Coraz bliżej do uniwersytetu


O działaniach Akademii im. Jana Długosza w kierunku utworzenia uniwersytetu w Częstochowie rozmawiamy z rektor AJD, prof. dr. hab. Zygmuntem Bąkiem.

Panie rektorze, rozpoczynając kadencję na stanowisku rektora AJD w 2009 roku otwierał pan Akademickie Centrum Sportu. Teraz trwa budowa siedziby Wydziału Nauk Społecznych. Uczelnia rozwija się, ale czy tylko w sferze budowlanej?
– Po drodze były jeszcze trzy projekty z funduszy unijnych, w tym całkowita przebudowa auli w budynku, przy ul. Armii Krajowej 13/15. Do tego dochodzą trzy inwestycje z funduszy ministerialnych: modernizacja budynku rektoratu przy ul. Waszyngtona, modernizacja budynku Instytutu Plastyki przy ul. Dąbrowskiego i budynku, przy Armii Krajowej 13/15 oraz remonty w budynku przy Armii Krajowej 36. Na dzisiaj wszystkie budynki Akademii przywlekły nową szatę. Są to działania w części materialnej, ale w dążeniu do uniwersytetu ważny jest człowiek i tu stawiamy na wzrost poziomu badań naukowych. Dzięki akcji promocyjnej, którą przeprowadziliśmy z prorektorem prof. dr. hab. Józefem Drabowiczem zwiększyła się liczba projektów badawczych, finansowanych przez Narodowe Centrum Badawcze. To dowodzi, że nasi naukowcy potrafią wygrywać w konkursach z naukowcami innych uczelni. Siedemnaście projektów jakie otrzymaliśmy w ubiegłym roku, to wynik średniej krajowej; reprezentujemy zatem przyzwoity, porównywalny z innymi uczelniami – poziom. Oczywiście nie jest on równy we wszystkich instytutach. Są instytuty okrzepłe, ale także jednostki powołane niedawno, gdzie tematyka badawcza jeszcze się nie ukształtowała.
Ale nade wszystko cieszy nas kolejne prawo doktoryzowania z literaturoznawstwa, które niedawno otrzymał Wydział Filologiczno-Historyczny. Z tym związane jest prawo do prowadzenia studiów doktoranckich, które zamierzamy uruchomić od października 2012 r.

Które instytuty mają tak doskonałe wyniki?
– Aktualnie Wydział Matematyczno-Przyrodniczy oraz Instytuty: Filologii Polskiej i Filologii Obcych.

Literaturoznawstwo jest zatem trzecim kierunkiem, po fizyce i historii, na którym uczelnia ma prawo doktoryzowania. Panie rektorze, czy ten akcent znacząco przekłada się ku utworzeniu uniwersytetu, o którym mówi się od wielu lat i o którym marzy wielu częstochowian?
– Bez wątpienia tak.

Wiele jednak trzeba jeszcze zrobić…
– I robimy. Intensywnie pracujemy nad prawem doktoryzowania z językoznawstwa. Kluczowa jest dla nas plastyka, której wniosek pomimo bardzo dobrej jego siły merytorycznej, został słabo oceniony. Trudno mi to zrozumieć, ale będziemy go udoskonalać. Ponowimy też wniosek z chemii. Trzy prawa doktoryzowania mamy, o trzy kolejne czynimy poważne starania. Z drugiej strony, by poszerzyć wielkość uczelni mamy koncepcję fuzji z Instytutem Teologicznym i z naszej strony jesteśmy otwarci. Jest jeszcze kwestia pomysłu przejęcia Centrum Języków Europejskich. Na razie jesteśmy w fazie słownej deklaracji. Jednak po stronie Kolegium entuzjazmu na razie nie ma, bo pod zarządem Urzędu Marszałkowskiego szkoła ma lepszy status niż miałaby pod egidą Ministerstwa Edukacji i Szkolnictwa Wyższego. Z kolei tamtejsi nauczyciele nie mają stopni akademickich i w naszym systemie są klasyfikowani niżej, co też jest przeszkodą. Warto jednak myśleć o połączeniu, bo jeśli stan prawny Centrum się nie zmieni, to w ciągu dwóch lat będzie ono likwidowane.

W obecnej pana kadencji zapewne nie dojdzie do utworzenia uniwersytetu. Jaka jest szansa, by stało się to w następnej?
– Obecna kadencja kończy się 31 sierpnia, więc w tej na pewno –nie, ale w następnych czterech latach widzę to bardzo realnie. Oczywiście obok naszych starań, wiele jest w gestii polityki ministerstwa oraz niekorzystnych trendów spadku liczby studentów, które według wskaźnika urodzin można przewidzieć jeszcze na dwanaście lat. Dlatego uczelnia, świadoma koniecznych ograniczeń, również kadrowych i finansowych, stara się przesunąć ciężar rozwoju na badania naukowe i tutaj już widać pozytywne wyniki. Będziemy dążyć, by część kadry była opłacana z projektów i prowadziła wyłącznie badania bez dydaktyki. Wysoki poziom badań automatycznie podnosi status uczelni, pracownicy zdobywają kolejne stopnie naukowe, rośnie ich pozycja w kręgach akademickich. Ten kierunek organizacji uczelni jest przyszłościowy i konieczny, gdyż zmniejszy stopień nieodzownych zwolnień kadry. Poprzez podnoszenie poziomu badań pracujemy na trwały budżet. Proszę pamiętać, że odpowiedzialność za finanse spoczywa na rektorze, a trzeba jasno zaznaczyć, że będzie mógł on utrzymać taką kadrę, na jaką będzie miał pieniądze.

Czyli budowa pozycji uczelni na forum krajowym będzie zależeć od ilości i poziomu badań naukowych?
– Podstawowym czynnikiem jest uzyskanie uznania w oczach ekspertów. Włączamy się w ten krwioobieg rozwijając intensywnie poziom badań naukowych. Wygrywa co czwarty nasz wniosek. Pozyskanie tych funduszy, zwłaszcza przez mniejsze ośrodki, nie jest łatwe, tu nie ma taryfy ulgowej. Zapraszamy do współpracy naukowców z ważnych ośrodków w Polsce oraz z uczelni w Europie, USA, Indii. Jeżeli będziemy mieć aktywnych pracowników, zdolnych studentów, laboratoria, jeżeli będziemy prowadzić badania, uczestniczyć w warsztatach, plenerach, to stopniowo będziemy budować wysoki status uczelni. To nie jest praca na rok, dwa. Musimy tu wykazać stabilną formę, co w konsekwencji dobrze posłuży uniwersytetowi. Zapewne ważne są też standardy nauki. Po zakończeniu budowy Wydziału Nauk Społecznych, co ma nastąpić jeszcze w tym roku, etap inwestowania w mury będzie zakończony, gdyż baza lokalowa będzie już na potrzeby uczelni wystarczająca. Jest jeszcze kwestia podniesienia warunków wewnątrz pomieszczeń; na modernizacje czeka jeszcze aula przy ul. Waszyngtona.

Pierwszy pomysł utworzenia uniwersytetu na bazie Akademii im. Jana Długosza i Politechniki Częstochowskiej upadł i zapewne nie tędy droga. Gdzie państwo szukacie sprzymierzeńców do realizacji tego celu?
– Przede wszystkim bez spełnienia kryteriów lobbing nic nie wskóra. Wytyczne daje ustawa prawa o szkolnictwie wyższym i by uzyskać status uniwersytetu trzeba po prostu spełnić kryteria. Ale oczywiście staramy się o finansowe wsparcie władz samorządowych. Wzrost kosztuje – pracę i pieniądze; dodatkowe środki mogą stymulować rozwój. Zabiegaliśmy o 300 tysięcy złotych w budżecie miasta, ale polityczne gierki, mimo starań posła Szymona Giżyńskiego, spowodowały, że to upadło.

Mamy w Częstochowie dwie duże uczelnie państwowe: Akademię im. Jana Długosza i Politechnikę Częstochowską. Czy ich współobecność w mieście opiera się na konkurencji czy konstruktywnej współpracy?
– Określiłbym to terminem: przyjazne sąsiedztwo. Oczywiście na poziomie pracowników naukowych jest współpraca merytoryczna, ale póki co nie mamy wspólnych projektów, które by nas jednoczyły. Potrzebujemy pomocy – to prosimy i ją otrzymujemy, ale wspólnych inicjatyw brakuje.
Praca w kierunku uniwersytetu jest priorytetowa i fundamentalna. Istnienie uniwersytetu dowodzi prężności ośrodka, a korzyści przenoszą się do miasta. Przyjeżdża wówczas kilkanaście tysięcy młodych ludzi, którzy ożywiają gospodarkę. To przyszli potencjalni mieszkańcy, zakładający tu rodziny, tworzący własne biznesy. Młodzi to motor napędowy dla miasta. Ich obecność i praca, to podatki, które w dużej części idą do centrali, ale wracają w postaci dotacji na uczelnię, stypendia.

Jednak Częstochowa się wyludnia, młodzi ludzie opuszczają miasto w poszukiwaniu pracy. Wspomniał pan rektor o spadku liczby studentów. Prezydent Krzysztof Matyjaszczyk przy okazji wizyty chińskiej delegacji w naszym mieście zapraszał młodych Chińczyków do studiowania u nas, ba deklarował nawet im pomoc finansową. Czy pana zdaniem, to dobry kierunek dla częstochowskich uczelni?
– Jest finansowy program ministerialny, mający być zachętą dla uczelni do pozyskiwania studentów z zagranicy. Patrzę na to sceptycznie. Jedynym obszarem w Polsce, gdzie w sposób masowy funkcjonuje ten system są Akademie Medyczne. Prowadzą one anglojęzyczne, odpłatne studia dla obcokrajowców. Zyskuje to zainteresowanie, gdyż studia medyczne na krajach zachodniej Europy są bardzo drogie, a przy tym poziom w polskich akademiach jest wysoki. Takie studia kosztują kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie, więc jest to dla uczelni biznes. U nas odpłatność za studia zaoczne wynosi 3,6 tys. zł. Warto tu zaznaczyć, że obcokrajowcy chcą studiować w krajach, gdzie mogliby się osiedlić, Polska z powodu poziomu dochodów nie jest ich pierwszoplanowym celem. Ludzie chcą studiować w USA, Anglii, Niemczech, we Francji.

Spada liczba studentów. Trudno mówić, że jest to jedynie wina niżu demograficznego. Jak kształtuje się polityka AJD w kwestii urozmaicania kierunków kształcenia, celem przyciągnięcia większej liczby studentów?
– Staramy się zmieniać ofertę edukacyjną, stosownie do odczytywanych potrzeb regionu i rynku. W ostatnich czasach powołaliśmy nowy kierunek: turystyka i rekreacja, biologia oraz inżynieria bezpieczeństwa a o poziom magisterski rozszerzyliśmy wychowanie fizyczne. Teraz do poziomu kształcenia magisterskiego zamierzamy podnieść filologię angielską i germanistykę rozpoczynamy też nabór na studia doktoranckie z zakresu literaturoznawstwa (literatura polska, germańska i angielska) . Jak oceniam, spadek liczby studentów w Częstochowie jest procesem głębszym, niż w innych miastach. Tylko duże ośrodki: Warszawa, Wrocław, Kraków potrafią utrzymać liczbę studentów w uczelniach publicznych, bo w niepublicznych, nawet w tych ośrodkach jest duża tendencja spadkowa. U nas spadek jest większy na studiach niestacjonarnych niż na stacjonarnych. Dokonuje się też silna reorientacja względem kierunków, te o charakterze ogólnokształcącym tracą popularność na rzecz stricte zawodowych, dających nadzieję na znalezienie pracy. Przy czym, trendy te zmieniają się bardzo szybko. Jeżeli pojawi się opinia, że absolwenci danego kierunku mają kłopoty ze znalezieniem pracy, to natychmiast obserwujemy nawet 50-procentowy spadek kandydatów na tym kierunku. Czasem jest to złudne, bo cykl kształcenia trwa trzy i pięć lat, i często, to co dziś jest rekomendowane i popularne, za pięć lat w momencie otrzymywania dyplomu może być zupełnie nieprawdziwe. Zmiana sytuacji rynkowej – bardzo przecież płynnej – sprawi, że pracy może już nie być.

Z czego jest pan rektor – na dzisiaj – najbardziej zadowolony? Czy będzie pan kandydował ponownie na stanowisko rektora?
– Będę kandydował, już to oficjalnie ogłosiłem. A najbardziej zadowolony jestem z podniesienia jakości bazy lokalowej. Wszystkie budynki są w lepszym stanie, niż je zastałem, a to kwestia kilkudziesięciu milionów złotych. Cieszy mój największy projekt, czyli uruchomienie WNS. I wreszcie wzrost poziomu badań naukowych, mierzonych liczbą pozyskiwanych grantów. Za moich poprzedników średnio dwa projekty rocznie dostawały dofinansowanie, a w ubiegłym roku dostaliśmy ich siedemnaście. W moim odczuciu to jakościowy przeskok. To nie stało się tak od siebie, to była systemowa, celowa akcja mobilizacji pracowników, a także wprowadzania zachęt.

A czy są jakieś smutki?
– Liczyłem, że kończąc kadencję będą cztery prawa doktoryzowania, niestety, wniosek plastyków, mający największe szanse, ma największe kłopoty. Dużą troską jest spadek liczby studentów; załamanie jest większe niż oczekiwałem. Odbieram to jako konsekwencję obniżenia statusu Częstochowy, która podupadła administracyjnie i cywilizacyjnie jako ośrodek życia gospodarczego. Ludzie nie widząc tu perspektyw pracy nie są zainteresowani studiowaniem w naszych uczelniach. A te nie odżyją, dopóki nie pojawi się przekonanie, że tu można dostać pracę i żyć godziwie. Jeśli pojawi się w Częstochowie dużo miejsc pracy, to młodzi przylecą tu na skrzydłach.

A przecież w Częstochowie jest najwięcej milionerów w województwie?
– Tu pojawia się problem rozwarstwienia społecznego i kwestia, na ile te miliony są inwestowane w Częstochowie. Bycie milionerem jest czymś pozytywnym, ale prawdziwą z tego wartość dla współobywateli dają stworzone dzięki pieniądzom bogatych częstochowian nowe miejsca pracy, które w konsekwencji przynoszą kolejne miliony. Niestety, często najbogatsi mieszkańcy naszego miasta nie lokują swych interesów w Częstochowie z powodu utrudnień administracyjnych.
Dziękuję za rozmowę.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *