„Dopóki pieśń trwa”


W 73. rocznicę wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau znany częstochowski twórca Wojciech Kołsut zaprezentował przejmujące w swej wymowie przedstawienie „Dopóki pieśń trwa”.
W obliczu narastającej nietolerancji, nacjonalizmu i przemocy rocznica wyzwolenia obozu-symbolu nabiera szczególnego wyrazu.

KL Auschwitz-Birkenau był jednym z ponad 400 obozów niemieckich utworzonych na terenie Europy. Przeprowadzone w nich na milionową skalę ludobójstwo na zawsze powinno pozostać w pamięci historii. Wśród zamordowanych w obozach Auschwitz-Birkenau obok najliczniejszymi grupami byli Polacy i Żydzi.
– Zobowiązani jesteśmy jako naród, który poniósł największe ofiary w czasie II wojny światowej do pielęgnowania pamięci o bohaterach, ale i ofiarach będących obywatelami naszego państwa. Kolejne pokolenia powinny mieć świadomość, że w obozach zagłady każdego dnia rozgrywała się tragedia pojedynczych osób, które w sumie były to miliony ludzkich istnień. Musimy dbać o przekazywanie prawdy historycznej o tym, że obozy koncentracyjne nie były polskie, lecz niemieckie i zwracać uwagę na fakt, kto był ofiarą, a kto katem – mówi dyr. Zespołu Szkół Technicznych Rafał Piotrowski, jeden z głównych organizatorów wydarzenia.
Spektakl pt. „Dopóki pieśń trwa” to symboliczna opowieść o zagładzie i ludzkiej tragedii. – Ta opowieść ma dla mnie znaczenie osobiste – podkreślił Wojciech Kołsut.

Widowisko skłania do refleksji, że nie wolno nam biernie przyglądać się prześladowaniom i poniżaniu drugiego człowieka, bo zawsze pogrom zaczyna się od jednostkowych aktów agresji. Warto pamiętać, że pośród uhonorowanych odznaczeniem „Sprawiedliwy wśród nNrodów Świata”, przyznawanym przez Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Jad Waszem w Jerozolimie, największą grupę stanowią Polacy. Przedstawienie zostało przygotowane przez Wojciecha Kołsuta, którego wsparli nauczyciele Zespołu Szkół Technicznych Aneta Hołodniuk i Marek Fiszer. Obsadę stanowili: Nikola Gryc, Aleksandra Gątkowska, Julia Ludzińska, Dominika August, Marcin Smolarek, Aleksander Gajowczyk, Maciej Mikuta, Paula Kubicka, Katarzyna Ginał, Milena Szczukiecka, Magda Kołsut, Julia Mateja i Wojciech Kołsut.
– Bardzo mi się podoba aktorstwo i mój wujek Wojciech pomaga mi realizować moje marzenia. Udział w spektaklu to było dla mnie duże przeżycie. Bardzo wzruszyłam się, kiedy została zastrzelona dziewczynka. To spektakl o wojnie, o tym, że to jest bardzo złe – mówi Julia Mateja ze Szkoły Podstawowej nr 48 w Częstochowie.
Zrealizowanie przedstawienie możliwe było dzięki wsparciu OPK Gaude Mater i Wydziału Kultury Urzędu Miasta Częstochowy i Klubu Tori.

Tinta
– Współpraca z panem Kołsutem zaczęła się w październiku ubiegłego roku. Pan Wojtek zauważył mnie w szkole i zaproponował udział w spektaklu. Porusza on bolesną dla Polaków tematykę. Początkowo więc spotykaliśmy się, aby przedyskutować ideę i to co mamy robić. Zawsze marzyłam, aby wystąpić w spektaklu. Wzbudził mocne emocje, było moc wzruszenia. Przedstawienie zwraca uwagę na zło i okrucieństwo wojny. Grając poczułam duże współczucie dla tych, którzy zginęli w czasie wojny, zostali zamordowani w niemieckich obozach zagłady – mówi Aleksandra Gątkowska z klasy mundurowej w Zespole Szkół Technicznych.

Rozmawiamy z Wojciechem Kołsutem
Podkreślił Pan osobisty aspekt zawarty w spektaklu…
– Tak, ta opowieść ma dla mnie bardzo osobisty wymiar, nawet rodzinny. Wychowałem się w rodzinie, gdzie pamięć wojenna i patriotyczna była bardzo mocna. Moi pradziadkowie walczyli w Powstaniu Styczniowym, mama brała udział w Powstaniu Warszawskim, działała w konspiracji. Dziadkowie byli oficerami Wojska Polskiego, brali udział w kampanii wrześniowej. Mój dziadek przeszedł męczeństwo w obozach. To on przekazywał mi te historie. Tak, że świat wojny widziałem oczami wyobraźni. Wyrosłem w kulcie patriotyzmu.

Wspaniała, Polska rodzina…
– Zawsze uważałem, że należy zachować pamięć i naszym obowiązkiem jest przekazywanie prawdziwej historii następnym pokoleniom. Robię to jak potrafię, tworząc spektakle.

Które chwytają za serce, niosą wiele prawdy i uczą patriotyzmu. Jak młodzież na to reaguje?
– W spotkaniach z nimi włączam wątek osobisty. Na przykład przynoszę drewnianą fifkę mojego dziadka, z czasów kiedy był w obozie. I mówię im: „to jest fifka mojego dziadka, a to jest jego papierośnica, kiedy był w Armii Andersa”. Oni mogą dotknąć tej prawdy, poczuć, że nie jest to fikcja.
Przedstawienie łączy realizm z elementami świata pozazmysłowego. I tak na przykład walizka z zielonym światłem to symbol wartości, ludzkiej godności, za które ludzie walczyli i oddawali życie, natomiast pojawiające się w finale małe drzewka nawiązują do drzew sadzonych przez Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Niestety, zło wojny nadal gdzieś się czai, a w spektaklu symbolem tego było zabicie dziewczynki, teraz w czasie pokoju.

Przeplata Pan wątki wojenne z obecną rzeczywistością. To zamiar pokazania nici, nierozerwalnie łączącej historię polskiego narodu?
– Uważam, że jako naród nie mamy się czego wstydzić. Zawsze jestem dumny z tego, że jestem Polakiem i z tego, że jestem Europejczykiem. To dla mnie jest równoważne. Oczywiście były wzloty i upadki, ale generalnie możemy być dumni z naszych przodków.

Tematykę wojny i cierpienia Polaków upowszechnia Pan poprzez i inne spektakle. Znamienne jest widowisko, które przygotowuje Pan, by uczcić „krwawy poniedziałek” w Częstochowie, czyli rzeź dokonaną przez Niemców na Polakach 4 września 1939 roku…
– W tym roku również spektakl się odbędzie.

Z jakimi szkołami Pan współpracuje?
– Obecnie są to uczniowie Zespołu Szkół Technicznych z klasy mundurowej. W tej szkole kładzie się nacisk na nurt patriotyczny i młodzież chętnie się garnie do inicjatyw o wymiarze patriotycznym. Wzięli tez udział uczniowie ze szkoły podstawowo oraz studentka Akademii Muzycznej.

Urszula Giżyńska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *