Nie dopuścić do eksmisji


Problem eksmisji Fundacji “Adullam” ciągnie się nieprzerwanie od blisko dwóch lat. Fundacja mieści się przy ul. Ciasnej w Częstochowie, w budynku po byłym przedszkolu firmy “Wełnopol”, będącej w stanie upadłości. Zajmuje go jednak bezprawnie. Systematycznie, co kilka miesięcy wyznaczany jest ostateczny termin eksmisji Fundacji z budynku. Było ich już kilka, wszystkie dotychczas zostały przesunięte w czasie.

Tym razem sytuacja nie wygląda tak różowo. Choć jeszcze niedawno, jak pisaliśmy w poprzednim numerze, wydawać by się mogło, że sprawę uda się wreszcie zakończyć pomyślnie (zarówno prezes “Adullamu” – Elżbieta Piłatowicz, jak i rzecznik prasowy miasta – Ireneusz Leśnikowski, pilotujący sprawę z ramienia magistratu, zgodnie potwierdzali, że nie dojdzie do eksmisji Fundacji, wyznaczonej przez syndyka “Wełnopolu”, na 10 lutego), wszystko wskazuje na to, że groźba zostanie zrealizowana. – Znowu zbierają się nad nami ciemne chmury, ale teraz chyba nie unikniemy wysiedlenia. Miasto, mimo obietnic, nic nie czyni w naszej sprawie. Jedynie czeka, a dni płyną szybko – mówi coraz bardziej przerażona Elżbieta Piłatowicz.
Z czego wynikają te obawy? W ubiegłym roku budynek sprzedano częstochowskiemu lekarzowi, który zamierza urządzić w nim przychodnię. Ten chce odebrać swoją własność, tym samym fundacja musi się po prostu przenieść. Tylko gdzie? – pozostaje pytanie. Obietnice i negocjacje, jak pokazuje życie odbywają się jakby w wirtualnej przestrzeni i nic z nich nie wynika. Miasto, owszem, zadeklarowało pomoc. Doszło już do wielu rozmów z nowym właścicielem budynku, zaproponowano mu w zamian inne lokale, podobne oferty złożono i Fundacji, ale do konsensusu nie doszło. Każda strona przedstawia swoje racje. Lekarz chce budynku usytuowanego w centrum, o podobnej wartości, a w zasadzie nie chce rezygnować z przedszkola przy ul. Ciasnej. Fundacja natomiast potrzebuje lokalu, który spełniałby względne wymogi sanitarne. Zajmuje się bowiem żywieniem ludzi i opieką hostelową, prowadzi również świetlicę środowiskową dla dzieci i młodzieży. W tej sytuacji pomieszczenie musi spełniać wymogi, narzucone przez sanepid.
Dziś, kiedy bieda panoszy się na ulicach, nie można dopuścić do eksmisji instytucji, która pomaga przetrwać wielu ludziom, co szczególnie niezbędne jest zimą. Zostawić ich samych sobie – to byłoby niewybaczalne. W sytuacji krytycznej trzeba radykalnych kroków, a nie oczekiwania na to, co nieuchronne.
– Miasto chce pomóc fundacji, wykazało i wykazuje dobrą wolę, ale sytuacja nie jest prosta. Nie możemy bezprawnie pozbawiać lekarza jego własności. Ani on, ani fundacja nie przyjęli naszych dotychczasowych propozycji. Nie tracimy nadziei i staramy się znaleźć wyjście z tego impasu. Ale może czas pomyśleć o kompromisie – komentuje rzecznik prasowy Urzędu Miasta Ireneusz Leśnikowski.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *