie ciągle wiele pytań i wątpliwości związanych z tą sprawą:

 

  • Dlaczego pospieszono się z pochówkiem, nie przeprowadzając sekcji zwłok zmarłego nagle ks. Blachnickiego? Należało to zrobić zaraz po śmierci, albo w 2000 r. w czasie ekshumacji, względnie z chwilą podjęcia śledztwa w 2005 r., gdy zwłoki spoczywały już w kraju w Krościenku. Sekcji nie przeprowadzono do dnia dzisiejszego.

 

  • Dlaczego informacja o agenturalnej działalności Gontarczyków, którą ks. Blachnicki przed swoją śmiercią podzielił się z najbliższymi, nie została przez nich upowszechniona? Gontarczykowie pozostali po śmierci Księdza w Carlsbergu jeszcze przez kilkanaście miesięcy, a wszyscy nieświadomi ich prawdziwej roli byli narażeni na niebezpieczeństwo.

 

  • Dlaczego prowadząca śledztwo prokurator nie przesłuchała osobiście podejrzanych w sprawie agentów Gontarczyków, ani żadnego z prowadzących ich w MSW oficerów przełożonych? Lista osób składających wyjaśnienia w śledztwie była skąpa i nieadekwatna.

 

  • Dlaczego nie dokonano wizji lokalnej na miejscu w Carlsbergu, gdzie można by przesłuchać szerszy krąg osób, wtajemniczonych w sprawę ?

 

  • Dlaczego nigdy ani IPN ani Polskie Służby nie zwróciły się do służb wywiadu i kontrwywiadu niemieckiego o informacje na temat agenturalnej działalności Gontarczyków na terenie Niemiec ? Niemieckie służby dużo wcześniej posiadały już takie informacje i z niezrozumiałych względów zdecydowały się zatrzymać agentów dopiero wtedy, gdy ci – uprzedzeni – zdążyli się ewakuować na kilka godzin przed przybyciem służb.

 

  • Dlaczego nigdy w tej sprawie nie wypowiedziały się publicznie osoby najbardziej kompetentne z najbliższego otoczenia Ojca Blachnickiego? Brak jasnego stanowiska ze strony tego środowiska pozwala na przedstawianie w internecie najbardziej niedorzecznych i złośliwych relacji, jak choćby ta, z końca maja br. pastora i prezesa Stowarzyszenia „Pojednanie” o tym, że rzekomo: „Franciszek zmarł na własne życzenie (…) a dorabianie na siłę legendy jest nieuczciwe i jest kłamstwem. Wyrządza szkodę zarówno Blachnickiemu, jak i następnym pokoleniom”.

 

Znałem księdza Blachnickiego, charyzmatycznego wychowawcę młodych pokoleń, proroka i wizjonera naszych czasów. Poznałem też haniebną działalność Gontarczyków w Carlsbergu. Nie mogę dziś dłużej milczeć w tej sprawie.

 

Szkodę Czcigodnemu Słudze Bożemu i „następnym pokoleniom” wyrządzają wypowiedzi takie, jak powyższy cytat, zamieszczony w internecie.  To nie służy pojednaniu – Pastorze!

 

Cezary Jan Lis

Ahaus/Niemcy, 01. czerwca 2020

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *