INTERWENCJA. Piaskiem po oczach


„Nie czyn drugiemu, co tobie niemiłe” – tak krótko i treściwie jedna z klientek targowiska obok centrum handlowego „Promenada” podsumowała postępowanie zarządu Stowarzyszenia Kupców „Promenada” w stosunku do pobliskiego niewielkiego targowiska.

Targowisko funkcjonuje od szesnastu lat. Swój towar sprzedaje tu około pięćdziesięciu osób, które zrzeszone są w Stowarzyszeniu Producentów Warzyw, Owoców i Kwiatów. Ciężko pracują na swych polach i w ogrodach, by zarobić na życie.
Przez lata handel przebiegał w oparciu o w miarę dobre stosunki sąsiedzkie, choć czasami niesłusznie zarzucano producentom, że handlują bezprawnie. Od dwóch lat, odkąd prezesem Stowarzyszenia Kupców „Promenada” został Wojciech Lewiński, stosunki pomiędzy obydwoma Stowarzyszeniami zaostrzyły się. – Co rusz kładzie się nam kłody pod nogi. Z jednej strony M1 blokuje nam dojazd na ogólnodostępny parking, z drugiej strony zarząd „Promenady” wymyśla co raz to nowe przeszkody. Zarzuca się nam, że nie płacimy podatków, że handlujemy bezprawnie. A my płacimy dzierżawę terenu i opłatę targową. Płacimy za własną ubikację i wywóz śmieci. Tylko śmieci miesięcznie kosztują nas 430 zł. A w tym roku miasto naliczyło nam jeszcze podatek gruntowy. Za ostatnie pięć lat musieliśmy uregulować 4000 złotych – wylicza Danuta Wawrzak, prezes Stowarzyszenia Producentów Warzyw, Owoców i Kwiatów.
Solą w oku dla konkurencji jest fakt, że kupcy na targowisku sprzedają swój świeży towar, który przyciąga klientów. – Sąsiadom z „Promenady”, którzy przywożą truskawki z Krakowa, nie podoba się to, że mamy zawsze świeże owoce z własnych gospodarstw, że zaoferowaliśmy Miastu chęć udostępnienia sprzedawcom truskawek swoje miejsce, by zlikwidować handel na ulicach – dodaje prezes Wawrzak.
Od kilku tygodni sytuacja stała się bardzo newralgiczna. Producenci odbierają to jak atak personalny. Stowarzyszenie Kupców „Promenada” zaczęło bowiem odgradzać przejście łączące centrum „Promenada” z targowiskiem. Potem rozebrano chodnik, notabene wybudowany przez miasto kilkanaście lat temu. Wreszcie zaczęto odgradzać teren krzakami. Wszystko jest czynione w hałasie i kurzu , co przeszkadza w handlu.
– To teren „Promenady”, więc mogą robić co chcą, ale dlaczego czynią to w taki sposób, by nam dokuczać. Jest pełno kurzu, piasek sypie po oczach. Kiedy grzecznie zwróciliśmy uwagę i poprosiliśmy choćby o zwilżenie ziemi wodą, by tak nie sypać, jeden z robotników odgonił nas używając niecenzuralnych słów – mówi Ewa Witczak ze Stowarzyszenia Producentów Warzyw, Owoców i Kwiatów.
– Takie działania stwarzają też zagrożenie bezpieczeństwa. Jak dojedzie tu choćby pogotowie, a takie przypadki się zdarzały. Ta wyrwa w ziemi bardzo utrudnia chodzenie. Jak mają tu przechodzić niepełnosprawni, osoby starsze, mamy z wózkami?– zapytuje Robert Kajdana ze Stowarzyszenia PWOiK
Prezes Stowarzyszenia Kupców „Promenada” Wojciech Lewiński przepraszał za uciążliwość robotników – hałas, kurz, nerwowość. Jednakowoż stanowczo podkreśla, że prowadzi tylko prace porządkowe. – Chcemy zaznaczyć swój teren poprzez zrobienie porządku, dlatego sadzimy krzaki. Ciągle mamy tu przerzucane śmieci, różne kartony. Pół roku temu był przewrócony kosz. Na tym miejscu chcemy zrobić parking dla pojazdów – twierdzi Lewiński. Ale dlaczego kazał rozebrać chodnik? – To przejście jest dla nas niepotrzebne. Obok jest szeroka droga i ona wystarczy. Chodnik ułożymy w innym miejscu – zapewnia. Na uwagę, że sadzi krzaki już na terenie miejskim, zabierając przy tym spory kawałek terenu należącego do gminy, stwierdza: – Podejrzewam, że miasto nie będzie miało do nas pretensji, że posadziliśmy krzaczki w parku.
Słowa prezesa Lewińskiego oburzyły handlujących na targu. – Zarzuty prezesa Lewińskiego nie są zgodne z prawem. My utrzymujemy porządek, nie zajmujemy ich parkingu – mówi prezes Wawrzak. – Blokady są przykre dla nas, bo traktuje się nas jak piąte koło u wozu, a przecież płacimy podatki Zagradzanie nas jest też niebezpieczne ze względów bezpieczeństwa – dodaje Robert Kajdana.
Działania prezesa Lewińskiego traktują jako złośliwość, a nawet czynienie sobie na szkodę. – – Nie rozumiemy takiej złośliwości. Przecież nie korzystamy z ich parkingów, nie wyrzucamy tam śmieci, nie hałasujemy. Pracujemy spokojnie, sprzątamy po sobie, płacimy podatki. A z drugiej strony przecież jesteśmy też klientami „Promenady”. Tam kupujemy chleb, nabiał, mięso, wędlinę, artykuły tekstylne, ubrania. Tam płacimy rachunki w banku. Teraz przestaniemy być klientami centrum – mówi Ewa Witczak.
Niestety, krótka jest ludzka pamięć. Prezes Lewiński zapomniał już, że kupcy z „Promenady” swój handel zaczynali podobnie jak ci na targiwisku. Dopiero po latach założyli Stowarzyszenie i wybudowali hale. Tymczasem handlującym na targowisku prezes lewiński zarzuca, że stworzyli sobie stowarzyszenie handlowe nie mając do tego żadnych możliwości. – Myśmy mieli parkingi, oni nie mają. Niech miasta da im miejsca na parkingi – stwierdza. Jak dodaje nie widzi innego rozwiązania i nie ustąpi.
Na to dictum prezesa Lewińskiego pani Jadwiga stwierdza: – W Niemczech mur berliński zburzono, by się połączyć, a tu bliscy sąsiedzi tworzą mur, by się oddzielić.
Sprawą zainteresowała się radny miejski Piotr Wrona z klubu Prawo i Sprawiedliwość. Wezwał Straż Miejską, by sporządziła notatkę interwencyjną. Napisał także interpelację do prezydenta. – Tym kupcom trzeb pomóc. Może potrzebny jest jeszcze jeden kosz na śmieci. Na pewno konieczne są tu bezpośredni dostęp do wody i stworzenie warunków do parkowania. Ci kupcy płacą podatki, są pełnoprawnymi użytkownikami terenu, należą im się godne warunki do pracy – mów radny Wrona.

Dodatkowym problem kupcom z targowiska stwarza M1, blokując, zwłaszcza w piątki i soboty, dostęp do swojego parkingu. Zakładane są tam bariery, ochroniarz pilnie pilnuje i nie pozwala, by handlujący mogli tam wjechać. – Parking jest ogólnodostępny i działania M1 nie są dla nas korzystne. Ale jesteśmy nastawieni optymistycznie do M1. W czwartek (16 czerwca – przyp. red.) jesteśmy umówieni z panem Dyrektorem wreszcie zgodził się na rozmowę – mówi prezes Wawrzak.
– Nie jesteśmy złośliwi, ani uciążliwi. Pragniemy jedynie by dali nam spokojnie i godnie pracować – podsumowuje prezes Wawrzak.
URSZULA GIŻYŃSKA

Nasza redakcja skierowała już pytania do dyrektora M1 w sprawie blokady parkingu. Odpowiedzi udzielił Adrian Zawadzki, Dyrektor ds. Marketingu i PR, Rzecznik Prasowy

Na jakiej podstawie prawnej zamykany jest ogólnodostępny parking?
– Parking jest do dyspozycji klientów Centrum Handlowego M1 i dostępny jest w godzinach funkcjonowania M1 Częstochowa. Zamykany jest wtedy gdy centrum zostaje zamknięte i dzieje się to na podstawie obowiązującego prawa.

Dlaczego zamykany jest on dla określonej grupy społecznej?
– Prosiłbym aby nie formułować pytań z tezą sugerującą łamanie przez nas prawa.
Na zakupy do M1 zapraszamy wszystkich i nie ma mowy o jakimkolwiek „zamykaniu dla określonych grup społecznych”. Parking, tak jak wspomniałem wcześniej, jest przeznaczony dla klientów odwiedzających centrum.
Parkowanie przy M1 poza godzinami otwarcia centrum jest niemożliwe z kilku przyczyn.
Po pierwsze – bezpieczeństwa – myślę, że ten aspekt w dzisiejszych czasach rozumie się „sam przez się”.
Po drugie:dla wygody klientów, pracowników i dostawców towarów dla M1. Samochody wjeżdżające na parking w nocy i wczesnym rankiem bardzo często pozostają tam do późnych godzin popołudniowych. Jest to niesprawiedliwe i nieuczciwe wobec naszych klientów i pracowników i utrudnia to prawidłowe funkcjonowanie jednego z najpopularniejszych centrów handlowych w Częstochowie.
Sam problem blokowania parkingu został w dużej mierze nakreślony przez właścicieli i kierownictwo sklepów, którzy to z kolei otrzymują sygnały od niezadowolonych klientów. Koszty utrzymania parkingu w należytym stanie ponoszą właściciele sklepów w M1 – to zrozumiałe, że oczekują oni wolnych miejsc dla ludzi robiących u nich zakupy.

Państwa działanie jest przez tę grupę częstochowian odbierane jako dyskryminacja. Co Państwo o tym myślicie?
– Myślę, że każdy obiekt handlowy powinien zapewniać odwiedzającym najwyższą jakość, wygodę i komfort – staramy się robić to i my. Proszę mieć na uwadze , że M1 odwiedza kilka milionów klientów rocznie. Szczycimy się tytułem „Lidera Jakości Konsumenckiej”, a w ubiegłym roku otrzymaliśmy także „Laur Konsumenta”. To dla nas ważne wyróżnienia, przyznawane na podstawie niezależnych badań konsumenckich przeprowadzanych w również w Częstochowie. Sygnalizują one, że sposób w jaki dbamy o odwiedzających jest właściwy.

Co – Państwa zdaniem – mają te osoby uczynić, aby korzystać z Państwa parkingu?
– Odwiedzać centrum w godzinach otwarcia.

Czy takie praktyki, jak zamykanie parkingu dla wybranych osób, jest stosowane w innych Państwa punktach handlowych, w tym w innych krajach?
– Nie zamykamy parkingu dla wybranych osób – wręcz przeciwnie – zapraszamy klientów w godzinach otwarcia M1 i dlatego chcemy, aby były dla nich wolne miejsca.

Czy jest szansa na zaprzestanie tych praktyk w Częstochowie?
– Zaskakujące w tej sprawie jest to, że działania podejmowane przez zarządcę M1, w dobrej wierze i dbałości o bezpieczeństwo obiektu oraz komfort odwiedzających centrum są poddawane w wątpliwość. Padają sugestie dyskryminacji i bezprawia, podczas gdy nad ignorowaniem podstawowych potrzeb swoich klientów i dostawców przez zarządcę innej przestrzeni handlowej przechodzi się do porządku dziennego.

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *